Akt oskarżenia w sprawie wybuchu i pożaru w rozlewni gazu w Głogowie
21.01.2025
Prokuratura Rejonowa w Głogowie ustaliła, że odpowiedzialność za wybuch gazu i pożar w rozlewni gazu w Głogowie 24.05.2023 r. ponosi 39-letni właściciel firmy - Piotr M., który jako pracodawca dopuścił pracownika do napełniania butli w nieodpowiednich warunkach.
Ww. na koniec grudnia 2024 r. oskarżono o to, że jako właściciel firmy, będąc osobą odpowiedzialną za bezpieczeństwo i higienę pracy, nie dopełnił obowiązku zapewnienia prawidłowych warunków pracy, w ten sposób, że dopuścił pokrzywdzonego bez wymaganego przeszkolenia BHP do pracy związanej z samodzielnym napełnianiem butli z gazem płynnym propan-butan w pomieszczeniu bez prawidłowego wyposażenia zabezpieczającego (brak czujników gazu LPG) oraz z narzędziami iskrzącymi, nieprzystosowanymi do pracy w strefie zagrożenia wybuchem, bez odzieży ochronnej i odpowiednich kwalifikacji do pracy, w tym bez uprawnień Urzędu Dozoru Technicznego wymaganych do obsługi i napełniania przenośnych zbiorników ciśnieniowych i bez nadzoru podczas wykonywania prac szczególnie niebezpiecznych, czym naraził pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, albowiem na skutek nieostrożnego postępowania pokrzywdzonego doszło do wybuchu wielu butli z gazem i pożaru na terenie rozlewni, w wyniku czego nieumyślnie spowodował u ww. obrażenia ciała w postaci oparzeń termicznych II i III stopnia ok. 65% powierzchni ciała, a nadto pourazowej niewydolności krążeniowo-oddechowej wymagającej wspomagania oddechu respiratorem, skutkujących powstanie ciężkiej długotrwałej choroby realnie zagrażającej życiu pokrzywdzonego w myśl art. 156§1 pkt 2 k.k., tj. o przestępstwo z art. 220 § 1 k.k. i art. 156 § 2 kk w zw. z art. 156 § 1 pkt 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.
Pokrzywdzony pracował na terenie rozlewni od 07.05.2023 r. W dniu zdarzenia napełniał butle gazem, początkowo w obecności pracodawcy. Po godz. 11.00 został sam i pracował dalej. Do czasu wybuchu (ok. godz. 13.00) mógł napełnić ok. 60 butli. Napełnianie wykonywał na terenie jednej z hal, graniczącej ścianą betonową z przestrzenią placu, na którym w odległości ok. 10 m stały dwa zbiorniki na gaz, każdy o pojemności ok. 55 tysięcy litrów. Obok znajdowała się druga hala, nie mająca konstrukcji z betonu, w której przechowywane były puste butle gazowe.
Jak wynika z zabezpieczonego monitoringu z wnętrza hali, pokrzywdzony wykonywał czynności związane z odłączeniem napełnianej butli od głowicy napełniającej, w czasie rozszczelnienia złącza i wycieku gazu płynnego rękami w zwykłych rękawicach, bez wymaganych rękawic ochronnych, co skutkowało ulatnianiem się gazu do wnętrza hali i poparzeniem sobie dłoni od schłodzonego gazu. Następnie ww. próbował ogrzać odmrożone dłonie opalarką elektryczną, która po uruchomieniu, spowodowała wybuch unoszącego się w hali gazu. Doszło do zapalenia się odzieży na ciele pokrzywdzonego. Ww. kilkakrotnie wybiegał z hali rozbierając się z odzieży. Następnie doszło do kolejnych wybuchów butli z gazem. Pokrzywdzonemu pomocy bezpośredniej udzielała księgowa firmy znajdująca się w chwili zdarzenia w biurze po przeciwnej stronie palcu. Siła wybuchu spowodowała rozrzut kawałków butli na odległość nawet do kilkuset metrów od terenu placu firmy. Pokrzywdzony został przetransportowany pogotowiem lotniczym do szpitala w Nowej Soli, gdzie przebywał do dnia 29.06.2023 r. Jego stan określano jako ciężki.
W toku śledztwa uzyskano kilka opinii biegłych, w tym biegłego z zakresu BHP i z zakresu pożarnictwa.
Z opinii biegłego z zakresu BHP wynika przede wszystkim, że doszło do naruszenia przepisów, za które odpowiedzialny był pracodawca. Według biegłego bezpośrednią przyczyną wypadku było użycie przez Pawła S. opalarki po rozszczelnieniu instalacji napełniania butli i wypływie gazu, niemniej jednak pokrzywdzony nie miał ani kwalifikacji, ani nie został w ogóle przeszkolony do pracy przy napełnianiu butli z gazem, a także wykonywał prace szczególnie niebezpieczne bez wymaganego nadzoru, co powoduje, iż - zdaniem biegłego - pokrzywdzony nie miał świadomości zagrożeń wynikających ze swojego działania, polegającego na użyciu opalarki do ogrzania dłoni, stąd stopień przyczynienia się do zdarzenia należy uznać jako nieznaczny lub niewielki. Zdaniem biegłego z BHP, gdyby osoba dopuszczona do pracy miała odpowiednie kwalifikacje i wiedzę na temat zagrożeń i właściwego postępowania w tym, w sytuacjach awaryjnych, (rozszczelnienie i wypływ gazu), to nawet w przypadku wystąpienia innych naruszeń opisanych w opinii do wypadku by nie doszło.
Z opinii biegłego z zakresu pożarnictwa wynika, iż pożar powstał na skutek zaprószenia ognia poprzez niewłaściwe użycie urządzenia elektrycznego, opalarki elektrycznej. Inna potencjalna przyczyna pożaru - taka jak podpalenie czy awaria urządzeń technologicznych - nie zaistniała. Ewentualne uszkodzenie zaworu butli lub niesprawność pistoletu nie miało bezpośredniego wpływu na zaistnienie pożaru.
Piotr M. przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
Piotr M. nie był karany sądownie. Oskarżonemu grozi kara od 3 miesięcy do 3 lat pozbawienia wolności.
Sprawę rozpozna Sąd Rejonowy w Głogowie.
Liliana Łukasiewicz - rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy