W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

W hołdzie Polakom ratującym Żydów

25.03.2019

Cieszymy się z każdego faktu przeżycia ratujących i ratowanych, ale naszym obowiązkiem jest pamiętanie o tych, którzy zapłacili za pomoc najwyższą cenę – powiedziała wiceminister kultury Magdalena Gawin podczas obchodów Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów. W uroczystościach zorganizowanych w Sadownem przez Instytut Pileckiego, wzięli udział: premier Mateusz Morawiecki, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Andrzej Dera, wicemarszałek Senatu Maria Koc, parlamentarzyści oraz przedstawiciele władz samorządowych i duchowieństwa.

W hołdzie Polakom ratującym Żydów

Podczas uroczystości odsłonięte zostały dwie tablice – jedna poświęcona rodzinie Lubkiewiczów, druga – pomordowanym w czasie okupacji mieszkańcom miasta.

- Musimy o nich pamiętać również przez wzgląd na rodziny, które wciąż żyją w Polsce i swoją żałobę po stracie bliskich przeżywały w samotności. Istnieje zasadnicza różnica między karą administracyjną czy karą więzienia, która groziła za pomoc Żydom w Europie Zachodniej, a torturami i śmiercią pomagających w okupowanej Polsce. Istnieje różnica między odpowiedzialnością indywidualną a zbiorową. Różnic tych zacierać nie wolno. Pamięć o zamordowanych Polakach, nieżydowskich ofiarach Holocaustu, powinna łączyć ludzi różnych wyznań i narodowości. Powinna łączyć cały wolny, demokratyczny świat – powiedziała wiceminister kultury prof. IH PAN Magdalena Gawin.

Premier Morawiecki podkreślił, że nie tylko rodzina Lubkiewiczów, ale również inni mieszkańcy powiatu węgrowskiego udzielający pomocy Żydom zdali egzamin z człowieczeństwa, wbrew różnym pojawiającym się na ten temat oszczerstwom. Wskazał, że liczne źródła przemawiają za wielką pozytywną rolą Polaków w czasie drugiej wojny światowej.

– Jeden bochenek chleba – tyle czasem potrzeba, aby uratować życie. Czasem jednak tyle wystarczy, aby życie stracić, tak jak w przypadku Marianny, Leona i Stefana Lubkiewiczów. Krzysztof Kamil Baczyński napisał „O, wybudujcie domy, o, nazwijcie wreszcie Polskę – Polską, nie krzywdą, a miłość – miłością (…), by chleb był dla miłości, nie miłość dla chleba, by czas był tym rosnącym, a nie krwi łakomym. O, wybudujcie domy, jasne, wielkie domy”. Dla rodziny Lubkiewiczów chleb był dla miłości, nie miłość dla chleba… Na ich pamięci my będziemy budować, jasne, wielkie domy – jasną Polskę! – powiedział premier Mateusz Morawiecki.

 

O tablicach upamiętniających

Instytut Pileckiego postanowił wypracować spójny i czytelny sposób upamiętniania tych miejsc i osób we współpracy z lokalnymi społecznościami. Prosty symbol – kamień opatrzony krótką inskrypcją „Pamięci rodziny Lubkiewiczów Leona, Marianny i Stefana zamordowanych przez Niemców 13 stycznia 1943 roku za pomoc Żydom”. Na tablicy znajduje się także QR kod pomagający uzyskać więcej informacji o tym wydarzeniu.

– Jestem szczęśliwa, że starania mojej mamy Ireny Kamińskiej ziściły się. Czekała na to upamiętnienie wiele lat i pisała w tej sprawie dużo listów. Cieszę się, że mogłam dokończyć jej starania – powiedziała Grażyna Olton, wnuczka zamordowanych.

Upamiętnienie

Odsłonięcie tablicy poświęconej rodzinie Lubkiewiczów zainaugurowało akcję upamiętniania obywateli polskich, którzy nieśli pomoc podczas niemieckiej okupacji. W tym roku i w kolejnych latach planowane są kolejne uroczystości, podczas których Instytut Pileckiego będzie przypominał historie zwłaszcza tych osób, które zapłaciły najwyższą cenę za akt solidarności względem żydowskich współobywateli.

