W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

#PowiedzSprawdzam: Co mi pan tu gadasz! Mam dyplom z uniwersytetu YouTuba i Facebooka! Czyli słów kilka o wierze w samozwańczych ekspertów

27.08.2021

W dobie technologicznego postępu, coraz częściej spotykamy się z opozycją części społeczeństwa wobec nowych rozwiązań telekomunikacyjnych. Najlepszym przykładem jest opór pewnych środowisk w kontekście rozwoju sieci 5G. Podważanie szeroko pojętej nauki i autorytetów stało się naszą codziennością. Jednak śledząc literaturę i wycinki prasowe okazuje się, że jest to zjawisko znane jeszcze z epoki renesansu. Czy 5G jest heliocentryzmem naszych czasów? Czy opozycja wobec tej technologii to autentyczna troska o zdrowie ludzkie i środowisko, czy oportunizm aktywistów antykomórkowych?

Element graficzny.

*Felieton inżynierów – zawiera opinie i oceny.


 

Od „technofobii” do codzienności

W słowniku wyrazów obcych możemy natknąć się na lakonicznie brzmiące sformułowanie „technofobia”. Definicja tego terminu jest zdecydowanie oszczędna – „technofobia to strach przed techniką”. Jednak racjonalnym wydaje się stwierdzenie, iż nie każda technika, z którą wchodzimy codziennie w interakcje powoduje niepokój społeczny.

Obserwując historię sceptycyzmu wobec rozwoju naukowego i technologicznego, łatwo zauważyć, że zaadaptowane rozwiązania, które funkcjonują w przestrzeni publicznej przez dłuższy czas, nie budzą większych kontrowersji. Wręcz przeciwnie, stają się elementem naszej codzienności.

Jaka jest geneza tego zjawiska? W 1675 roku grupa brytyjskich tkaczy dokonała zniszczenia maszynerii przemysłowej z obawy, iż nowe rozwiązania pozbawią ich miejsc pracy. Oczywiście obawy rzemieślników okazały się nieuzasadnione. XVIII-wieczna Rewolucja przemysłowa wprowadziła wiele innowacyjnych technologii do procesu produkcji, lecz w dalszym ciągu wymagała udziału czynnika ludzkiego. Nie powstrzymało to jednak radykalnego ruchu społecznego luddystów, który zawiązał się w 1811 roku w Wielkiej Brytanii. Głównym założeniem ruchu i postulatem luddystów była walka z rozwojem manufaktur. Członkowie organizacji dokonywali zniszczeń maszynerii w brytyjskich fabrykach. Konsekwencje ich poczynań to zniszczenia opiewające na kwotę około 1,5 miliona ówczesnych funtów. Brzmi znajomo?

Od kilku lat przeciwnicy rozwoju mobilnych sieci komórkowych (na potrzeby niniejszego tekstu nazwijmy ich antykomórkowcy) niosący na sztandarach hasła „odpowiedzialności i zdrowego rozsądku” posuwają się do szeroko pojętego niszczenia infrastruktury telekomunikacyjnej. Ich ulubionym narzędziem są butelki z benzyną. Jakkolwiek nie należy pochwalać niszczenia maszynerii przemysłowej czy BTS-ów, luddyści przejawiali uzasadnione obawy o swój dobrobyt. Antykomórkowcy posuwają się do przestępstwa, inspirowani pseudonaukowymi cytatami zaczerpniętymi z zamkniętego forum internetowego. W tym właśnie momencie docieramy do kolejnego objawu „technofobii”, czyli załamania instytucji autorytetu.

Upadek autorytetu?

Obecnie mianem autorytetu określa się pewien rodzaj uznania, jakim obdarzona jest dana osoba w danej grupie. Jak łatwo zauważyć – autorytet nie jest uzależniony od merytorycznej wiedzy, doświadczenia czy osiągnięć, lecz od sympatii i szeroko pojętego uznania. Jak doszło do erozji tego terminu?

