W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

#PowiedzSprawdzam: Smak odgrzewanych kotletów sojowych, czyli co wydarzyło się w niemieckim sądzie

05.08.2022

Każdą informację można przedstawić w dowolnie sensacyjnym tonie. Każdą można również przeinaczyć tak, by stała się dezinformacją. Poniżej jaskrawy przykład takiego działania. To mocno nieświeży już „news” z ubiegłego roku, dotyczący pewnego orzeczenia jednego z niemieckich sądów, które przez środowiska elektrosceptyków zostało okrzyknięte przełomowym w ich walce z masztami telefonii komórkowej. Jeśli jesteś jednym z nich i właśnie czytasz ten tekst mały spoiler dla Ciebie: prawda srodze Cię rozczaruje.

Grafika ze zrzutami artykułów ze strony Activist Post, które są fake newsami.

Autor: Karol Zimnoch, DT KPRM


 

 

Strona Activist Post opublikowała niedawno news o intrygującym tytule: „Court Decides Property Owners «who rent space» to Telecoms Can Be Held Liable for Health Impacts Cell Towers, Antennas (Germany)” [dostęp: 21.07.2022] (tł. z ang. „Sąd orzekł, że osoby «wynajmujące przestrzeń» dla telekomunikacji mogą być obciążone odpowiedzialnością prawną za wpływ nadajników sieci komórkowych oraz anten na zdrowie (Niemcy)”). Próbując zasięgnąć więcej wiedzy o autentyczności tego newsa warto rozpocząć nie od analizy samej treści, lecz od źródeł tej informacji na temat decyzji niemieckiego sądu.

Po nitce do kłębka

Jak się okazało, droga, którą przebył ten news, robi wrażenie. Prześledzenie historii pojawiania się informacji w Internecie nie była jednak specjalnie trudna, ponieważ żaden z „autorów”, a raczej kopistów, nie krył się z tym, że tekst został zapożyczony z innej strony. Jak podaje strona Activist Post, wiadomość o decyzji niemieckiego sądu została skopiowana ze strony EMFacts Counsultancy [dostęp: 21.07.2022]. Poza tym, że do artykułu dodane zostały pewne treści, o których poniżej, jest to dokładna kopia newsa. Strona EMFacts przetłumaczyła natomiast w amatorskim programie Google Translator (co z pewnością nie dodaje autentyzmu dla informacji zawartej w artykule) z języka szwedzkiego tekst zamieszczony przez Swedish Radiation Protection Foundation [dostęp: 21.07.2022]. To nie koniec! Szwedzki artykuł jest bowiem bezpośrednim tłumaczeniem* artykułu autorstwa niemieckiej organizacji „ochrony środowiska i ochrony przed elektrosmogiem” Diagnose-Funk [dostęp: 21.07.2022]. Podsumowując, oznacza to więc, że artykuł zamieszczony w Activist Post jest „uzupełnioną” kopią amatorskiego tłumaczenia ze szwedzkiego, które jest amatorskim tłumaczeniem z niemieckiego (!) tekstu z czerwca 2022 roku o – dodajmy – wątpliwych źródłach. Na podstawie wędrówki tej informacji o wyroku niemieckiego sądu można łatwo ukazać, jak w Internecie news o 5G opublikowany przez proekologiczną stronę był kopiowany, modyfikowany i wykorzystywany przez coraz to bardziej radykalne i „foliarskie” strony, aby te mogły poprzeć nim swoje niepotwierdzone naukowo tezy. Należy bowiem podkreślić, że wszystkie te strony, choć w różnym nasileniu, stoją po jednej stronie barykady. Nie trzeba przeprowadzać głębokich analiz treści zawartych na tych domenach, aby przekonać się, że ich głównym celem jest przeciwdziałanie i „demaskowanie” szkodliwych efektów 5G. Wszystkie te strony łączy również nieznane finansowanie zakamuflowane prośbami o wsparcie finansowe i płatną subskrypcję. Trudno bowiem uwierzyć, aby strona takiego formatu, jak Activist Post, zatrudniająca 5 redaktorów i ok. 160 „autorów” artykułów utrzymywała się jedynie z datków ok. 120 subskrybentów i darowizn…

*Swedish Radiation Protection Foundation dodała do kopii artykułu akapit o sytuacji prawnej odpowiedzialności za teoretyczne szkody wyrządzone antenami PEM i 5G. Organizacja powołała się na słowa Björna Gillberga. Jest to zagorzały environmentaslista, przeciwnik PEM i technologii 5G. Jako, że Gillberg nie ma wykształcenia prawnego, a na co dzień zajmuje się publikowaniem proekologicznych artykułów, informacja o szwedzkiej sytuacji prawnej może nie być prawdziwa.

