Do szczepienia ze strażakiem
Strażacy jadą niejednokrotnie kilkanaście kilometrów po osobę do zaszczepienia przeciwko COVID-19.
Dowożenie osób do punktów szczepień przeciwko COVID-19 odbywa się na ogół z pomocą strażaków, którzy otrzymują w tej sprawie zlecenie od lokalnych władz samorządowych. Te zaś odpowiadają na prośby kierowane przez samych zainteresowanych, którzy telefonują informując właściwego pełnomocnika do spraw szczepień w gminie czy starostwie, że na przykład z powodu niepełnosprawności, braku bliskich itp. nie są w stanie samodzielnie dotrzeć do punktu szczepień. A zaszczepić się pragną, bo to jest warunek zdrowia, a nawet życia.
Takie sytuacje, oczywiście mają miejsce. Bywa jednak i tak, że dana osoba nie ma telefonu, więc nie ma możliwości poprosić o podwiezienie na szczepienie. Dlatego równie ważne jest to, że inicjatywa wychodzi od samych strażaków, najczęściej OSP, którzy znają teren, mieszkańców wsi
i doskonale wiedzą komu ich wsparcie może być potrzebne. Podobnie dobre rozeznanie mają np. pracownicy socjalni gminnych urzędów. Dzięki temu cała akcja pomocy osobom potrzebującym wsparcia w dotarciu do punktu szczepień przebiega sprawnie i obejmuje wszystkich chętnych.
Zaznaczyć też trzeba, że strażacy pokonują nierzadko kilkanaście kilometrów w jedną stronę, aby dotrzeć do pacjenta. Dla przykładu wczoraj
tj. 4 lutego 2021 r. druhowie z OSP Żarów pow. świdnicki jechali 15 km do miejscowości Przyłęgów, aby zabrać starszą osobę do punktu szczepień. Oczywiście po zaszczepieniu strażacy odwieźli pacjentkę do domu. Zważywszy, że w jedną stronę jechali ponad godzinę, to cała operacja wymagała czasu, no i oczywiście paliwa. Na szczęście w ramach ogólnopolskich rozwiązań, kwestie rekompensat dla strażaków uczestniczących w dowozie osób do punktów szczepień, zostały rozwiązane.
W dniu wczorajszym takich kursów do punktów szczepień strażacy wykonali całkiem sporo. Chętnych do zaszczepienia wozili druhowie
z Przemkowa pow. polkowicki, z Omian pow. legnicki, jeździli po pacjentów do Bukówki pow. kamiennogórski, pokonując 14 km w jedną stronę, a także do Okrzeszyna pow. Lubawka, Piechowic i Szklarskiej Poręby. Bywało też, że dochodziło między urzędem a strażakami do współpracy polegającej na tym, że urząd udostępniał swój samochód służbowy, a strażacy jechali po pacjenta. Wielokrotnie też w ramach wykonywania tego zadania trzeba było znosić po schodach wózek inwalidzki wraz z pacjentką, czy pomagać przy wsiadaniu do samochodu.
Lech Lewandowski