W kontekście zjawiska załamania instytucji autorytetu, należy przywołać sformułowanie „kropla drąży skałę”, które wydaje się jak najbardziej trafione. Od wielu lat w przestrzeni publicznej pojawiają się samozwańczy eksperci. Od wszystkiego. Najbardziej klarownymi przykładami są m.in. debata na temat szkodliwości tytoniu, która rozgorzała w latach 50. XX wieku, jak również badania naukowe nad zmianami klimatycznymi. W obu przypadkach określone grupy interesu, wystawione na publiczną krytykę, postanowiły wykonać bardzo ciekawy zabieg socjotechniczny. W odpowiedzi na badania naukowe najlepszych specjalistów, które były uznane za consensus naukowy w konkretnej dziedzinie, powołały swoje laboratoria, które były przez nie finansowane.

Opracowywane w nich badania, prowadzone były przez ludzi często niezwiązanych z dziedziną, w której mieli funkcjonować, jako autorytatywni naukowcy. Głównym założeniem strategii wielkich koncernów było zasianie niepewności wśród społeczeństwa. Niestety przez wiele lat zabiegi te odnosiły wymierne rezultaty. Specjaliści, którzy poświęcili swoje zawodowe kariery na skrupulatne gromadzenie dowodów naukowych, byli zmuszeni do przekonywania o szkodliwości palenia stojąc w opozycji do korporacyjnych klakierów podających się za autorytety z zakresu pulmonologii. Wartość argumentu nie była wyceniana na podstawie jego naukowej wartości, lecz przez pryzmat pewności, z którą był wypowiadany.

Dyplom z uniwersytetu YouTuba i Facebooka, jestem magister internetu

Niestety korelacje naukowych sporów z lat 50. XX wieku do debat o technologii 5G z teraźniejszości są aż nazbyt oczywiste. Stacje telewizyjne zapraszają do swoich programów naukowców z danej dziedziny (np. epidemiologów czy inżynierów, którzy na telekomunikacji zjedli zęby) i stawiają ich w opozycji do samozwańczych ekspertów (np. pseudo lekarzy medycyny alternatywnej, którzy mają szerokie grono fanów w internecie czy elektryków, którzy z trudnymi zagadnieniami telekomunikacyjnymi mają niewiele wspólnego, ale przez lata w internecie zbudowali swoją legendę). Niestety część naszego społeczeństwa woli emocjonalne tyrady od racjonalnych dowodów uzyskanych metodą naukową. Wynika to przede wszystkim z wcześniej opisywanego sceptycyzmu wobec autorytetu. Kiedy zastępujemy autorytet wiedzy i doświadczenia autorytetem propagandy i partykularnych interesów określonego środowiska, dochodzimy do pewnego rodzaju klifu. Jeden krok w nieodpowiednią stronę i możemy bezpowrotnie utknąć w świecie teorii spiskowych, pseudonauki, a nawet rzucania koktajlami Mołotowa w wieże telekomunikacyjne. Zjawisko samozwańczego określania się mianem naukowca jest o tyle problematyczne, że według 62% Polaków sprzeczne opinie specjalistów są główną przyczyną ich sceptycyzmu wobec całego środowiska.

Bardzo problematyczne jest, kiedy środowiska przeciwne technologii 5G na panteonie wszechwiedzących ustawiają osoby pokroju Davida Icke, Barrie Trowera czy Roberta Davida Steela. Czy David Icke, który jest byłym piłkarzem i prezenterem sportowym, może podnieść poziom merytorycznej debaty na tak skomplikowany temat? Jest to dosyć wątpliwa hipoteza. Podobnie jak opinie wygłaszane przez Barrie Towersa, człowieka bez jakichkolwiek osiągnięć akademickich, posługującego się zdyskredytowanymi badaniami, uznanymi przez środowisko naukowe za szarlatańskie. Podobne osiągnięcia prezentuje Robert David Steele. Człowiek powszechnie uznany za propagatora teorii spiskowych. Były agent CIA i zmarginalizowany polityk, który próbował wywalczyć mandat prezydenta Stanów Zjednoczonych. Oczywiście ponosząc sromotną klęskę. Całe szczęście, ponieważ pan Steele uważa, że rząd USA utrzymuje na Marsie kolonię dzieci-niewolników. Właśnie takie osoby są uznawane w środowiskach antykomórkowych za Trzech Muszkieterów niosących jedyną i właściwą interpretację tego czym jest rozwój technologiczny. Jednak żaden z nich z technologią nie ma nic wspólnego.