– Pierwszy raz nazwisko Lubkiewiczów pojawia się w zeznaniu Jana Dioniziaka, które spisywał mój poprzednik, Ludwik Karczmarczyk, wójt gminy Sadowne w 1946 roku. Dowiadujemy się z niego, że w wyniku działania karnej ekspedycji niemieckiej zginęło także trzech innych mieszkańców Sadownego oraz około 200 Żydów. Mimo tylu dokumentów, nasza historia ta nie była szerzej znana. Teraz, dzięki inicjatywie Instytutu Pileckiego, historia Sadownego przestanie być tylko historią lokalną a stanie się częścią wspólnego doświadczenia Polaków i Żydów – powiedział Waldemar Cyran – wójt gminy Sadowne.

 

Tragedia rodziny Lubkiewiczów

Sadowne to miejscowość w powiecie węgrowskim, w województwie mazowieckim, w której przed wojną dużą część mieszkańców stanowili Żydzi. W lipcu 1942 roku kilkanaście kilometrów od miejscowości Niemcy utworzyli obóz śmierci w Treblince, największy ośrodek zagłady Żydów w Generalnym Gubernatorstwie. W jego pobliżu ukrywało się wielu żydowskich uciekinierów z transportów i okolicznych gett.

Jedną z rodzin z Sadownego, które pomagały Żydom, była rodzina piekarzy – Lubkiewiczów. Na początku 1943 roku do Sadownego przybyła karna ekspedycja złożona z niemieckich żandarmów, której zadaniem było wyłapanie ukrywających się Żydów, oraz odcięcie pozostałych od źródła pomocy, jakiej udzielali Polacy. Do tragedii doszło 13 stycznia 1943 roku. Późnym popołudniem Pani Marianna Lubkiewicz przekazała chleb znajomym Żydówkom – Czapkiewiczównie i Elizównie. Kobiety zostały rozpoznane na ulicy przez niemieckich żandarmów i na miejscu rozstrzelane. Żandarmi następnie wtargnęli do domu Lubkiewiczów i rozpoczęli wielogodzinne przesłuchanie połączone z fizycznym i psychicznym znęcaniem się nad gospodarzami oraz ich dziećmi – Stefanem i nieletnią Ireną. Szczególną brutalnością odznaczył się żandarm Schultz.

„Schutlz strasznie się znęcał nad moją rodziną. Brata, który był zdolny do muzyki i grał ładnie na akordeonie, odwracał do ściany, bił i kopał bez żadnej litości. Ojca bił pięścią po twarzy (…) popychał i kopał (..) O godzinie 22 dn. 13-I-1943 r. żandarmi z karnej ekspedycji rozstrzelali wymęczonych i zbitych moich rodziców i brata na podwórku za ratownictwo Żydów w Polsce. Mnie zostawili jako małoletnią, ale cóż z takiego życia, kiedy odebrali mi zdrowie i chęć do życia” – zeznała w 1969 roku w liście do ŻIH Irena Kamińska.

Ciała pomordowanych Lubkiewiczów leżały na śniegu przez dobę, ponieważ Niemcy zakazali ich pochówku. Po egzekucji splądrowali dom Lubkiewiczów, wywożąc zapasy mąki, żywność, sprzęty i ubrania. Zabitemu bratu ściągnięto buty z nóg – nowe, skórzane, z cholewkami, a matce Mariannie ściągnięto po zabiciu kolczyki ze złota, obrączkę złotą i pierścionek złoty – wspominał po latach najstarszy syn, Stanisław Lubkiewcz.

Okoliczności zamordowania Lubkiewiczów zostały ujawnione w polskich i żydowskich zeznaniach bezpośrednio po wojnie i w latach późniejszych. W 1969 r. starania o upamiętnienie rodziców i brata na własną rękę podjęła Irena Kamińska z domu Lubkiewicz. Zwróciła się wtedy z pismem do Żydowskiego Instytutu Historycznego, w którym szczegółowo opisała śmierć własnej rodziny. Nie dożyła uhonorowania rodziny. Yad Vashem wyróżniło rodzinę Lubkiewiczów Medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata dopiero w 1997 roku.

Zdjęcia (8)

{"register":{"columns":[]}}