W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

#PowiedzSprawdzam: Sławna fitness influencerka ostrzega przed „elektrosmogiem”, który nie istnieje

25.02.2022

O „morderczym” wpływie pól elektromagnetycznym na zdrowie i życie ludzi pisaliśmy już wielokrotnie. Jednak temat nieistniejącego zagrożenia ze strony tzw. elektrosmogu wraca jak bumerang i ma taką znamienną cechę, że nigdy nie wiadomo, z której strony uderzy. Tym razem wspomniała o nim sławna influencerka, gwiazda Facebooka, Instagrama i telewizji – Ewa Chodakowska. Postanowiliśmy wziąć jej rady i ostrzeżenia na tapet.

Element graficzny.

Czy teorie spiskowe dumnie wkraczają na salony. A może tylko delikatnie próbują się tam „wślizgnąć”? Bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy to osoby ze świata „showbiznesu” promują niezweryfikowane lub wręcz zweryfikowane negatywnie, a inaczej mówiąc, nieprawdziwe informacje, które nie znajdują żadnego potwierdzenia w nauce. W dobie wszechobecnych „influencerów” jest to zjawisko tym bardziej niebezpieczne, ponieważ jak sama nazwa wskazuje – „influencer” to osoba „wpływająca”, która może wywierać bardzo duży wpływ na opinie, postrzeganie świata i „własne” zdanie wielu osób, głównie swoich największych fanów. I przechodząc do konkretów – przykład takiej osoby, która tylko na jednej z platform społecznościowych „zebrała” niemalże 2 miliony „followersów”, czyli osób obserwujących jej codzienne poczynania, jej opinie i wszelkie informacje i materiały, które przekazuje. Niejako jednym z „obowiązków” zawodowych „influencerów” jest oddziaływanie na innych ludzi.

W jaki zatem sposób jedna z najbardziej znanych trenerek personalnych w Polsce - Ewa Chodakowska - ugościła pseudonaukę na swoich kanałach społecznościowych? Już zmierzamy z wyjaśnieniem.

„Elektrosmog” to jedna z przyczyn złego samopoczucia zimą?!

W jednym ze swoich ostatnich materiałów zamieszczonych w serwisie Facebook trenerka wzięła pod lupę przyczyny zimowego spadku formy, który objawia się brakiem energii, koncentracji czy gorszym nastrojem. I tak dowiadujemy się, że za tymi objawami stoją między innymi: brak słonecznego światła, brak odpowiedniej wentylacji wynikający z obniżonej temperatury i wilgoci na dworze, czy nadmiar spożywanych kalorii. Gdzieś pomiędzy tymi głównymi wątkami dowiadujemy się też, że w tak niewietrzonych pomieszczeniach gromadzi się „elektrosmog”.

Zrzut ekranu przedstawiający post Ewy Chodakowskiej z jej konta na Facebooku.

Zrzut ekranu przedstawiający post Ewy Chodakowskiej z jej konta na Facebooku.

Brzmi groźnie bo nie dość, że „elektrosmog”, to jeszcze ma tendencje do gromadzenia się. Czy w ogóle jednak istnieje coś takiego, jak zjawisko „elektrosmogu”? W przestrzeni publicznej owszem, a popularyzowane jest głównie przez osoby mające na celu wywoływanie negatywnego skojarzenia z urządzeniami nowych technologii wytwarzających pole elektromagnetyczne, obecnie głównie w kontekście wprowadzania sieci 5G. Jest to temat o tyle nośny, co i kontrowersyjny. Ale „plusy dodatnie” nośności zdają się przesłaniać wszystkie „plusy ujemne” towarzyszące kontrowersjom. Nie trzeba wcale bardzo biegle poruszać się w mediach społecznościowych i ogólnie w Internecie, aby zauważyć, że są to tematy, które się znakomicie „klikają”, a w efekcie docierają do coraz większej liczby odbiorców – a pamiętajmy, że to właśnie ich liczba jest celem nadrzędnym działalności influencerów.

Powiedzmy to jeszcze raz – „elektrosmog” nie istnieje

Wróćmy do "elektrosmogu", którego w istocie nie ma. Warto przytoczyć definicję smogu  według PWN: „smog to mgła zawierająca zanieczyszczenia powietrza atmosferycznego, w której skład wchodzą zanieczyszczenia pierwotne (pyły, gazy i pary emitowane przez zakłady przemysłowe, energetyczne, silniki spalinowe pojazdów mechanicznych itp.) i produkty ich fotochemicznych i chemicznych przemian”. Nigdzie w tej definicji nie ma mowy o zjawiskach elektromagnetycznych, a o polu elektromagnetycznym (PEM) w szczególności. Z pomocą przychodzi Wikipedia, która definiuje elektrosmog jako „potoczne określenie promieniowania elektromagnetycznego o różnej częstotliwości, należącego do zakresu promieniowania niejonizującego, najczęściej odnoszące się do fragmentu zakresu fal radiowych (300 kHz – 300 GHz).” Dosyć ogólna i lakoniczna definicja prezentuje łatwe do podważania założenie, które kwalifikuje absolutnie każde bez wyjątku pole elektromagnetyczne, jako jednoznacznie szkodliwe dla człowieka.

