Tragiczny finał jazdy "po pijaku"
Po raz kolejny kierowca będący pod wpływem alkoholu spowodował wypadek drogowy ze skutkiem śmiertelnym. Tym razem do tragedii doszło w godzinach wieczornych w Przerzeczynie Zdroju. Prowadzący samochód osobowy audi, 24 - latek wjechał się w tył ciągnionej przez traktor przyczepy rolniczej załadowanej kukurydzą.
Informację o zdarzeniu służba dyżurna KP PSP w Dzierżoniowie otrzymała o godz. 21.09, a po dziesięciu minutach na miejscu zdarzenia były pierwsze strażackie zastępy. Jak się okazało kierujący samochodem uciekł pieszo z miejsca zdarzenia w stronę Ząbkowic Śląskich. Natomiast w rozbitym audi znajdowała się zakleszczona pasażerka, u której nie stwierdzono funkcji życiowych.
W ramach prowadzonych działań udzielono wsparcia psychicznego kierowcy traktora, który nie odniósł żadnych obrażeń fizycznych. Natomiast osoby postronne zauważyły uciekającego kierowcę audi, który został sprowadzony na miejsce zdarzenia i przekazany przybyłemu ZRM. Udzielono mu wsparcia psychicznego, ustabilizowano odcinek szyjny kręgosłupa, zaopatrzono ranę i unieruchomiono rękę, która prawdopodobnie została złamana.
Niestety na skutek „wbicia” się samochodu osobowego pod przyczepę, niemożliwa była ewakuacja 19 letniej pasażerki. Konieczne okazało się zadysponowanie dodatkowych sił i środków m.in. SGRT „Wrocław 4”. W trakcie akcji przeładowano ładunek kukurydzy na inną przyczepę, a następnie przy pomocy specjalistycznego sprzętu uniesiono przyczepę, pod którą znajdował się przód audi. Poszkodowaną kobietę przekazano zespołowi ratownictwa medycznego. Lekarz stwierdził jej zgon.
Ta dramatyczna sytuacja dodatkowo się skomplikowała, a do jej opanowania przyczynił się m.in. strażak. Na miejscu, pod nadzorem prokuratora, wykonywano czynności procesowe mające na celu ustalenie przyczyn wypadku. Badanie alkomatem kierowcy wykazało w jego organiźmie 1.68 promila alkoholu. Okazało się też, że kierowcy temu w październiku bieżącego roku zatrzymano prawo jazdy na kierowanie w stanie nietrzeźwości.
W pewnej chwili na miejsce zdarzenia przyjechała rodzina kierowcy audi. Jego pobudzony i agresywnie zachowujący się brat najpierw słownie obrażał ratownika medycznego, a następnie zaatakował go. W tym momencie w obronie kolegi z ZRM stanął jeden z policjantów i strażak st. str. Oskar Dziechciowski. Doszło do siłowego zwarcia, w wyniku którego strażak doznał urazu palca. Napastnik został jednak obezwładniony.
Działania służb, w tym strażaków zostały zakończone w nocy o godz. 2.19.kiedy to przywrócony został normalny ruch na drodze. W akcji uczestniczyło 26 strażaków PSP i OSP.
Lech Lewandowski. Fot. Expres-Miejski.pl