Na szczęście najnowsze badania opinii społecznej „State of Science Index” przeprowadzone przez firmę 3M w 2021 roku pokazują, iż 89% Polaków ufa nauce. Jednym z głównych katalizatorów tego trendu jest pandemia COVID-19. Jeszcze trzy lata temu około 27% Polaków wyrażało swój stosunek do nauki jako sceptyczny. W cytowanym badaniu ta liczba spadła do 20%. Na tle innych krajów wysoko rozwiniętych uchodzimy za naród darzący środowisko akademickie wysokim kredytem zaufania. Około 24% mieszkańców Wielkiej Brytanii, 26% Francuzów, 31% Niemców i 35% Amerykanów identyfikuje się ze stwierdzeniem, iż sceptycyzm jest określeniem odpowiednio opisującym ich opinię na temat nauki i naukowców. Kolejnym pozytywnym wnioskiem z przeprowadzonego badania jest fakt, iż inżynierowie i naukowcy są grupami zawodowymi, które cieszą się pozytywną opinią 60% naszego społeczeństwa i wyprzedzają o 2% lekarzy i personel medyczny. Aby nie popaść w samouwielbienie należy przypomnieć, iż firma Profilic Testing, która sprawdziła poziom sceptycyzmu wobec technologii 5G na początku tego roku, umieściła Polskę na 5 miejscu tego niechlubnego zestawienia. Wyprzedzają nas jedynie USA, Wielka Brytania, Australia i Kanada.

„Lajki” na Facebooku nie zrobią z ciebie wiarygodnego autorytetu

Obserwując wyżej opisany trend należy wyciągnąć pozytywne wnioski na przyszłość. Polacy ufają naukowcom i wierzą w ich profesjonalizm. Jednak musimy pamiętać, że zaufanie społeczne jest zjawiskiem kruchej natury. Tym bardziej, kiedy stawiamy na piedestale osoby niezasługujące na wyróżnienie. Osoby, które zamiast metody naukowej preferują niczym niepopartą retorykę. Osoby, które ponad interes społeczny i transparentność stawiają dobro własne. Progres technologiczny za każdym razem wywołuje obawy. Świadoma zgoda Polaków na rozwój sieci 5G jest fundamentalna dla budowy społeczeństwa cyfrowego. Jak wielokrotnie podkreślaliśmy w naszych materiałach, w środowisku naukowym nie ma consensusu względem jednoznacznego stwierdzenia, że technologia piątej generacji zagraża naszemu zdrowiu i środowisku naturalnemu. Jest za to jednomyślność względem tego, iż cały czas należy badać wpływ fal elektromagnetycznych na zdrowie i życie ludzi oraz środowisko. Wieloletnie badania prowadzone przez najlepszych naukowców nie potwierdziły dystopijnej wizji świata zniszczonego przez wieże telekomunikacyjne. Retoryka zbudowana na strachu być może jest efektowna i efektywna, jednak wynika z cynizmu wypowiadających i ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Dlatego bądźmy ostrożni względem tego, kogo obdarzamy kredytem zaufania. Autorytet powinien być wypracowany profesjonalizmem, bezstronnością i prawdomównością, nie ilością postów na Facebooku oraz opublikowanych filmów z żółtymi napisami na YouTube.

 


O projekcie

Projekt „Sprawna telekomunikacja mobilna jako klucz do rozwoju i bezpieczeństwa" realizowany przez KPRM we współpracy z Instytutem Łączności - Państwowym Instytutem Badawczym w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa Działanie 3.4. Kampania ma na celu zwiększenie świadomości Polaków w zakresie działania, wykorzystania, bezpieczeństwa i znaczenia mobilnych sieci telekomunikacyjnych, a tym samym usług (w tym publicznych) opartych o te sieci. W ramach projektu zrealizowane zostaną działania w następujących obszarach: walka z dezinformacją, edukacja, podstawy prawne procesu inwestycyjnego, bezpieczeństwo i jakość życia.

Wideo

{"register":{"columns":[]}}