W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

#PowiedzSprawdzam i poznaj najnowsze trendy w depopulacji

23.04.2022

Wielokrotnie udowadnialiśmy naszym czytelnikom, że świat teorii spiskowych nie znosi próżni. Wojna w Ukrainie dała zdecydowany impuls do reaktywacji działania wypalonym mitomanom-gawędziarzom skupionym wokół najbardziej niedorzecznych hipotez. Epopeje na temat zabójczego pola elektromagnetycznego pochodzącego z masztów sieci 5G nie wywołują już efektu WOW. Temat 5G się osłuchał i oczytał. W końcu zasób nawet największych fantasmagorii w kategorii 5G jest zasobem nie tylko przeliczalnym, ale i skończonym.

Element graficzny.

Felieton – zawiera opinie i oceny.


 

Cóż więc uczynić, aby powrócić na salony absurdu? Starą i sprawdzoną metodą zwiększenia sprzedaży i odświeżenia wyeksploatowanego produktu jest rebranding. Skoro wychodziło największym korporacjom, dlaczego ma nie wyjść Twitterowym sygnalistom ostrzegającym o masowej depopulacji. W końcu tak długo już ostrzegają o bliskiej zagładzie ludzkości spowodowanej polami elektromagnetycznymi, że szkoda byłoby te wszystkie lata uznać za zmarnowane (albowiem zagłada perfidnie bezczelna nadejść absolutnie nie ma zamiaru) i przyznać, że działalność sygnalistyczna zakończyła się koncertową klapą. Nic zatem dziwnego, że kolejnym odcinkiem tego smutnego serialu jest hybryda dwóch legendarnych graczy na spiskowym rynku.

Od rozpoczęcia wojny w Ukrainie przestrzeń powietrzna na wschód od Wisły stała się zbyt niebezpieczna dla lotów komercyjnych. Najwięksi przewoźnicy musieli przenieść dotychczasowe drogi lotnicze. Samoloty pasażerskie utrzymują umowną odległość 180 km od naszej wschodniej granicy. Kolejnym powodem przesunięcia lotów cywilnych w kierunku zachodnim jest wzmożony ruch sił powietrznych NATO. Restrykcje i zakaz planowania lotów we wschodniej części kraju mają na celu usprawnienie działania sił obrony powietrznej. Ale jak to się ma do wcześniej wspomnianych teorii spiskowych?

Wojsko, chemtrails, 5G, no i oczywiście zagłada…

Chyba nikomu nie trzeba przedstawiać jednego z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych mitów XX wieku. Chemtrails, czyli smugi chemiczne rozpylane w atmosferze, to Ferrari wśród teorii spiskowych. Ta marka z zasady budzi „szacunek”. Nawet posłowie na Sejm RP mieli szereg wątpliwości co do zatruwania obywateli przez międzynarodową kabałę zorientowaną na kontrolę klimatu i depopulację. W 2018 roku jedna z posłanek Sejmu VIII kadencji skierowała interpelację, w której zadała palące pytanie: „Czy nad terytorium Polski odbywają się za wiedzą rządu programy modyfikacji pogody i zarządzania promieniowaniem słonecznym?”. Mamy nadzieję, iż ministrowie środowiska i zdrowia, do których została skierowana interrogacja, rozwiali wszelkie wątpliwości Pani Poseł. Jak widać chemtrailsy przeniknęły do mainstreamu szybciej niż Hans Kloss przeniknął w struktury Wermachtu.

Zrzut ekranu pokazujący zdjęcie pyłków oraz pytanie jednego z użytkowników serwisu społecznościowego: Co jest w powietrzu nad Polską?

A to już nie lada wyczyn! Jedyną chorobą jaką udało się do tej pory powiązać ze zjawiskiem chemtrails jest wywołanie efektu zbiorowej paranoi. Jednak według aktualnych trendów spiskowych wzmożony ruch samolotów wojskowych nad Polską nie jest w żadnym wypadku skorelowany z wojną w Ukrainie. O co więc tak naprawdę chodzi? To oczywiste, że lotnictwo NATO zrzucana na głowy niczego nie podejrzewających Polaków truciznę w postaci nanocząsteczek. Zabrzmiało super groźnie. W końcu to cząsteczki, a w dodatku nano. Jednak to nie wszystko.

