Muzyczny Maraton Filmowy
17.01.2014
V Muzyczny Maraton Filmowy już za nami ... W historię PSM w Raciborzu wpisało się kolejne wydarzenie kulturalne gromadzące naszych uczniów przy jej wysokości MUZYCE. Przybyli stali bywalcy, jak i nowi uczestnicy tego corocznego eventu. Impreza w wypełnionej niemal po brzegi sali kameralnej rozpoczęła się krótko po godzinie 19:00 w piątek 17 stycznia 2014 filmem pt.: Pan od muzyki. Opowieśc przeniosła nas do 1949 r. kiedy to do szkoły dla trudnych dzieci przybywa były dyrygent, Clément Mathieu. Nie podoba mu się w tym zakładzie surowe i bezlitosne traktowanie dzieci, postanawia więc zainteresować swoich uczniów muzyką i zakłada chór. U jednego z uczniów odkrywa wybitny talent muzyczny. To właśnie dzięki "panu od muzyki", który przekonuje matkę chłopaka, by wysłała go do konserwatorium, otrzymuje on wykształcenie muzyczne i zostaje dyrygentem. "To chyba jeden z najlepszych filmów, które dotąd były wyświetlane" powiedział Mikołaj - jeden z uczestników maratonu. Taka recenzja nie dziwi po obejrzeniu filmu - gorąco polecamy go tym, którzy nie mogli byc na maratonie. Po krótkiej przerwie - na której nie zabrakło jak zwykle różnego rodzaju łakoci - rozpoczęła się projekcja kolejnego obrazu muzycznego: "Muzyka serca". Delphine ma dwadzieścia lat i jej pasją jest taniec. Ku niezadowoleniu rodziców (którzy chcą, aby córka skończyła medycynę) dziewczyna cały swój wolny czas spędza na parkiecie. Tylko ukochana babcia zdaje się rozumieć marzenia wnuczki. Delphine poznaje przystojnego i niezwykle utalentowanego tancerza, z którym może wziąc udział w kwalifikacjach do prestiżowego konkursu. Co stanie się dalej? Nie będziemy zdradzac tej tajemnicy ze względu na tych, którzy jeszcze tego filmu nie obejrzeli - a warto... Po obejrzeniu filmu i konsumpcji kilku rodzajów pizzy popijanej colą ;-) nadszedł czas na finał maratonu. Tym razem zwieńczył go "Upiór w operze" - ekranizacja musicalu Andrew Lloyda Webbera i Richarda Stilgoe, opartego na powieści Gastona Lerouxa. Historia człowieka o przerażającej twarzy, który zamieszkuje piwnice paryskiej opery. Jak przystało na późną porę - muzyka - czasem pełna grozy potęgowała raz po raz uczucie strachu, ale - jak w każdej dobrej historii - dobro zwyciężyło. Cały maraton zakończyły gromkie brawa parę minut po godzinie pierwszej w nocy, po czym wszyscy udali się na zasłużony odpoczynek