Smutny wystrzał z kapiszona

Przejdźmy jednak do sedna sprawy, którym jest treść powielanego newsa. Nagłówek artykułu zamieszczonego na stronie Activist Post może wydawać się dosyć dramatyczny. Wszak mowa o wyroku sądu (skoro nie ma nazwy instancji, łatwo pomyśleć, że chodzi tu o wyrok sądu najwyższego) w sprawie odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez groźne 5G, nieprawdaż? Otóż nie, sprawa okazuje się być o wiele bardziej błaha i – co znamienne – poruszona niejako à propos. Nie zostało bowiem wprowadzone żadne nowe prawo w Niemczech, które decydowałoby o odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez PEM emitowane przez nadajnik 5G. Co więcej, ani wyrok, ani sama sprawa sądowa nie dotyczyły nawet tego zagadnienia! Punktem wyjścia dla autora pierwszego artykułu na ten temat (zamieszczonego w niemieckim Diagnose-Funk) dotyczył oddalenia przez Sąd Okręgowy w Münster pozwu wystosowanego przez gminę przeciwko operatorowi telefonii komórkowej**. Gmina – której nazwa nie zostaje wymieniona – wystąpiła na drogę sądową, aby wypowiedzieć umowę najmu przestrzeni na maszt 5G. Zdaniem pozywającego, operator rzekomo zataił część umowy dotyczącą współodpowiedzialności najemcy przestrzeni w przypadku konieczności wypłacenia odszkodowania poszkodowanemu przez wytwarzane pole elektromagnetyczne. Pozew został oddalony, gdyż – jak orzekł Sąd – w umowie pomiędzy operatorem a gminą zawarty został punkt dotyczący odpowiedzialności finansowej. Warto podkreślić, że jest to jednak standardowa procedura, zapisywana w tego typu umowach, aby chronić interesy operatora telefonii komórkowej. Należy też jasno stwierdzić, że roszczenia gminy były czysto teoretyczne, nikt bowiem nie ucierpiał, najemca nie musiał nikomu wypłacać odszkodowania za poniesione szkody na zdrowiu, ponieważ żadnych szkód nie było, nikomu nic się nie stało. Co więcej, operator nie dopuścił się niczego, co mogłoby spowodować konsekwencje zdrowotne – Sąd, a nawet adwokat strony pozywającej, wyraźnie podkreślili, że normy PEM ustalone przez niemieckie prawo nie zostały przekroczone (Warto dodać, że normy te zostały uchwalone w 2013 roku. [dostęp: 22.07.2022]). Podsumowując, zadziwiające jest to, jak oddalenie pozwu przez sąd okręgowy jednego z europejskich krajów, może stać się newsem, który zostanie powielony i nagłośniony przez zagraniczne, międzynarodowe media.

**Autor artykułu posiłkuje się nawet numerem sprawy (AZ: 08 O 178/21). Ze względu jednak na fakt, że jest to niemiecki lokalny dokument prawny, ustalenie jego autentyczności jest niemożliwe

