Wstrząsająca wystawa – przywracamy pamięć o wielkiej zbrodni
14.08.2019
Od dziś, 14 sierpnia, na ogrodzeniu budynku Ministerstwa Sprawiedliwości przy Al. Ujazdowskich 11 można oglądać plenerową wystawę upamiętniającą tzw. operację polską NKWD. W wyniku tej zbrodniczej akcji, przeprowadzonej przez siepaczy Stalina, zginęło ok. 200 tysięcy Polaków zamieszkałych na terenie Związku Sowieckiego.
Wstrząsające informacje i obrazy, które eksponowane są przed budynkiem Ministerstwa, upamiętniają jedną z największych zbrodni o znamionach ludobójstwa w historii Europy XX wieku. To wyjątkowo mało znane dotąd wydarzenia, bo przez dziesiątki lat niemal nikt o nich nie mówił, nie uczono o tym w szkołach, a z lat 1937-38, gdy brutalną operację prowadzono, zachowało się mało dowodów i świadectw zbrodni. Do dziś na temat operacji powstało niewiele książek i prac naukowych.
Na mocy rozkazu z 11 sierpnia 1937 r., wydanego przez ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRS Nikołaja Jeżowa, pod zarzutem rzekomej przynależności do Polskiej Organizacji Wojskowej prowadzącej jakoby działalność szpiegowsko-wywrotową na rzecz Polski, represjonowano tysiące osób i zamordowano – najczęściej strzałem w tył głowy – nie mniej niż 111 tysięcy z nich. Zdecydowaną większość ofiar operacji NKWD stanowili Polacy, ale wśród represjonowanych byli też Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Żydzi i przedstawiciele innych grup narodowych i etnicznych zamieszkujących ZSRS. Dodatkowo, na podstawie rozkazu z 15 sierpnia 1937 r., wydanego również przez Jeżowa, represjom poddano żony i dzieci skazanych „zdrajców ojczyzny”.
Polacy mieszkający w ZSRS stali się także ofiarami krwawej czystki przeprowadzonej przez Stalina w Armii Czerwonej, służbie bezpieczeństwa i aparacie partyjnym. Polacy ginęli prawie czterdziestokrotnie częściej niż inni obywatele ZSRS.
Wystawa, przygotowana we współpracy z IPN, zawiera m.in. zdjęcia ze zbiorów Centrum Naukowo-Informacyjnego „Memoriał” w Moskwie. Dzięki tej niezwykłej ekspozycji możemy poznać twarze i nazwiska ofiar, o których w czasach PRL nie wolno było nawet wspomnieć. Fotografie tych ludzi zostały zrobione zwykle na godziny lub na kilka dni przed egzekucją.
Jan Kanthak
Rzecznik Prasowy Ministra Sprawiedliwości