W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Prof. Aleksander SURDEJ: Realny socjalizm był jednak nie do utrzymania

28.08.2020

Przemiany zapoczątkowane przez „Solidarność” przyniosły Polsce 28 lat ciągłego wzrostu gospodarczego i znaczny, weryfikowalny wzrost przeciętnego dobrobytu – pisze prof. Aleksander SURDEJ.

OECD

BIO: Ambasador Polski przy Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Niewielu o tym wie, a jeszcze mniej pamięta, że pokojowa destrukcja systemu komunistycznego zaczęła się w sierpniu 1980 roku od strajków polskich robotników i powstania ruchu społecznego nazwanego „Solidarność”.

Czytane dzisiaj niektóre postulaty ekonomiczne strajkujących robotników wydają się mieć prozaiczny i „techniczny” charakter: wzrost płac, antyinflacyjna indeksacja płac, wiek emerytalny czy jakość opieki zdrowotnej. W okresie wielkich społecznych napięć na tle nierówności ekonomicznych i nierówności szans życiowych obserwowanych w państwach Zachodu wielu może szokować, że polscy robotnicy pobudzili społeczeństwa bloku sowieckiego do zerwania z ustrojem i gospodarką socjalistyczną, a mnożący się na potęgę współcześni krytycy kapitalizmu wprost twierdzić mogą, że robotnicy zostali oszukani.

Warto zatem przypomnieć o rzeczywistych cechach i wynikach gospodarki realnego socjalizmu, które zdają się rozpływać w oparach emocjonalnych sporów wokół kierunku przemian systemów gospodarczych.

Socjalizm to szczegółowe, centralne planowanie. Polityka gospodarcza oparta na drobiazgowym centralnym planowaniu inwestycji i produkcji przedstawiana była jako sposób usunięcia „żywiołowego” przebiegu procesów gospodarczych w gospodarce kapitalistycznej. W rzeczywistości planowanie okazało się skuteczne w wytyczaniu tras kolejowych z kopalni węgla do huty stali, ale już całkowicie bezradne, gdy obywatele oczekiwali produktów nowych i wyższej jakości – te importowane były z Zachodu. Co więcej, upragnione przez obywateli socjalistycznego państwa dżinsy czy walkmany nie były powszechnie dostępne, lecz sprzedawano je w tzw. „eksporcie wewnętrznym”, czyli wyłącznie tym, którzy posiadali lub na czarnym rynku nabyli „dewizy” (de facto dolary).

Centralne planowanie oraz niesamodzielne przedsiębiorstwa państwowe współtworzyły mechanizm, który węgierski ekonomista János Kornai nazwał „gospodarką niedoboru”. Wybory planistów i decyzje zarządzających zakładami gospodarczymi (słusznie rzadko używano wtedy określenia „przedsiębiorstwo”, gdyż zakłady te były mało przedsiębiorcze!) prowadziły do okresowego przeinwestowania przy braku pozytywnych efektów dla konsumenta. Wytwarzano coraz więcej cementu i stali, a obywatele wciąż słyszeli, że kładzione są fundamenty pod dobrobyt, który kiedyś stanie się udziałem ich dzieci lub wnuków.

Ubóstwo oferty konsumpcyjnej nie było sytuacją przejściową, lecz systemowym skutkiem niskiej efektywności mikroekonomicznej. Centralny planista wpychał gospodarkę w coraz to nowe inwestycje w przemysł ciężki, zakłady gospodarcze produkowały produkty o niskiej jakości, niezmuszone do konkurencji nie wprowadzały innowacji, a jedynie z opóźnieniem naśladowały nowości firm zachodnich. Inżynierowie w zakładach socjalistycznych informowali o kolejnych wynalazkach, które rodziły się na ich deskach projektowych, i skarżyli się na paraliżującą efekty ich pracy biurokrację – obywatele długo wierzyli na słowo w zapowiadane osiągnięcia, aż zapewnienia te uznali wyłącznie za propagandę. Kierowanie zakładami gospodarczymi często powierzane było marnym kompetencyjnie członkom partii komunistycznej (tzw. nomenklaturze), a taki mechanizm selekcji szeptana opinia określała mianem zasady BMW (bierny, mierny, ale wierny). W rezultacie słabości bodźców motywacyjnych szerzyły się zniechęcenie i demoralizacja. Młodzi ludzie, którzy poprzez szczelinę w komunistycznym murze mogli zobaczyć normalne życie ludzi Zachodu, korzystali z każdej okazji, aby z kraju wyemigrować.

Szeroko odczuwane patologie gospodarki socjalistycznej stworzyły podatny grunt pod zmianę systemową. Po socjalistycznej gospodarce centralnie planowanej nastąpić miała gospodarka normalna. Owa normalność nie była w Polsce teoretyzowana, polegała na zaszczepianiu zasad, które obserwowane były w gospodarkach OECD (od Europy Zachodniej po Japonię).

Planowanie zastępowała naturalna koordynacja i konkurencja rynkowa, w której podaż, popyt i ceny są podstawowymi instrumentami równoważącymi. Konkurencja rynkowa nie jest autentyczna, jeśli nie jest respektowana wolność tworzenia przedsiębiorstw, wchodzenia na rynek i konkurowania. Przedsiębiorczość gospodarcza wiąże się z ryzykiem, które podejmowane jest ze skutkami dla właściciela. Gospodarka socjalistyczna uspołeczniała koszty błędów; niepowodzenie przedsiębiorcy jest jego kosztem. Własność prywatna jest warunkiem koniecznym określenia, kto i jakie konsekwencje swoich gospodarczych działań ponosi. Zasady te wpisano zatem do konstytucji Polski i tworzą one fundament polskiej gospodarki rynkowej.

Współczesna gospodarka rynkowa nie została przez nikogo zaprojektowana: wyłoniła się w długim procesie na bazie kilku podstawowych zasad, które trafnie zidentyfikował Adam Smith. Nic dziwnego, że reformowanie gospodarki socjalistycznej przybrało kierunek prywatnej gospodarki rynkowej (kapitalistycznej). Przemiany te przyniosły Polsce 28 lat ciągłego wzrostu gospodarczego i znaczny, weryfikowalny wzrost przeciętnego dobrobytu.

Pamiętać warto, że zasady gospodarki rynkowej pozwalają osadzić ją w rozmaitych rozwiązaniach instytucjonalnych i dają każdemu społeczeństwu szansę na stworzenie kapitalizmu z jego kulturową twarzą. Komunizm upadł nie wtedy, gdy obalano mur, lecz wtedy, gdy robotnicza solidarność odrzuciła ten ustrój jako immanentnie robotniczy. Kapitalizm w Polsce odrodził się dzięki solidarności – powinien zatem być kapitalizmem solidarnego społeczeństwa.

Tekst ukazuje się równolegle w polskim miesięczniku "Wszystko Co Najważniejsze" w projekcie realizowanym z okazji 40-lecia „Solidarności”.


Photo: OECD/Michael Dean 

{"register":{"columns":[]}}