Kotlet sojowy w pikantnej okrasie

Powróćmy jednak do artykułu zamieszczonego na stronie Activist Post. O ile sama treść, ze względu na to, że jest to kopia tłumaczenia Google tekstu wziętego ze szwedzkiej strony, nie została zbyt mocno zmieniona, o tyle nagłówek otrzymał o wiele bardziej dramatyczny i manipulacyjny ton. Na stronie Activist Post tekst został opatrzony krótkim wstępem o tysiącach (!) badań potwierdzających szkodliwość PEM. Czytelnik spotyka się z nieprawdą i manipulacją już od pierwszego zdania. Według autora artykułu „dekady badań potwierdziły, że wystawienie na radiację z nadajników sieci komórkowych oraz anten, a także innych źródeł połączeń bezprzewodowych jest biologicznie szkodliwe”. Jest to manipulacja, gdyż nie istnieją rzetelne badania o rzeczywistej wartości naukowej dowodzące szkodliwego wpływ sieci bezprzewodowych (w tym 5G) i PEM na organizmy biologiczne. W tekście są jednak zawarte odsyłacze do wyników pewnych badań. Wszystkie raporty zamieszczone są na stronie Environmental Health Trust [dostęp: 21.07.2022], która – choć przedstawia wyniki wielu różnych badań – budzi pewne wątpliwości w kwestii autentyczności. Podejrzany wydaje się być zarówno charakter działalności strony, jak i treści na niej zamieszczane. EHTrust działa na podobnej zasadzie, co inne tego typu strony, np. Activist Post. Oznacza to, że utrzymuje się (rzekomo) jedynie z datków czytelników i wpłat subskrybentów. Jest to jednak strona – pozornie przynajmniej – dużego formatu. Tym bardziej może dziwić fakt, że siedziba fundacji znajduje się w Teton Village w stanie Wyoming, które jest… resortem narciarskim o liczbie mieszkańców nie przekraczającej tysiąca osób. Należy również nadmienić, że ogrom udostępniony na stronie raportów mówiących o szkodliwości 5G budzi pewne wątpliwości – ich aspekt merytoryczny i autorytet naukowy jest trudny do ustalenia. Strona ta oraz treści na niej publikowane wymagają głębszej analizy.

Na czytelnika zainteresowanego treścią artykułu zamieszczonego na Activist Post czeka jednak o wiele więcej dodatkowych odsyłaczy. Został on bowiem okraszony linkami odsyłającymi do filmików wyjaśniających w prostych, żołnierskich wręcz słowach, z jakiego to powodu sieć 5G sieje śmierć i kalectwo oraz dlaczego powinniśmy się jej bać. Warto również zwrócić uwagę na grafikę, która z pewnością dodaje dramatyzmu całej tej historii. Przedstawia ona obrazek masztu 5G emitującego fale z bijącym po oczach podpisem, że „badania potwierdziły, że wystawienie na promieniowanie emitowane przez nadajniki sieci komórkowych jest szkodliwe”. Czytelnik od samego początku spotyka się z manipulacją, ponieważ treść oryginalnego, niemieckiego artykułu, a tym bardziej same wydarzenia, na podstawie których powstały te teksty, mówi o czymś zupełnie odmiennym, niż to, co zostaje zasygnalizowane treściami (obrazy, filmiki i wstęp) dodanymi przez „redaktora” Activist Post.

Nieładnie, nieładnie…

Podsumowując, należy przede wszystkim podkreślić stopień manipulacji, który stosuje artykuł zamieszczony na Activist Post. O ile samo sedno historii zostaje niezmienione, o tyle dodane jest wiele różnych paratekstów w postaci filmików, grafik, wstępów czy nagłówków, które dodają wydarzeniom z Münster dramaturgii. Fakty, choć nie przeinaczone, nabierają zupełnie innego wydźwięku ze względu na narrację budowaną przez otoczkę tekstu. Konieczne również stwierdzić, że decyzja Sądu Okręgowego w Münster, na kanwie której powstały co najmniej cztery artykuły w trzech różnych językach, nie zawiera w sobie nic, co mogłoby w jakikolwiek sposób potwierdzać zagrożenie płynące z technologii 5G. Decyzja Sądu nie była zmianą prawa ani zmianą polityki Niemiec w sprawie PEM, wyniknęła natomiast z błędu osób zarządzających gminą, które nie doczytały umowy pomiędzy nimi a operatorem telefonii komórkowej o potencjalnych skutkach prawnych. Nie wypada negować prawdziwości historii (choć trudno ją rzeczywiście potwierdzić). Jednak stanowczo negować należy posługiwanie się nią jako argumentem przeciwko PEM i technologii 5G. Podkreślmy, że nie doszło do żadnego uszczerbku na zdrowiu, nikomu nie stała się krzywda, a operator nie przekroczył limitów PEM ustanowionych przez niemieckie prawo. Zadziwiające jest, jak ta, w gruncie rzeczy nic nie znacząca decyzja Sądu, stała się podstawą dla obszernych i dramatycznych artykułów straszących rzekomo śmiercionośnym 5G.

