Rosyjska propaganda we włoskich mediach
09.06.2022
Każdy kremlowski przekaz, który przedostaje się do zachodniej opinii publicznej, jest niepokojący, bo może wpływać na postrzeganie rosyjskiej agresji. Wymownym przykładem tego jak łatwo i na jak dużą skalę rosyjska propaganda może zainfekować zachodnią infosferę są media we Włoszech.
Propaganda to stały element wojny prowadzonej przez Rosję przeciwko Ukrainie, a działania dezinformacyjne są jednym z aktywnych środków stosowanych przez Kreml do osiągnięcia celów militarnych i politycznych. Rosyjska dezinformacja wymierzona jest przeciwko narodowi ukraińskiemu, NATO oraz sojusznikom, a także kierowana do zachodnich społeczeństw, by budować korzystną dla Rosji narrację.
Rosyjscy propagandyści oraz eksperci propagujący prorosyjskie tezy są częstymi gośćmi we włoskich programach informacyjnych i publicystycznych, podczas których komentowana jest „operacja specjalna na Ukrainie” i rozpowszechniana kremlowska propaganda. Pojawiają się nawet głosy, że media włoskie stały się rosyjskim „dezinformacyjnym przyczółkiem na Zachodzie”.
Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę rosyjscy politycy i czołowi propagandyści praktycznie nie wychodzą z włoskich programów, zarówno na kanałach państwowych, jak i prywatnych. Pojawiają się w najpopularniejszych w kraju wywiadach oraz programach typu talk-show o wręcz rozrywkowym charakterze, gdzie zapraszani goście oklaskiwani są przez publiczność brawami.
Choć włoskie redakcje tłumaczą, że zależy im na pokazaniu różnorodnych opinii i zapewnieniu wolności debaty, a wolność słowa polega na zapraszaniu przedstawicieli obu stron konfliktu, to w rzeczywistości włoskie stacje stały się dla rosyjskiego głosu platformą swobodnego przekazu, gdzie propagandyści stają się równorzędnymi partnerami do dyskusji i mogą wyrażać nawet najbardziej absurdalne i bezczelne kłamstwa oraz stopniowo – nawet przy pojawiających się głosach sprzeciwu – sączyć prokremlowskie kłamliwe tezy, które trafiają do włoskiego społeczeństwa. Tak było w przypadku wywiadu z S. Ławrowem, który na antenie Rete 4, kanału należącego do medialnej grupy S. Berlusconiego, praktycznie bez kontry ze strony włoskiego prowadzącego, przez 40 minut mówił m.in., że Rosja dążyła do pokoju, nazywał masakrę w Buczy fake newsem i przywoływał Hitlera w kontekście prezydenta Zełenskiego.
Innym gościem włoskich programów jest Maria Zacharowa. Ostatnio rzeczniczka rosyjskiego MSZ gościła 5 czerwca w prowadzonym na żywo z Placu Czerwonego w Moskwie popularnym programie Non è l’arena - kilka godzin po tym, jak rosyjska ambasada w Rzymie oskarżyła włoskie media o szerzenie rusofobii. Zacharowa zarzucała prowadzącemu, że „mówi jak dziecko”, „jakby tydzień wcześniej pojawił się na Ziemi” i przypominała, że należące do NATO Włochy weszły do Iraku niszcząc Bagdad i zabijając ludzi, choć teraz wciąż mówi się, że wojsko nie może wkraczać na terytorium innego kraju. Przekonywała też, że USA chcą jedynie doprowadzić do zniszczenia Rosji, zaś dążąc do zerwania stosunków między Rosją a Europą, Stany Zjednoczone tylko wyrządzają Zachodowi krzywdę.
We włoskich programach pojawiali się także politolog Dmitrij Kulikow, czołowy rosyjski ideolog Aleksander Dugin, czy główna twarz kremlowskiej propagandy Wiktor Sołowiow, który przekrzykując innych gości udowadniał, że zbrodnie w Buczy, Kramatorsku czy Mariupolu były przygotowanymi przez Ukrainę „inscenizacjami”.
Do jednego z programów zaproszono z kolei Nadanę Friedrichson, dziennikarkę pracująca dla należącej do rosyjskiego Ministerstwa Obrony stacji Zvezda. Przekonywała, że dla Rosji najważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców Donbasu i Krymu, a na zarzuty o popełniane przez Rosjan zbrodnie upominała innych obecnych w studio gości, że jest spośród rozmówców jedyną osobą, która była w Mariupolu, więc lepiej wie, jak wygląda prawda.
Medialnym ekspertem stał się również bliżej nieznany przed rosyjską agresją profesor Alessandro Orsini. Już w marcu głosił, że wojna jest i tak przegrana, więc trzeba spełnić żądania Putina. Mówił też, że woli, by „jego dzieci żyły w dyktaturze niż ginęły od bomb w imię demokracji.”
Niestety, tak głęboka infiltracja włoskiej opinii publicznej przez rosyjskie wpływy przynosi owoce. Wg przeprowadzonego we Włoszech na 3 miesiące po rozpoczęciu rosyjskiej agresji sondażu, 35% ankietowanych uważa, że NATO stanowi dla Rosji zagrożenie, 39% pytanych nie opowiada się po żadnej stronie konfliktu, 33% uważa, że decyzja Szwecji i Finlandii o przystąpieniu do NATO jest błędna, jedynie 17% opowiada się za wysyłaniem przez Włochy broni na Ukrainę, zaś 27% uważa, że należy znieść nałożone na Rosję sankcje. Takie wyniki pokazują, że należy zdecydowanie walczyć z wszelkimi przejawami dezinformacji i propagandy, ponieważ są one skutecznym narzędziem pozwalającym agresorom stopniowo osiągać założone cele.
Rzecznik Ministra Koordynatora Służb Specjalnych