Wydaje się, że jego twórcy zapomnieli o tym, iż oprócz tego wytworzonego sztucznie (od silników elektrycznych, przez żarówki, sprzęt RTV i AGD, aparaturę medyczną, aż po radiotelefony i stacje bazowe) istnieje również PEM pochodzące ze źródeł naturalnych: kosmos, wyładowania atmosferyczne oraz Ziemia (ruch obrotowy względem atmosfery i jonosfery) także stanowią źródła PEM.

Pole elektromagnetyczne może mieć różne częstotliwości, a więc i długości fal. Na co dzień mamy do czynienia z falami, które przenoszą niewiele energii – są to fale z zakresu niejonizującego. To właśnie dzięki nim mamy możliwość korzystania z dobrodziejstwa telefonów komórkowych, Internetu bezprzewodowego. Należy też bardzo mocno podkreślić, że pole elektromagnetyczne właśnie z zakresu niejonizującego jest wytwarzane przez powszechnie, codziennie wykorzystywane urządzenia elektryczne. W tym miejscu warto zauważyć, że mimo prowadzonych od kilkudziesięciu lat prac badawczych i powstania dziesiątek tysięcy artykułów poświęconych efektom biologicznym i medycznym oddziaływania pola elektromagnetycznego na zdrowie nie znaleziono wystarczających i jednoznacznych dowodów na potwierdzenie związku pola elektromagnetycznego wykorzystywanego w telekomunikacji (przy założeniu obowiązkowego dotrzymania wartości dopuszczalnych), z negatywnymi konsekwencjami zdrowotnymi.

„Elektrosmog” promieni słonecznych nam służy, ale z suszarki do włosów już nie? Ale jak to…

Aby odnieść się do tego konkretnego postu przyjmijmy, że mianem „elektrosmogu” określimy pole elektromagnetyczne. Analizując materiał „influencerki” można odnieść więc wrażenie, że niektóre aspekty „elektrosmogu” są niejako „gloryfikowane”, a inne „stygmatyzowane” i to całkiem niesłusznie. Dowiadujemy się bowiem, że „elektrosmog” jest zły, ale z drugiej strony czytamy, że należy wystawiać się na częstą ekspozycję słońca. Zaraz – przecież promieniowanie słoneczne to także promieniowanie elektromagnetyczne, a więc „elektrosmog”! Czyli co… w jednym miejscu: „elektrosmog” jest zły, lecz w innym: korzystajmy z dobrodziejstwa słonecznego „elektrosmogu”?

Wiadomo nie od dziś, że najlepsze dla człowieka jest naturalne światło dzienne, ale aby być obiektywnym należy przedstawić obie strony medalu. I tak nadmierna ekspozycja na promieniowanie słoneczne stanowi bardzo duże ryzyko dla naszego zdrowia. Do powierzchni naszej planety dociera ok. 95% promieniowania ultrafioletowego typu A (UVA) (fale o długości 320 – 400 nm) i ok. 5% typu B (UVB) (fale o długości 280 – 320 nm).

Promieniowanie słoneczne to oczywiście nie jedyne źródło promieniowania UV. Innym źródłem promieniowania UV, które jest potencjalnie bardzo bliskie wielu czytelnikom i czytelniczkom, są solaria i lampy wykorzystywane w zabiegach kosmetycznych związanych z pielęgnacją paznokci. O ile wiedza o szkodliwości tych pierwszych stała się dość popularna (ale nie przyniosła wielkiego efektu – wszak solaria istnieją, co potwierdza zapotrzebowanie na tego typu usługi), o tyle o lampach UV do manicure niewiele osób wspomina w kontekście szkodliwości. A dermatolodzy rekomendują stosowanie kremów z filtrem na dłonie przed zabiegami. Czy o negatywnych efektach ktoś mówi? Rzadko lub w ogóle.