Tyle artykuł, a sama strona Activist Post? Kłamstwo kłamstwem poganiane

Strona Activist Post z pozoru wygląda jak kolejna domena informacyjna. Wizualnie nie wzbudza żadnych obiekcji, a wręcz przeciwnie – budzi zaufanie, wygląda zachęcająco i „normalnie”. Szybko jednak można się przekonać, że jednak coś jest nie tak. Chodzi tu oczywiście o treści propagowane przez tę domenę. Strona Activist Post szczyci się tym, że jest w pełni poświęcona „alternatywnym newsom” oraz dysponuje „niezależnymi poglądami”, o czym możemy przeczytać jeszcze zanim wejdziemy w link do strony głównej. Na marginesie można dodać, że logo strony raczej nieprzypadkowo nawiązuje do symbolu anarchii – litery „A” w okręgu. Interesujący pozostaje już sam komunikat zachęcający czytelnika do zapisania się do newslettera: „Profit outside the rigged system! Protect yourself from tyranny and economic collapse. Learn to live free and spread peace!” (tł. z ang.: „Korzystaj z bycia poza fałszywym systemem! Ochroń się przed tyranią i ekonomiczną zapaścią. Naucz się żyć jako wolny człowiek i szerzyć pokój!”).

Co artykuł to zapożyczenie ze stron o teoriach spiskowych

Przejdźmy jednak do treści samych artykułów. Według zakładki „Archives” strona publikuje artykuły od czerwca 2010 roku. Dostęp do archiwalnych postów, chociaż utrudniony, jest możliwy. Warto zwrócić uwagę, że pierwsze artykuły (ale też i bieżące) są często zaczerpnięte z innych stron. Sam Activist Post wyraźnie podkreśla, że część (jeśli nie większość) treści zawartych na stronie została zapożyczona z innych stron o teoriach spiskowych. Większość z tych informacji zawiera odsyłacz oraz informację o tym, że tekst został skopiowany na mocy prawa „Creative Commons”.

Artykuły na stronie Activist Post dzielą się na 7 kategorii: ekonomia, wolność, wojna, aktywizm, zdrowie, technologia oraz środowisko. Przedstawiane newsy dotyczą zarówno wydarzeń na świecie, jak i w USA. Po bliższym prześledzeniu tytułów tekstów można śmiało zasugerować, że autorami są w dużej mierze osoby reprezentujące amerykańską skrajną prawicę. Wskazuje na to kult i powracające motywy libertarianizmu, anarchii i anarchokapitalizmu, sztuki survivalu i przygotowań do nadchodzącej katastrofy, gloryfikacja skrajnej wolności, drugiej poprawki (legalności broni w USA), natłok treści antyszczepionkowych oraz anty-5G.

Należy zwrócić uwagę, że artykuły wstawiane na stronę Activist Post są naprawdę okazałe i bogate w formę. Często przekraczają 8 tysięcy znaków ze spacjami (ok. 4 – 5 stron A4 znormalizowanego tekstu), posiadają odsyłacze, hiperłącza oraz linki do filmików na dany temat. Wydawać by się więc mogło, że to kawał solidnej, dziennikarskiej roboty. Tymczasem jednak, pod niemal każdym artykułem, niezależnie od okresu publikacji, możemy odnaleźć link „Read full story here…” odsyłający czytelnika do pełnego artykułu zapożyczonego z innej strony internetowej. Co ciekawe, prawie zawsze są to bardzo podobne domeny o charakterze pseudo-publicystycznym i pseudo-popularno-naukowym. Może się więc wydawać, że te same teksty i (fake)newsy są celowo umieszczane jednocześnie na wielu podobnych stronach. Rzeczywiste autorstwo oraz geneza tych artykułów jest wyjątkowo trudna do ustalenia.

Artykuły publikowane przez Activist Post nie są wiarygodne. Cytaty nie są oznaczane, styl tekstów jest wyraźnie perswazyjny, nie brakuje błędów i nieścisłości, zamiast faktów mamy do czynienia z implikacjami i sugestiami. Artykuły Activist Post przedstawiają minimum treści i maksimum manipulacji.