Zrzut ekranu jednego z użytkowników serwisu Facebook.

Zrzut ekranu jednego z użytkowników serwisu Facebook, który napisał, że natowskie samoloty przestały zatruwać niebo nad Polską i przestały zasłaniać Słońce.

Aby śmiercionośne nanocząsteczki mogły dokonać dzieła zniszczenia muszą wejść w interakcję z infrastrukturą 5G, która jest ich aktywatorem. Proste? Proste! I nawet równie oczywiste jak rozpylane nanocząsteczki. Przecież widać jak to się wszystko ze sobą łączy. Wystarczy połączyć fakty – w końcu 5G to technologia wojskowa stosowana od kilkudziesięciu lat. Gdyby do tego wszystkiego dodać jeszcze nanografen w szczepionkach na COVID-19 (stosowany wymiennie z mikrochipami, również w szczepionkach), to wyjdzie na to, że sprawa jest przesądzona i wszyscy zginiemy. Dla pewności klika razy.

Pytanie co stanie się po obudzeniu cząsteczek, to znaczy nanocząsteczek, tymi specjalnymi sygnałami 5G? Jeżeli pomyśleliście o depopulacji, mamy dla was świetną wiadomość… Wielkie brawa za dedukcyjny strzał w dziesiątkę. Niestety nikt precyzyjnie nie wyjaśnił o jakie nanocząsteczki chodzi (w sensie nanocząsteczki jakiej substancji) i w jaki sposób miałyby być one aktywowane przez stacje bazowe 5G. Czy to ważne? Tu w sumie można więc ucieszyć się znów, bo z tej logiki wynika, że stacje bazowe GSM, UMTS i LTE w takim razie groźne wcale nie są. Natomiast samo sformułowanie nanocząsteczki brzmi cool. Dla ciekawych świata dodamy, że określenie „nano” nie kończy szeregu jednostek podwielokrotnych. Jest jeszcze i „piko”, i „femto”, i kilka innych. Ale fakt, że „nano” jakoś tak bardziej swojsko brzmi, jak np. „nanoformuła” z reklamy proszku do prania. A do tego jak coś jest cool to wiadomo – nie musi być racjonalne. Analizie powyższej teorii towarzyszy nieodparte uczucie déjà vu. W 2020 roku Internet zawrzał od pogłosek na temat dystrybucji wirusa COVID-19 przy pomocy masztów sieci komórkowej 5G. Czarny charakter, jakim bez wątpienia jest 5G, konsekwentnie dąży do zniszczenia gatunku ludzkiego. Jednak tym razem korzysta z usług nowego pomocnika. To tak jakby Batman wymienił Robina na starszego i bardziej wyeksploatowanego Robina. Cóż może się nie udać.

Zrzut ekranu jednego z użytkowników serwisu Facebook o wstrzymaniu ruchu nad Polską, jako przykładu teorii spiskowej a nie wojny w Ukrainie.

Planespotting czyli jak zamienić hobby w narzędzie propagandy

Planespotting to niszowe hobby polegające na obserwowaniu przelatujących, startujących bądź lądujących statków powietrznych. W sumie hobby jak wiele innych. Jeżeli interesuje was czy da się wykonać dokładną fotografię samolotu lecącego 10 km nad ziemią, zapytajcie planespottera. Rozłożyli to na czynniki pierwsze. W ciągu kilku ostatnich miesięcy grono entuzjastów patrzenia w górę zostało zasilone bezprecedensową liczbą nowych podglądaczy. Portal flightradar24 monitorujący ruch lotniczy w czasie rzeczywistym przeżywa prawdziwe oblężenie. Głównym powodem wzrostu zainteresowania planespottingiem jest rosyjska agresja na Ukrainę. W dniu rozpoczęcia wojny serwery flightradar24 nie były w stanie obsłużyć napływu nowych użytkowników. Ruch na stronie doprowadził do jej całkowitego wyłączenia. Awaria została jednak szybko usunięta. Niestety nie każdy z odwiedzających witrynę miał szczere intencje. To ciekawe narzędzie stało się pożywką dla szerzenia teorii na temat niecnych planów rządu światowego wobec bezbronnych obywateli naszego kraju… i nie tylko. Zrzuty ekranów pokazujące trasy NATO-wskich maszyn miały posłużyć za dowód potwierdzający wiele niedorzecznych hipotez. Faworytem foliowego środowiska został tzw. AWACS, czyli Airborne Warning And Control System.

