Wywiad Ambasadora RP Krzysztofa Olendzkiego dla telewizji Nova24 TV na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej
08.12.2021
Poniżej publikujemy treść wywiadu Ambasadora RP w Słowenii w tłumaczeniu na język polski.
1. Sytuacja w Europie Wschodniej zaostrza się. Polska boryka się z napływem migrantów z Białorusi, Słowenia stanęła w obliczu takiej sytuacji już w 2015 roku, a do dziś bałkański szlak migracyjny nie jest całkowicie zamknięty, codziennie przybywają bowiem nowi migranci. Ale sytuacja w Polsce ma jednak z pewnością inne konotacje. Wygląda na to, że jest to część wojny hybrydowej, którą Aleksander Łukaszenko i Władimir Putin prowadzą wspólnie przeciwko Polsce, Europie i Zachodowi. Jak widzi Pan Ambasador ich rolę w tej sytuacji, jakie są ich intencje, jaki jest cel tego typu działań?
Aktualny kryzys na granicy polsko – białoruskiej ma zupełnie inny charakter niż kryzys migracyjny w 2015 roku. Stanowi on element wojny hybrydowej, której scenariusz został opracowany wspólnie przez białoruskie i rosyjskie służby bezpieczeństwa. Do jego realizacji niestety zostały zaprzęgnięte wszystkie agendy państwa białoruskiego oraz aparat medialny Rosji. Jednak wywołanie konfliktu na granicy z Polską nie jest głównym celem. To pośredni element, za pomocą którego pan Łukaszenka stara się uzyskać uwagę Zachodu, wymusić uznanie go za prezydenta Białorusi. Główny problemem jest eskalacja rosyjskich działań mających na celu dalszy rozbiór Ukrainy przez Rosję i zwasalizowanie tego państwa. Są to zatem dalsze działania na rzecz odbudowy Związku Radzieckiego, wielkiej Rosji. Ta agresywna, neoimperialna polityka, której narzędziem jest pan Łukaszenka i trzymana przez niego za gardło Białoruś ma na celu odbudowę Rosji jako trzeciej światowej potęgi za pomocą szantażu i agresji. Jeśli tak się stanie nie tylko Polska, Europa Środkowa, ale cała Unia Europejska staną się przedmiotem rozgrywek rosyjskich. UE utraci całkowicie swój status polityczny i przestanie być nie tylko największą soft power, ale jakąkolwiek siłą.
2. Zdecydowana ochrona granic przez Polskę zaskoczyła wiele krajów europejskich. Gdy porównamy zachowanie Polski z zachowaniem niektórych innych krajów europejskich (Włochy, Słowenia, Hiszpania ….), wydaje się, że ochrona granicy jest rzeczywiście możliwa. Dlaczego Polska (a także Węgry, częściowo również Chorwacja) konsekwentnie zabezpiecza granicę, podczas gdy niektórym innym krajom europejskim to się nie udaje? Jakie przesłanie jest to do Europy i czego Polska oczekuje od Europy?
