I Trasa koncertowa za nami
14.02.2017
Wczesny, mroźny poranek lutego, godzina 7.15. Hol PSM powoli zapełnia grupa uczestników zaplanowanej na ten dzień I Trasy koncertowej. Na wpoły rozespane oczy, w rękach „gotowe do boju” instrumenty. Spokojne rozmowy, zerkanie na zegarek, kompletowanie pulpitów. Co chwila w drzwiach pojawia się kolejna twarz i kolejny instrument.
Na razie nic nie wskazuje na to, by coś mogło zniweczyć zaplanowane występy, a cały harmonogram naszej trasy miałby zostać naruszony.
Wreszcie kierownik wyjazdu – p. Jarosław Spałek, sprawdza obecność uczestników, a wskazówki zegara wskazują 7.30. Jednocześnie coraz większe zainteresowanie wzbudza pusty parking, na który powinien już wjeżdżać autobus.
Pytające spojrzenia, szepty… Już po wpół do. Co się dzieje? Kierowca zaspał, zapomniał, zabłądził, a może zepsuł się autobus?
W końcu pan dyrektor oznajmia, że autobus podjedzie za około 40 minut, czyli wtedy, gdy mieliśmy już rozpocząć pierwszy występ.
Na twarzach zgromadzonych pojawia się cień irytacji. Ale co robić? Nie mamy innego wyjścia. Trzeba cierpliwie czekać
Ktoś usiadł na krześle, ktoś bezradnie wzruszył ramionami rozpoczynając niecierpliwe dreptanie w miejscu, a kilku uczniów zaczęło umilać sobie czas graniem na gitarze w szkolnej szatni.
Pan dyrektor zaś wyjeżdża samochodem, by być na miejscu wcześniej i tam rozłożyć już perkusję i rzutnik.
Mijają kolejne minuty. Wreszcie około godziny 8.10 pod szkołę zajeżdźa wyczekiwany autobus. Wszyscy błyskawicznie wybiegają ze szkoły i kierują się w jego stronę. Nikt już nie pyta o powód spóźnienia. Najważniejsze, by czym prędzej udać się na miejsce pierwszego koncertu – do szkoły w Szonowicach.
Dojeżdżamy tam około 8.30. Na sali gimnastycznej czeka już na nas zgromadzona publiczność i pan dyrektor, który rozpoczyna koncert zaraz po naszym pojawieniu się w szkole. Wchodzimy na „scenę” niemal z biegu. Swój występ rozpoczyna gitarzysta, a cała reszta, pomagając sobie wzajemnie rozkłada pulpity i instrumenty.
Pomimo sporego opóźnienia udaje nam się zaprezentować przygotowany program, a publiczność przyjmuje nas bardzo gorąco. Uff, udało się!
Pora na kolejne koncerty…
Szkoła w Rudniku. Program prawie ten sam, choć z małymi zmianami. W Rudniku występują uczniowie tam uczęszczający, którzy są jednocześnie uczniami PSM, dojeżdża także trębacz i zmienia się flecistka (są dwie i dzielą swoje występy, by każda mogła się zaprezentować).
Tutaj również wszystko się udaje i pozostawiamy po sobie pozytywne emocje.
Ostatnie w zaplanowanej trasie koncertowej są Grzegorzowice. Tu co prawda czeka na nas zimna sala (ze względu na awarię ogrzewania), jednak gorące przyjęcie i napoje, w tym wyczekiwana kawa i herbata rekompensują niską temperaturę. Uczniowie dają z siebie wszystko, a publiczność jest wyraźnie zachwycona.
Wracamy do szkoły około godziny 13.30. Nikt już nie pamięta o spóźnionym autobusie. Uczestnikom koncertów dopisuje dobry humor, a niektórzy pytają o następną trasę…
A ta już za miesiąc!!!