Zrzut ekranu jednego z użytkowników serwisu Facebook oraz zdjęcia nieba ze smugami i samolotu, które mają potwierdzić jego tezę, że nad Polską rozpylane są tzw. chemtrails.

Sama konstrukcja wojskowego Boeinga 707-320 czyniła z niego łatwy cel. Maszyna o długości 46 m i rozpiętości skrzydeł rzędu 44 m nie jest ewenementem w świecie awioniki. Ale ten radar w kształcie spodka zamontowany w tylnej części kadłuba maszyny… Cóż, sugestie nasuwają się same. Przynajmniej dla pewnej specyficznej grupy odbiorców. Czy AWACS jest podniebnym narzędziem zagłady, jak sugerowały to autorytety z uniwersytetu Facebooka? Niestety odpowiedź na to pytanie nie jest zaskakująca. Wszystkich antycypujących nieoczekiwanego zwrotu akcji z góry przepraszamy.

Pasmo S – pasmo zagłady

Pod lakonicznym skrótem AWACS kryje się nic innego jak samolot Sojuszu Północnoatlantyckiego E-3 Sentry. Intencją powstania latających radarów było uzupełnienie naziemnych systemów wykrywania. Państwa członkowskie NATO mają do swojej dyspozycji 17 Wartowników. Większość z nich stacjonuje w niemieckiej bazie Geilenkirchen. Biorąc pod uwagę, iż skrzydlaty radar powstał w latach 70. zastanawia tak długi okres marynowania w spiskowym sosie. Dlaczego teoria związana z Sentry ujrzała światło dzienne dopiero teraz? Ministerstwo Obrony Narodowej już w 2016 roku świętowało tysięczną misję zwiadowczą AWACS w naszej przestrzeni powietrznej. Być może niewielu z nas pamięta, ale w 2016 roku środowiska spiskowe zabsorbowane były udowadnianiem tezy o tym, że szczepienia powodują autyzm – to po prostu nie był czas na AWACS. Teoria mimo szeroko zakrojonych akcji w mediach społecznościowych, które od czasu do czasu trafiały do mainstreamu, w dalszym ciągu pozostaje medycznym voodoo. Na czym polega fenomen maszyny skonstruowanej przez amerykańskich inżynierów? Otóż obrotowy radar (rotodom) AN/APY-2 produkcji Northrop Grumman Electronic Systems pracuje w paśmie S widma fal elektromagnetycznych. Pasmo S obejmuje częstotliwości od 2 GHz do 4 GHz. Jak zauważyło kilku przenikliwych obserwatorów jest to bardzo ewidentny dowód na maltretowanie nieświadomych zagrożenia Polaków. W jaki sposób załogi Sentry znęcają się nad spacerowiczami i rowerzystami korzystającymi z wiosennego słońca? Powszechnie wiadomo, iż dla sieci 5G w Polsce zarezerwowano trzy pasma częstotliwości. Pasmo 3,6 GHz mieści się w przedziale wykorzystywanym przez amerykański system E-3 Sentry. Przypadek? Owszem nie. Według spiskowców nie ma czegoś takiego jak przypadki, a uruchomienie sieci 5G w tym właśnie paśmie było planowane dokładnie na tą okazję. Skoro stacja bazowa 5G ma umożliwić depopulację w promieniu kilkunastu kilometrów to wnioski odnośnie latającego masztu prawie 5G, którego zasięg rozciąga się na około 311 tys. km2 (przy czym powierzchnia Polski wynosi 312 tys. km2)  nasuwają się same i są aż nadto oczywiste. E-3 Sentry to samowystarczalna fabryka śmierci, pokrywająca swym zasięgiem całą Polskę, i tym samym czyniąca sieć 5G technologią zbędną, przynajmniej pod kątem właściwości depopulacyjnych. Najpierw rozpyla szkodliwe substancje w postaci chemtrailsów, po czym sama aktywuje nanocząsteczki dzięki radarowi pracującemu w technologii 5G. I nie trzeba być napoleońskim strategiem, by dojść do takich oto wniosków, że wojna w Ukrainie jest zaledwie zasłoną dymną mającą za zadanie odwrócenie uwagi naszego społeczeństwa od tej skrupulatnie zaplanowanej akcji depopulacji. Należy jasno wyartykułować i podkreślić (wężykiem, wężykiem), iż powyższe dywagacje nie mają żadnego związku z rzeczywistością. Jednak tak nieistotny szczegół nie pozbawi proponentów powyższej teorii pewności wypowiadanych twierdzeń. Ciężko walczyć z dogmatyzmem i uświadamiać niedorzeczność takich hipotez. Miejmy nadzieję, że ta spiskowa kombinacja dwóch popularnych mitów nie zdobędzie szerokiego gremium. Aby rozwiać obawy nieprzekonanych serwujemy czerwoną pigułkę z dedykacją dla E-3 Sentry. Pozostając w kanonie legendarnego Matrixa, „witamy w prawdziwym świecie”.