Nie wydaje mi się, aby którykolwiek z krajów UE miał większe kłopoty z ochroną swoich granic. Przenikalność de facto nie jest wysoka. Problemem jest natomiast skuteczna walka z mafią przemytników ludzi oraz handlarzami osób, które za obietnice dostania się do Europy zostały zmuszone lub same się zgodziły na niewolnictwo. To bardzo trudny problem, zważywszy, iż częścią tej historii są NGO, które korzystają z pieniędzy UE. Całkowity brak kontroli oraz przejrzystości ich działania stwarza poważny problem dla nas wszystkich. W przypadku Białorusi rolę mafii przemytniczej spełnia dyktator rządzący sąsiednim państwem, mający pełne wsparcie kraju – członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. W całej tej sytuacji najtrudniejszym jest zapewnienie właściwej opieki poszkodowanym migrantom, którzy jednocześnie łamią prawo. Zarówno rząd Polski, jak i społeczeństwo obywatelskie starają się zapewnić wszystkim potrzebującym maksimum wsparcia i ochrony. Ponieważ istnieje brak podstaw prawnych do udzielenia azylu migrantom na terenie Unii Europejskiej – należy przy tym podkreślić, iż nie chcą oni składać dokumentów azylowych w Polsce, lecz domagają się transportu bezpośrednio do Niemiec – po udzieleniu niezbędnej pomocy medycznej, zaopatrzeniu w odzież, jedzenie i wypoczynku w ośrodkach dla migrantów są oni odstawiani na granicę z Białorusią, gdzie w sposób legalny mogą złożyć dokumentację azylową. Polskie NGO oraz ludność miejscowa dostarczają stale pomocy medycznej, a ośrodki zdrowia w strefie przygranicznej nie pytają skąd ktoś przychodzi. Caritas Polska ustawił namioty na polach i w lasach, aby ludzie, którym udało się przeniknąć przez granicę mogli się ogrzać i pożywić. Czynne są punkty, w których rozdaje się ciepłą zupę nie pytając skąd ktoś przychodzi i dokąd zmierza. Siły porządkowe starają się jednak, aby migranci trafiali do specjalnych ośrodków. Nie wiemy przecież kogo wpuszczamy do Unii Europejskiej, a dane wywiadowcze na temat tego, kto znajduje się wśród migrantów są zatrważające.
3. Jak ocenia Pan reakcję Stanów Zjednoczonych i administracji Bidena ws. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej? Jaką widzi Pan Ambasador reakcję Niemiec? Ostatnio wydaje się, że Polska jakby zbliżyła się nieco do Francji E. Macrona, a premier M. Morawiecki szukał też sojuszników w Słowenii (wizyta u Janšy) itd.
Członkowie UE oraz nasi sojusznicy z NATO udzielają nam mocnego poparcia. Istnieje bardzo głębokie zrozumienie zaistniałej sytuacji. Trzeba podkreślić, iż w trakcie spotkania ministrów SZ NATO w Rydze 30 listopada i 1 grudnia panowała całkowita zgodność co do oceny sytuacji oraz wspólnego stanowiska wobec działań reżimu białoruskiego. Zarówno Francja, a tym bardziej Słowenia rozumieją powagę sytuacji i jej głębokie konsekwencje krótko i długofalowe. Najważniejsza jest europejska solidarność, choć niektóre państwa mają z nią problem, wierząc ciągle w swą wyjątkowość. Niestety również stanowisko Komisji Europejskiej nie zawsze jest zrozumiałe, a czasami wręcz kontr produktywne. Oczekujemy, że w trakcie ataku hybrydowego na granice UE procedury azylowe zostaną zawieszone, a nie wydłużone, jak chce tego Komisja. W tym punkcie rozwiązanie, które proponuje KE, jest szkodliwe. Jednocześnie należy pamiętać, iż białoruski reżim każdą pomoc i oznakę słabości UE wykorzysta do celów propagandowych i ataku na Unię. Taka akcja propagandowa miała miejsce w miniony piątek, gdy pan Łukaszenka pojawił się w centrum logistycznym przy granicy polsko-białoruskiej, w którym zamknął około 2000 migrantów, przygotowując ich do szturmu na granicę Unii.
Wobec kryzysu granicznego oraz katastrofy humanitarnej kreowanej przez pana Łukaszekę i jego reżim zapominamy o rzeczywistych kłopotach Białorusi. Zbrodniach reżimu i ok. dwóch tysiącach więźniów politycznych. Poniżaniu, torturach, gwałtach, jakie są stosowane wobec ludzi, czasami tylko dlatego, że ośmielili się zażartować z groteskowego w sumie dyktatora. Zapominamy o więzionych dziennikarzach, działaczach społecznych, którzy na podstawie wyroku administracyjnego – formy tak dobrze znanej z okresu komunizmu – cierpią w więzieniu prześladowania. Niestety nie zauważyłem, aby słoweńskie środowiska dziennikarskie ujęły się za ich losem!
4. Jak komentuje Pan Ambasador obecną sytuację na wschodniej granicy? Widzieliśmy już przeróżne rzeczy: migrantów rzucających kamieniami i gałęziami, posiadających gaz łzawiący, noże, pałki żelazne …, a przy niszczeniu drutu kolczastego pomagali im również funkcjonariusze Białorusi, którzy oślepiali polskich żołnierzy światłami i laserami. Według doniesień, niektórzy z migrantów już wrócili do swojej ojczyzny. Jak Pan postrzega obecną sytuację na granicy białoruskiej i jak się ona rozwinie? Czy możemy spodziewać się użycia broni palnej? Czy możliwa jest prawdziwa wojna? Podobno strona białoruska nie może się doczekać, aż strona polska odda pierwszy strzał.
W chwili obecnej sytuacja jest właściwie stała. Do 28 listopada zarejestrowano 37693 prób przekroczenia granicy, z czego 32453 zostało udaremnionych. Funkcjonariusze białoruskich służb stale atakują i prowokują polską Straż Graniczną. Zaopatrują migrantów w ostre przedmioty, kamienie i zmuszają ich do atakowania Polaków. Wczoraj oddano strzały z broni pneumatycznej do reflektorów rozstawionych po polskiej stronie. Polska przystąpiła do budowy muru granicznego po swojej stronie. Białorusini dążą do fizycznego, a jeszcze bardziej psychicznego zmęczenia Polaków. Nasi funkcjonariusze otrzymują jednak wielka pomoc i wsparcie od miejscowej ludności oraz praktycznie z całej Polski. Akcja „Murem za polskim mundurem” jest prowadzona we wszystkich polskich miejscowościach i środowiskach. To głębokie uczucie wsparcia jest bardzo potrzebne ludziom pełniącym tą bardzo trudną służbę, szczególnie, że mają oni dużo empatii dla migrantów, szczególnie widząc tragiczny stan, w jakim się znaleźli. Najbardziej wzruszające są historie lokalnych mieszkańców, którzy rozwożą ciepłą zupę strzegącym granicy oraz znajdowanym w lesie migrantom zdążającym do Niemiec. Są dumni i ufają obrońcom swojej granicy. Jednocześnie niosą pomoc potrzebującym. Nie pytają o nic. Najgorsi są celebryci, którzy usiłują przy okazji ludzkich tragedii robić politykę lub zwiększać rozpoznawalność.
5.) Wygląda na to, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest częścią szerszej sytuacji bądź gry Rosji. Mamy również do czynienia z eskalacją sytuacji w Mołdowie i na Ukrainie, w szczególności z "wojną energetyczną", atakami cybernetycznymi i, co nie mniej ważne, gromadzeniem żołnierzy rosyjskich wzdłuż granicy z Ukrainą. Podobno stacjonuje tam aż 90 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Czy możliwa jest wielka inwazja Rosji na Kijów? Czy wojna w Mołdawii jest również możliwa?
Sytuacja geopolityczna, w jakiej znalazła się Unia Europejska jest nad wyraz zła. Unia, która była silnym, uczciwym dostawcą stabilizacji i bezpieczeństwa poprzez promocje demokracji i praworządności, budując relacje społeczne i gospodarcze ze swoimi sąsiadami nagle została postawiona, na własne życzenie jednego z jej członków przed śmiertelnym zagrożeniem. Śmiertelne zagrożenie, jakiemu w tej chwili podlega Ukraina oraz Mołdawia są jednakowym zagrożeniem dla Europy. W 1938 roku w Monachium Hitler również przysięgał, że to ostatnie jego żądania, że jak zostaną wyrównane „historyczne krzywdy narodu niemieckiego” będzie on pracował nad pokojem w Europie. Tymczasem budowa gazociągu North Stream wraz z bezrefleksyjnym naciskiem na realizację za wszelką cenę agendy Fitfor55 ściągnęło na Europę kryzys energetyczny, który dopiero zaczął się rozwijać. W chwili obecnej jesteśmy na najlepszej drodze, by oddać sterowanie nim w ręce Rosji. Modyfikując lekko powiedzenie Włodzimierza Ilicza Lenina Europa sama przynosi Rosji, sznur, na którym za chwilę zawiśnie.