W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

„Duch Solidarności potrzebny jest dziś współczesnej Europie”

30.08.2020

Artykuł Premiera RP Mateusza Morawieckiego z okazji 40. Rocznicy Porozumień Sierpniowych opublikowany na łamach magazynu „Wszystko Co Najważniejsze”.

Strajk sierpniowy w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Widok z góry na Bramę nr 2 i zgromadzonych pod nią mieszkańców oraz stoczniowców. Nad bramą widoczny transparent z hasłem "PROLETARIUSZE WSZYSTKICH ZAKŁDAÓW ŁĄCZCIE SIĘ !", a na dachu wartowni tablice z 21 postulatami.

W związku z 40. rocznicą podpisania porozumień sierpniowych przekazujemy Państwu do zapoznania artykuł Premiera RP Mateusza Morawieckiego „Duch „Solidarności” dziś potrzebny jest współczesnej Europie”, który okolicznościowo ukazał się na łamach magazynu „Wszystko Co Najważniejsze”. Na łamach periodyku ukazała się cała seria artykułów dotyczących Solidarności.

 

Tekst ukazuje się równolegle w polskim miesięczniku "Wszystko Co Najważniejsze" w projekcie realizowanym z okazji 40-lecia „Solidarności”.

 

Mateusz MORAWIECKI: Duch Solidarności potrzebny jest dziś współczesnej Europie

 

Relacje między państwami europejskimi kształtowane są w myśl zasady solidarności. To niezawodna gwarancja konstruowania lepszej przyszłości Europy

 

Przed czterdziestu laty, w gorących letnich miesiącach 1980 roku, Europa wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. Kontynent przecinała wówczas żelazna kurtyna, będąca nie tylko metaforyczną linią politycznego podziału. W istocie oddzielała ona państwa wolne i demokratyczne od tych, które pozbawiono suwerenności i całkowicie uzależniono od sowieckiego imperium.

Wśród krajów pozostawionych po wojnie pod protektoratem komunistycznej władzy znalazła się także moja ojczyzna – Polska. Polska, która w wyniku II wojny światowej straciła blisko 6 milionów obywateli, z czego połowę stanowili polscy obywatele pochodzenia żydowskiego. To katastrofa, po której – po ludzku – nie mieliśmy prawa się podnieść.

A jednak próbowaliśmy. W czasach powojennego zniewolenia, zwanego okresem Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, Polacy nie zrezygnowali z dążeń do realizacji marzeń o samostanowieniu, wolności i niepodległości. Nigdy nie pogodziliśmy się z niesprawiedliwym wyrokiem historii. Dlatego w Polsce wciąż podejmowano próby heroicznej walki z zależnym od Moskwy reżimem. Niestety, bezskutecznie. Komunistyczna władza bowiem krwawo pacyfikowała wszelkie społeczne protesty, inwigilowała społeczeństwo czy też cenzurowała przejawy wolności w sztuce i literaturze. Z każdym kolejnym zrywem przybywało ofiar, ale mimo to nadzieja nie gasła.

Owocem tej nadziei był Sierpień ’80, prawdziwy przełom. Był to fenomen niewyobrażalny w skali całego bloku sowieckiego. Coś, co wywołało ogólnoświatowe zdumienie i jednocześnie podziw. Po serii strajków robotniczych w stoczniach i innych zakładach pracy w całej Polsce despotyczna partia komunistyczna musiała wreszcie się ugiąć. Wyrażono wówczas zgodę na powstanie pierwszego w historii państw bloku sowieckiego, niezależnego od władzy i samorządnego związku zawodowego.

Tak zrodziła się „Solidarność”. Formalnie była to organizacja związkowa, ale w istocie stanowiła ogólnonarodowy ruch społeczny, który połączył miliony Polaków w jedną, pełną wiary wspólnotę. Skąd płynęła ta wiara? Czerpaliśmy ją, i czerpiemy do dziś, z wielowiekowej tradycji politycznej – umiłowania wolności i demokracji. Z przywiązania do Europy, której Polska była aktywną częścią od tysiąca lat. A także z natchnienia, które wzbudził w polskim społeczeństwie papież Jan Paweł II – jego wybór na Stolicę Piotrową był dla Polaków nieustającym źródłem nadziei i siły.