AWACS czyli historia latającego radaru

Biorąc pod uwagę wcześniej wspomniane teorie na temat latającej apokalipsy zwanej AWACS, stawiamy fundamentalne pytanie. Czym tak naprawdę jest E-3 Sentry? Jest samolotem wczesnego ostrzegania i nadzoru radiolokacyjnego. Oznacza to, że system jest latającym centrum, którego głównym zadaniem jest lokalizacja jednostek wroga na lądzie, morzu i w powietrzu. Kopuła radaru ma średnicę 9 m, grubość niespełna 2 m i jest zainstalowana na wysokości 3,4 m nad kadłubem samolotu. Masa urządzenia to bagatela 3 700 kg. Konstrukcja radaru oraz wysokość przelotowa Boeinga oscylująca na pułapie 9 000 m, pozwalaj systemowi na rozpoznawanie statków powietrznych w odległości do 650 km. Nie jest to jedyny imponujący aspekt techniczny tego urządzenia. Sentry potrafi obserwować obszar o powierzchni Polski przez osiem godzin nieprzerwanego lotu. Gdyby zaszła potrzeba przedłużenia misji zwiadowczej Boeing może zostać zatankowany w powietrzu. Rotodom jest pochylony z przodu, aby zminimalizować opór aerodynamiczny jednostki. Taki zabieg zmniejsza negatywny wpływ radaru na procedurę startu Boeinga i poprawia wytrzymałość całej konstrukcji w trakcie wznoszenia. Niestety jego pochylenie w żaden sposób nie wpływa na wytrzymałość emocjonalną fanów teorii spiskowych. Hydraulicznie obracana kopuła AN/APY-2 to w rzeczywistości pasywny, elektronicznie skanowany system radarowy. Dzięki temu Wartownik może prowadzić obserwację od powierzchni Ziemi do stratosfery, nad lądem lub wodą. Ciekawostka, w trakcie pracy radar wykonuje 6 obrotów na minutę. Inne ważne podsystemy w Sentry E-3 to nawigacja, komunikacja i komputery. System został wyposażony w 14 konsol. Na ekranach urządzeń wyświetlane są dane przetworzone komputerowo w formacie graficznym i tabelarycznym. Ułatwia to pracę operatorów, którzy prowadzą nadzór, identyfikację, kontrolę uzbrojenia, zarządzanie przebiegiem działań wojskowych na polu bitwy oraz zapewniają przepływ informacji. Dane mogą być przesyłane w czasie rzeczywistym do dowolnego głównego centrum dowodzenia i kontroli. Bez względu na to, czy znajduje się ono na lądzie, na morzu, czy na tyłach wroga. System został wyposażony w generatory elektryczne, które produkują energię niezbędną do prawidłowego działania radaru i elektroniki Boeinga 707. Generatory zamontowane zostały w każdym z czterech silników E-3. Prądnice zapewniają jednostce 1 MW (megawat) energii elektrycznej. Impulsowo-dopplerowski radar AWACS’a potrafi rozpoznać nisko latające statki powietrzne oddalone o 400 km. Radar impulsowy, jak już wcześniej wspominaliśmy, ma imponujący zasięg aż 650 km i jest używany do wykrywania samolotów lecących na średnich i dużych wysokościach. Radar w połączeniu z wtórnym radarem dozorowania (SSR) i elektronicznymi środkami wsparcia (ESM) zapewnia możliwość obserwacji w dół. Ma to na celu wykrywanie, identyfikację i śledzenie nisko latających statków powietrznych, eliminując jednocześnie zakłócenia naziemne.