Przypomnijmy, że w przeciwieństwie do pola elektromagnetycznego emitowanego przez urządzenia elektroniczne, nie mamy możliwości ograniczenia promieniowania słonecznego UV. PEM pochodzące np. od telefonii komórkowej czy instalacji energetycznych jest rygorystycznie nadzorowane i kontrolowane. Kwestie dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku (Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 17 grudnia 2019 r.) oraz sposobów sprawdzania dotrzymania tych poziomów (Rozporządzenie Ministra Klimatu z dnia 17 lutego 2020 r.) zostały określone w krajowym prawodawstwie. Jest to konsekwentna polityka równoważąca postęp technologiczny z troską o zdrowie wszystkich Polaków.

Poniżej zestawienie wartości natężenia pola elektromagnetycznego emitowanego przez powszechnie używane urządzenia:

 

Rodzaj urządzenia

Zakres częstotliwości

Natężenie PEM w odległości 0,5 m

Poziom dopuszczalny (limit)

Płyta indukcyjna

1,2 – 100 kHz

30 V/m

87 V/m

Żarówka energooszczędna

9 kHz – 400 kHz

3,6 V/m

87 V/m

Kuchenka mikrofalowa

2400 – 2483,5 MHz

3,1 V/m

61 V/m lub 10 W/m2

Telefon komórkowy LTE

2,6 GHz

4 V/m (połączenie głosowe)
0,15 V/m (przeglądanie Internetu)

61 V/m lub 10 W/m2

Telefon komórkowy 5G

3,6 GHz

0,52 V/m

61 V/m lub 10 W/m2

Suszarka do włosów, lodówka, okap kuchenny, odkurzacz, żelazko, elektryczna szczoteczka do zębów

9 kHz – 400 kHz

< 0,05 V/m

87 V/m

 

Dla porównanie gęstość mocy promieniowana słonecznego w pogodny dzień dochodzi do 1000 W/m2. Jeśli przyjąć, że dla typowych systemów telefonii komórkowej poziom dopuszczalny gęstości mocy wynosi 10 W/m2, to można stwierdzić, że korzystając z kąpieli słonecznej jesteśmy eksponowani na promieniowanie słoneczne nawet 100 razy silniejsze.

Kwestia dawki – o limit PEM z urządzeń dba ostre prawo

Na sam koniec przytoczmy również jak te dwa, przedstawione powyżej w nieobiektywny sposób, czynniki (pole elektromagnetyczne oraz promieniowanie słoneczne i UV), są klasyfikowane przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem. Otóż pole elektromagnetyczne wytwarzane między innymi przez stacje bazowe telefonii komórkowej jest zaliczane do kategorii 2B, czyli do czynników możliwie kancerogennych. Kategoria ta obejmuje czynniki, dla których dowody działania rakotwórczego u ludzi są ograniczone i istnieją mniej niż wystarczające dowody na ich rakotwórczość u zwierząt doświadczalnych. Natomiast promieniowanie słoneczne oraz UV znajdują się w grupie 1, czyli czynników rakotwórczych dla ludzi. Nie jest celem przedstawianie PEM wytwarzanego przez urządzenia elektroniczne jako dobre, a PEM, które dociera do nas od słońca jako złe, jednak należy obiektywnie podejść do omawianych zagadnień. I podobnie jak nie zachorujemy, ani negatywnego wpływu na nasze zdrowie nie będzie miało to, że w domu wykorzystujemy WiFi, telefony komórkowe i urządzenia elektroniczne – ponieważ funkcjonują zgodnie z rygorystycznymi normami, tak nie zachorujemy również od promieni słonecznych docierających do nas codziennie. Wszystko można sprowadzić do słów „kwestia dawki”. Przy czym o dawkę PEM z zakresów pracy urządzeń elektronicznych dba nasze prawo, regulacje krajowe i międzynarodowe, natomiast o intensywność narażenia na promieniowanie słoneczne musimy zadbać już sami.

P.S. Słowo „elektrosmog” jest podkreślane w edytorze tekstu jako zapis błędny. Kolejny argument, że „elektrosmog” nie istnieje.

 


O projekcie

Projekt „Sprawna telekomunikacja mobilna jako klucz do rozwoju i bezpieczeństwa" realizowany przez KPRM we współpracy z Instytutem Łączności - Państwowym Instytutem Badawczym w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa Działanie 3.4. Kampania ma na celu zwiększenie świadomości Polaków w zakresie działania, wykorzystania, bezpieczeństwa i znaczenia mobilnych sieci telekomunikacyjnych, a tym samym usług (w tym publicznych) opartych o te sieci. W ramach projektu zrealizowane zostaną działania w następujących obszarach: walka z dezinformacją, edukacja, podstawy prawne procesu inwestycyjnego, bezpieczeństwo i jakość życia.

Wideo

{"register":{"columns":[]}}