Dziś, po latach, widać bardzo wyraźnie, że „Solidarność” była kamykiem, który spowodował lawinę i w efekcie upadek żelaznej kurtyny w 1989 roku. Dzięki „Solidarności” Polska wyzwoliła się spod sowieckiej strefy wpływów, a Europa mogła znowu stać się jedną całością.

Choć od narodzin „Solidarności” minęło już czterdzieści lat, ideały solidarnościowe wciąż są i powinny być dla nas nadal żywe. My, Polacy, przechowaliśmy je nie jako muzealne eksponaty, ale jako wartości określające standard w życiu publicznym, swoisty wzór, do którego aspirujemy. Ale solidarność stanowi coś więcej niż postulat społeczno-polityczny. To forma egzystencji obecna także w codziennych gestach i zachowaniach. „Nie ma wolności bez solidarności” – przypominamy sobie za Janem Pawłem II. I pamiętamy również, że nie ma solidarności bez miłości, a bez tych dwóch – nie ma też przyszłości.

Kiedy spadają na nasze społeczeństwo klęski żywiołowe – powodzie, kataklizmy, pożary, trąby powietrzne – solidarność staje się nie tylko jedną z nadrzędnych zasad działania, ale po prostu warunkiem przetrwania. Obserwowaliśmy to i wciąż obserwujemy w walce z pandemią koronawirusa. Bezwarunkowe okazywanie pomocy, poświęcenie dla ratowania innych, szczery altruizm, empatia, odrzucenie strachu i egoizmu – takie wzory w najtrudniejszych chwilach reprezentowali medycy, ratownicy, służby mundurowe, farmaceuci, ale też sprzedawcy, nauczyciele, przedsiębiorcy i setki tysięcy zwykłych obywateli. To dzięki ich postawie mogliśmy przekonać się, czym jest solidarność w praktyce.

Jednak solidarność jest zbyt cenna, byśmy przypominali sobie o niej wyłącznie w czasach kryzysu. Jej ideały powinny stanowić także treść codziennego życia, uwidaczniające się każdego dnia w życzliwości, gościnności, otwartości czy wyrozumiałości. Aby je odkrywać, wystarczy, że głęboko pochylimy się nad własną egzystencją, poznając lepiej wszystkie te szlachetne cechy swojej osobowości.

Każdy, kto odnajdzie w sobie ducha solidarności, zrozumie, że nie może on ograniczać się wyłącznie do sfery indywidualnej. Solidaryzm domaga się wspólnoty, bo dopiero w niej w pełni się realizuje. Dlatego powinniśmy przyjąć go jako fundamentalną regułę naszego życia zbiorowego. Przekonujemy się o tym szczególnie właśnie dziś, gdy miliony Polaków, podobnie jak mieszkańcy innych krajów Europy, zmagają się z gospodarczymi konsekwencjami pandemii. Zdecydowane ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa oraz szybkie wprowadzenie odważnej strategii antykryzysowej, chroniącej zarówno przedsiębiorców, pracowników, ich rodziny, jak i całe samorządy – wszystko to nie byłoby możliwe, gdybyśmy nie kierowali się w naszych działaniach prymatem solidarności.

Ten sam duch potrzebny jest także współczesnej Europie. Razem znaleźliśmy się na zakręcie i razem musimy z niego wyjść na prostą – jako jedna wspólnota. Dlatego tak ważne jest, by w momencie próby nad egoizmem zwyciężyła postawa autentycznej współpracy. Pragniemy Europy silnej, tak jak chcemy silnej Polski. Jestem przekonany, że będziemy zdolni kształtować wspólną przyszłość o tyle, o ile dziedzictwo „Solidarności” przyjmiemy jako fundament naszych działań.

Dlatego dziś, po czterdziestu latach od pamiętnego Sierpnia ’80, naszym zasadniczym zadaniem jest sprawić, by szczególnie w oczach świata „Solidarność” nie pozostała jedynie kartą z dziejów narodu polskiego.

Solidarność musimy uczynić projektem dla całej Europy, dlatego też solidarność jest naszą propozycją na nadchodzące dekady rozwoju.

Relacje między państwami europejskimi – niezależnie od ich wielkości i potencjału ekonomicznego – powinny być wzorowane na relacjach międzyludzkich. Te zaś w naturalny sposób kształtowane są właśnie w myśl zasady solidarności. To niezawodna gwarancja konstruowania lepszej przyszłości Europy.

Tekst publikowany równolegle w polskim miesięczniku „Wszystko Co Najważniejsze”.

{"register":{"columns":[]}}