Zrzut ekranu jednego z użytkowników serwisu Facebook.

Niestety projektantom AWACS zdecydowanie zabrakło inwencji i rozmachu. Zamiast perfekcyjnego urządzenia do kontroli populacji, wróć – depopulacji, zbudowali latający radar zamówiony przez biurokratów z Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych. W taki oto sposób umierają prawdziwe legendy zamkniętych forów internetowych. Mamy jednak świadomość, że to nie ostatnie słowo łączących fakty inaczej. Kolejne starcia przed nami. Cóż przyniesie nowy dzień? Może bieliznę ekranującą, która nie tylko chroni przed szkodliwym działaniem pola elektromagnetycznego, ale również wspomaga libido noszącego (oczywiście jako naturalny efekt działania naturalnych pól elektrycznych i magnetycznych). Po poduszkach z gryki pochłaniających sztuczne pola elektromagnetyczne zwarci i gotowi spodziewamy się rzeczy niespodziewanych. Jednak lojalnie ostrzegamy – mamy projekt #3.4_PEM i nie zawahamy się go użyć!

To jak jest naprawdę?

To całkiem proste. Chemtrails – to zwykła kondensacja pary wodnej. Zdecydowanie mało zabójcza. Precyzyjniej – tak samo zabójcza jak spaliny samochodu w mroźny poranek. Ciekawe, czy doczekamy się kiedyś teorii o „samochodowych chemtrailsach”?

Swoją drogą trochę żal, że obecni piewcy teorii chemtrails nie mieli internetu jakieś 40 lat temu. Dopiero by było! O czym mowa? Kilkadziesiąt lat temu popularnym sposobem na zwiększenie mocy silnika odrzutowego podczas startu, w tym również silnika JT3D, używanego w samolotach AWACS był wtrysk wody przed komorą spalania. To zwiększało chwilowo moc silnika, pozwalając na szybsze wznoszenie. Skutkiem ubocznym wtrysku wody był pióropusz czarnych jak smoła spalin. Chemtrails na poziomie morza – to było dopiero coś!

Radar AWACS w paśmie S = 5G = depopulacja? Owszem, nie. Radar AWACS-a pracuje w zakresie pomiędzy 2 a 4 GHz, co nie znaczy, że pracuje w CAŁYM tym zakresie, a jedynie w jego niewielkim fragmencie, który, uwaga, jest zupełnie inny niż pasmo przeznaczone dla 5G. Dla niedowiarków polecamy lekturę rozporządzenia w sprawie Krajowej Tablicy Przeznaczeń Częstotliwości.

Czy radar AWACS’a to 5G? Nie. Ale z kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć, że pewne podobieństwa między przyszłymi systemami antenowymi telefonii 5 generacji a antenami radarów istnieją. Od dawna bowiem w najbardziej zaawansowanych radarach stosuje się anteny z tzw skanowaniem aktywnym (AESA – Active Electronnicaly Scanned Array), które pozwala na swobodne formowanie wiązki / wiązek przez szereg elementów aktywnych anteny radaru. Jest to rozwiązanie podobne do cieszącego się złą sławą w kręgach elektrosceptyków beamformingu.

Czy szczepionki wywołują autyzm, a 5G – raka? Nie. Natomiast zdecydowanie wywołują a) gonitwę myśli, z reguły niezbyt mądrych, b) ból tej części ciała, w której plecy tracą swą szlachetną nazwę.

 


O projekcie

Projekt „Sprawna telekomunikacja mobilna jako klucz do rozwoju i bezpieczeństwa" realizowany przez KPRM we współpracy z Instytutem Łączności - Państwowym Instytutem Badawczym w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa Działanie 3.4. Kampania ma na celu zwiększenie świadomości Polaków w zakresie działania, wykorzystania, bezpieczeństwa i znaczenia mobilnych sieci telekomunikacyjnych, a tym samym usług (w tym publicznych) opartych o te sieci. W ramach projektu zrealizowane zostaną działania w następujących obszarach: walka z dezinformacją, edukacja, podstawy prawne procesu inwestycyjnego, bezpieczeństwo i jakość życia.

Wideo

{"register":{"columns":[]}}