Dzień jak co dzień
25.07.2021
Już od dawna nazwa straż pożarna nie oddaje rzeczywistego spektrum różnorodnych działań prowadzonych każdego dnia przez strażaków. No, bo gaszenie pożarów, to wprawdzie znacząca, ale tylko jednak część strażackiej aktywności ratowniczej. Zresztą statystyki pokazują, że w związku z dynamicznym rozpowiem motoryzacji, na pierwsze miejsce wśród strażackich interwencji wysuwają się zdarzenia miejscowe, czyli przede wszystkim wypadki drogowe.
Natomiast niezależnie od tych wiodących form strażackiej aktywności jest jeszcze masę innych zdarzeń, do których strażacy są każdego dnia dysponowani. Aby zobrazować problem odwołajmy się tylko do jednego dnia 25 lipca 2021 r. i wybranych akcji przeprowadzonych przez strażaków wrocławskich. Tego dnia, podobnie jak każdego innego wśród zdarzeń typowo strażackich były kolejne pożary pojemników ze śmieciami. To prawdziwa plaga występująca zresztą w całym kraju Palą się nie tylko pojedyncze pojemniki, ale nawet po kilka jednocześnie. Tak było właśnie 25 lipca 2021 r. we Wrocławiu. Późnym wieczorem, bo o godz. 22.49 służba dyżurna KM PSP we Wrocławiu odebrała zgłoszenie, że przy ul. Kwiskiej pali się jednocześnie kilka plastikowych pojemników na śmieci. Strażacy walczyli z ogniem niemal do północy.
Również tego wieczora 25 lipca br. strażacy gasili kolejne kontenery ze śmieciami. Tym razem informację zgłoszono na pięć minut przed godz. 23.00. Tego rodzaju interwencji jest tak wiele, że media nawet o pożarach śmieci nie informują, bo to wręcz „normalka”. Oczywiście najczęściej do pożarów śmieci dochodzi w późnych godzinach wieczornych. Dla wszystkich jasne też jest, że bardzo wiele takich akcji gaśniczych, to konsekwencja podpaleń.
O ile jednak gaszenie nawet podpalanych śmieci to zadanie strażaków, to wiele akcji ma charakter doraźnej pomocy. Często jest to działanie ze wszech miar potrzebne, bowiem oznacza ratunek dla osoby znajdującej się w sytuacji zagrożenia zdrowia, a nawet życia. 25 lipca br. wrocławscy strażacy otrzymali zgłoszenie, że w jednym z mieszkań jest starsza kobieta, która ze względu na doznany uraz nie może samodzielnie otworzyć drzwi. Strażacy sprawili drabinę mechaniczną i weszli do mieszkania przez uchylone okno. Okazało się, że 92 – letnia kobieta leży na podłodze. Po zbadaniu przez ratowników ZRM stwierdzono złamanie kości uda. Strażacy pomogli przetransportować poszkodowaną z mieszkania do karetki.
Powyższy przypadek pokazuje, że strażacka pomoc może mieć ogromne znaczenie dla ratowania zdrowia. Ale nie zawsze tak jest. Tego samego dnia tj. 25 lipca br. o godz. 6.13 rano, służba dyżurna KM PSP we Wrocławiu odebrała zgłoszenie od dwóch kobiet, że w mieszkaniu na pierwszym piętrze jest ich koleżanka, która z nieznanych powodów nie otwiera drzwi wejściowych. Wedle ich relacji musiało coś się stać niedobrego, bo niedawno były u niej. W tej sytuacji po dokonaniu rozpoznania strażacy stwierdzili, że w mieszkaniu jest otwarte okno. Zapadła decyzja, że można więc wejść i sprawdzić, co się stało. Kiedy strażak wszedł do mieszkania ujrzał leżącą na kanapie młodą kobietę. Strażak obudził ją wyczuwając jednocześnie silny zapach alkoholu. Ratownik, który był gotów do udzielenia kwalifikowanej pierwszej pomocy, zrezygnował z tego.
Z mocnym zapachem, choć innego rodzaju, wiązała się też kolejna strażacka akcja przeprowadzona w ten lipcowy dzień. Lokatorka jednego z bloków wezwała strażaków na pomoc, ponieważ wyczuwała w swoim mieszkaniu niepokojący zapach i źle się poczuła. Jak się okazało, w jej mieszkaniu na pierwszym piętrze rzeczywiście unosił się delikatny zapach… pizzy. Wszystko dlatego, że na parterze jest pizzernia. Tylko czy to był uzasadniony powód, aby wzywać strażaków? Pytanie było retoryczne, zwłaszcza, że przybyli strażacy nie uznali, że zapach pizzy stanowi zagrożenie i powód do udzielenia fachowej pomocy.
Oczywiście podobnych zdarzeń zaliczanych do tzw. drobnicy odnotowano tego dnia jeszcze wiele. Strażacy interweniowali, bo z okna mieszkania w budynku wydobywał się dym. Okazało się, że powodem była przypalona potrawa. Wielokrotnie jechali, aby unieszkodliwić owady błonkoskrzydłe – osy i szerszenie zagrażające bezpieczeństwu ludzi. Były wreszcie, a jakże (!) również alarmy fałszywe, bo przecież są i tacy ludzie, którzy pewnie uważają, że strażacy się nudzą i można im zrobić kawał. Taki bardzo inteligentny – ich zdaniem rzecz jasna. Ale była też interwencja strażacka, bo 3 – letnie dziecko zatrzasnęło się w mieszkaniu i przerażona matka prosiła o pilną pomoc. Słowem 25 lipca 2021 r. to był dla strażaków, wrocławskich i nie tylko, dzień jak co dzień.
Tekst Lech Lewandowski. Fot. arch.