Celowanie w odbiorców – fanów teorii spiskowe o JFK, 9-11…

Trudno w to uwierzyć, ale strona Activist Post posiada blisko pół miliona polubień na Facebooku (!). Co jednak ciekawe, Activist Post można odnaleźć na wielu różnych stronach społecznościowych: SoMee, Telegram, HIVE, Flote, Minds, MeWe, Twitter, Gab, What Really Happened oraz GETTR. Widać tu szeroki przekrój forów, jednak poza Facebookiem, Twitterem i Telegramem są to strony wątpliwej jakości. Uwagę zwraca szczególnie strona „What Really Happened”, na której główne zakładki to teorie spiskowej dotyczące: 9-11, JFK, sfałszowaniu wyborów prezydenckich w USA, a nawet kosmitów… Jak widać, strona skupia zarówno laików (np. użytkownicy Facebooka), jak i wytrwanych „foliarzy”. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której zainteresowany czytelnik wchodzi na coraz to kolejne strony sugerowane przez Activist Post i zaczyna czytać coraz bardziej zawiłe teorie spiskowe. Strona Activist Post ukazuje, jak niewiele może dzielić news o kryzysie na amerykańskiej giełdzie i kosmitach ukrywanych przez Clintona.

W zakładce „Contact Us” możemy przeczytać, że możliwe jest nie tylko zadawanie pytań lub informowanie „redakcji” (jeżeli takowa rzeczywiście istnieje), ale również przesłanie własnego artykułu. Jak podaje komunikat, nadesłany artykuł może zostać odrzucony ze względu na „treść i jakość”. Nie ma jednak słowa o kategorii autentyczności faktów, które rzekomy artykuł mógłby przedstawiać. Jedyna wzmianka o błędach rzeczowych dotyczy adnotacji o możliwości wprowadzania przez autorów strony „niewielkich zmian edytorskich”. Nie ma również informacji o tematyce, którą powinien poruszać potencjalny artykuł.

Co ciekawe, strona nie zawiera żadnych reklam „z zewnątrz”. Czytelnikom wyświetlają się jedynie dwie reklamy: jedna dotyczy nowej, „rewolucyjnej” kryptowaluty noszącej nazwę TaaS, druga natomiast odsyła do wypowiedzi eksperta amerykańskiej gospodarki, który ma dla czytelnika poradę, co zrobić przed zaszczepieniem się (niestety, informacja ta nie jest udostępniona). Obie strony wielokrotnie pojawiają się w różnych formach na stronie Activist Post. Reklamy odsyłają czytelnika do stron o wątpliwym poziomie bezpieczeństwa cyfrowego.

„Dej pieniążka” – tajemnicze finansowanie strony

Kolejnym, kluczowym chyba dla autorów strony zagadnieniem jest kwestia wsparcia finansowego. Osoba odwiedzająca Activist Post od samego początku zostaje zasypana odsyłaczami, linkami i prośbami o wsparcie twórców. Pieniądze można wpłacić na trzy sposoby:

  1. Można uiścić opłatę w kryptowalucie (BTC, BCH, ETH lub XMR) za pomocą wygenerowanych komputerowo adresów bankowych lub kodów QR;
  2. Można zasubskrybować stronę za pomocą pośredników (subscribestar.com oraz patreon.com); nota bene, łączna liczba subskrybentów wynosi 134 osoby, co daje przychód ok. 2000 zł miesięcznie;
  3. Można wpłacić pieniądze poprzez platformę PayPal; warto odnotować, że nie jest to już możliwe, gdyż według komunikatu na stronie PayPal „organizacja ta obecnie nie spełnia wymaganych warunków (ang. Ineligible), aby otrzymywać wpłaty”.

Jak zatem widać, Activist Post bardzo dokładnie zwraca uwagę na to, aby udzielić jak najmniej informacji o prawnych i formalnych aspektach swojego funkcjonowania. Zarówno w przypadku wpłaty pieniędzy, jak i nadsyłania pytań lub artykułów nie jest podany jakikolwiek fizyczny adres. Zdawać by się mogło, że Activist Post istnieje wyłącznie w przestrzeni cyfrowej.

Warto dodać, że Activist Post posiada również swój sklep, w którym można kupić ubrania oraz gadżety z ich logo. Merch działa w ramach platformy libertasbella.com sprzedającej akcesoria dla zwolenników libertarianizmu, drugiej poprawki, anarchokapitalizmu, braku szczepień oraz… kryptowalut. Sklep Activist Post prawdopodobnie nie cieszy się zbytnim zainteresowaniem, gdyż na 24 produkty, jedynie dwa zostały ocenione, w dodatku wyłącznie przez jedną osobę.

Autorzy strony? Nie inaczej – fani teorii spiskowych

Równie ważnym zagadnieniem w tej analizie, oprócz finansowania, pozostaje kwestia autorstwa. Zgodnie z informacjami zawartymi w zakładce „Contributors” Activist Post posiada 5 głównych autorów pracujących jako personel tej domeny. Są to:

  1. Vin Armani
  2. Derrick Broze
  3. Catherine Frompovich
  4. Peter A. Kirby
  5. Brandon Turbeville

Jest to naprawdę wyjątkowe grono. Każdy z nich posiada swój oddzielny kanał na YouTube, serię podcastów, każdy jest autorem co najmniej dwóch książek – wszystkie ich publikacje dotyczą oczywiście konspiracji oraz teorii spiskowych różnej maści, wszystkie też zostały opublikowane i wydrukowane samodzielnie, bez ujawnionego wsparcia finansowego czy organizacyjnego. Każdy z nich ma powiązania z kryptowalutami oraz ruchami anarchistycznymi. Wyłącznie Catherine Frompovich, która zmarła w 2020 roku, posiadała naukowe wykształcenie (nie jest to jednak potwierdzone). Wszyscy pozostali to samozwańczy publicyści i reporterzy oraz aktywiści na rzecz „wolności”. Osoby te wydają się być popularne w środowisku amerykańskich zwolenników teorii spiskowych. Należy podkreślić, że autentyczność tych osób jest dosyć wątpliwa i wydawać by się mogło, że nazwiska widniejące na stronie to jedynie pseudonimy lub fałszywe tożsamości.

Oprócz tej fantastycznej piątki Activist Post może poszczycić się aż 160 autorami współpracującymi z „redakcją”. Często są to jednak autorzy jednego bądź dwóch artykułów, który i tak został przekopiowany z innej strony internetowej. Jak widać Activist Post stara się jednocześnie prowadzić możliwie jak najbardziej anonimową działalność oraz figurować jako poważna strona zrzeszająca zastępy autorów piszących artykuły z różnych dziedzin.

Activist Post to zbiór szkodliwych i fałszywych treści

Podsumowując, Activist Post, to strona, która jedynie z pozoru wydaje się być „normalna”. W rzeczywistości jest kolejną domeną propagującą szkodliwe i fałszywe treści. Wydaje się być jednak jedynie trybikiem w maszynie dezinformacji. Argumentami przemawiającymi za tą tezą będą szczególnie kwestie związane z autorstwem i autentycznością artykułów, postaciami odpowiedzialnymi za teksty oraz finansowaniem. Publikowane treści nie są oryginalne, wydają się być kopiowane i rozgłaszane przez całą grupę podobnych domen. Osoby przedstawiające się jako „Staff writers” są uwikłane w bardzo specyficzne i hermetyczne środowisko wyznawców teorii spiskowych, o którym – ze względu na jego ekskluzywność i konieczność bycia „wtajemniczonym” – niewiele wiadomo. Ostatnim, równie ważnym argumentem, jest kwestia finansów. Trudno uwierzyć, że strona, która nie zarabia z reklam ani swojego sklepu, faktycznie utrzymuje się z subskrypcji i datków czytelników. Są to kwoty symboliczne względem ogromu informacji przetwarzanych codziennie na stronie (minimum 3 artykuły dziennie). Pozostają jedynie pytania: kim faktycznie są autorzy? Kto im w rzeczywistości płaci? Jaki jest realny cel Activist Post i innych stron tego typu i formatu?

 


O projekcie

Projekt „Sprawna telekomunikacja mobilna jako klucz do rozwoju i bezpieczeństwa" realizowany przez KPRM we współpracy z Instytutem Łączności - Państwowym Instytutem Badawczym w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa Działanie 3.4. Kampania ma na celu zwiększenie świadomości Polaków w zakresie działania, wykorzystania, bezpieczeństwa i znaczenia mobilnych sieci telekomunikacyjnych, a tym samym usług (w tym publicznych) opartych o te sieci. W ramach projektu zrealizowane zostaną działania w następujących obszarach: walka z dezinformacją, edukacja, podstawy prawne procesu inwestycyjnego, bezpieczeństwo i jakość życia.

Wideo