W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Artykuł redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza w tygodniku „Mandiner”

08.07.2022

W tygodniku „Mandiner” 5 lipca 2022 r. ukazał się artykuł redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza na temat polskiego stanowiska w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Tomasz Sakiewicz

Poniżej zamieszczamy treść artykułu oraz odnośnik do wersji on-line w języku węgierskim.

 

Stan zagrożenia

Od 24 lutego tego roku Ukraina i Rosja znalazła się w stanie wojny, wojny niewypowiedzianej ale toczonej przez Moskwę z pełną zaciętością agresora przypominającą najbardziej okrutne sceny drugiej wojny światowej. Ta wojna jednak nie dotyczy tylko Rosji i Ukrainy. Jej skutki ale także cele Kremla sięgają dużo dalej. Celem agresora jest odbudowa imperium sowieckiego wraz ze strefą wpływów sięgającą granic dawnego  Układu Warszawskiego być może z wyłączeniem terenów wschodnich Niemiec.

Błędem jest postrzeganie Władimira Putina jako szaleńca, który wymknął się elitom europejskim czy nawet rosyjskim spod kontroli. Putin konsekwentnie realizuje imperialną myśl rosyjską, której etapy rozwijały się wraz kolejnym poszerzaniem zakresu oddziaływania dominującej ideologii: jednoczenia ziem ruskich, prawosławnych, słowiańskich i wreszcie Moskwy jako stolicy internacjonalizmu. Rosja po rozpadzie ZSRR musiała się cofnąć do poziomu obrony idei jednoczyciela ziem ruskich ale po jej zrealizowaniu ta idea zostanie poszerzona tak jak było to już w przeszłości.

Niebywale okrucieństwo

Cechami imperializmu rosyjskiego jest nieliczenie się z międzynarodowymi normami, zupełny brak poszanowania praw narodów do samostanowienia i niebywale okrucieństwo wobec zaatakowanej ludności. To okrucieństwo dotyczy również własnych obywateli nie tylko wtedy kiedy się buntują ale nawet wtedy gdy stają się posłusznym narzędziem władzy w realizacji imperialnych celów. Władimir Putin powiedział w jednym z telewizyjnych programów, że Rosja graniczy z kim zechce czyli faktycznie sama sobie wyznacza granice swojego imperium. Ale Rosja też sama wyznacza swoje normy postepowania nie licząc się z jakimikolwiek normami znanymi nasze cywilizacji. W czasie wojny na Ukrainie doświadczyliśmy wszystkiego co znaliśmy  z podręczników historii jako przerażający opis zbrodni wojennych: masowe ludobójstwo cywilów, gwałty na kobietach i dzieciach, wyrafinowane tortury, niszczenie cywilnych obiektów włącznie z pamiątkami kultury i religii, szantaż głodem najbiedniejszych państw.

To wszystko dzieje się w ramach „ruskiego miru” i będzie działo na terytorium każdego z państw, które wejdzie w obszar zainteresowania Kremla. Sceny z Buczy i Mariupola mogą mieć swoją odsłonę w Warszawie czy Budapeszcie.

Groźby i zamiary

Federacja Rosyjska od lat ćwiczy swoją armię do ataku na kraje Europy Środkowej. W ramach tych ćwiczeń przygotowywane jest uderzenie atomowe również na bliskich sąsiadów. W samym Królewcu (Kaliningradzie) wycelowanych w nasz region jest setki głowic atomowych gotowych do użycia w każdej chwili. Nie ma co się łudzić, że Rosja nigdy w żadnym wypadku tej broni nie użyje. Użyje jeżeli dojdzie do wniosku, że odpowiedź będzie słaba a straty po jej stronie dopuszczalne. Kalkulacja jest na zimno a w niej poświęcenie setek tysięcy własnych obywateli nie stanowi dla Moskwy dużego problemu. Złudzenia w wielu europejskich stolicach że Rosja nie przekroczy pewnych granic skończyły się pełnoskalową wojną na Ukrainie. Oczywiście ta wojna miała przebiegać zupełnie inaczej. W wyobrażeniach sztabowców podległych Kremlowi Kijów powinien był paść po trzech dniach a cała Ukraina najdalej po dwóch tygodniach. Popełnili ogromne błędy w ocenie armii ukraińskiej ale też własnej. Błędy jednak nie zmieniają faktu, że Rosja miała i być może ma w planie podbój Ukrainy aż do granicy polskiej i węgierskiej. To niezwykły opór ukraińskiej armii i pomoc przynajmniej części państw zachodu spowodował, że te plany dzisiaj nie wyglądają bardzo realnie. Ale takie plany są, tak jak istnieją plany ponownego włączenia w rosyjską strefę wpływów narodów Europy Środkowej.

Jak zatrzymać zło

Kraje takie Polska, Węgry, Litwa itd. mają dzisiaj więcej szczęścia niż miały w ostatnich wiekach, bo uderzenie ze strony Moskwy zostało zatrzymane na Ukrainie, gdzie Rosja po prostu się wykrwawia. Jeszcze bardziej ważkim dla nas czynnikiem gwarantującym bezpieczeństwo jest uczestnictwo w najsilniejszym pakcie obronnym świata - Sojuszu Atlantyckim. Nie zmienia to jednak faktu, że te kraje są również atakowane przez Moskwę. Uderzenie na polską granicę od strony Białorusi przy użyciu tysięcy imigrantów przywiezionych z Afryki i Azji, niestanne ataki cybernetyczne, zagłada polskiej delegacji w Smoleńsku z prezydentem Lechem Kaczyńskim ale też ataki terrorystyczne jak ten który miał miejsce kilka lat temu na terenie Czech, to wszystko tworzy obraz wojny, choć wojny niepełnoskalowej ale zgodnej z doktryną opracowaną przez szefa rosyjskiego sztabu Gierasimowa. Ta wojna została nazwana wojną hybrydową ale jest to jednak wojna. Możemy na nią odpowiedzieć nie narażając bezpośrednio terytorium naszych państw na atak i minimalizując straty. Jednak bez kosztów, przynajmniej ekonomicznych, odpowiedzieć się nie da. A brak odpowiedzi będzie powodował, że cena obrony naszej wolności wzrośnie. Tą odpowiedzią jest maksymalna pomoc Ukrainie, która walczy również i  za naszą wolność i pełna izolacja Rosji. Jestem przekonany, że to zatrzyma rozlewanie się konfliktu na inne kraje.

Jak nie złapać się pułapkę Rosji

Wiara w to, że jakikolwiek sąsiad może mieć dobre stosunki z Moskwą kończy się dla tych państw fatalnie gdy dobre stosunki przestają być Rosji potrzebne. Przekonali się o tym Gruzini czy Mołdawianie. Moskwa wikłała w sieć zależności energetycznej wiele krajów niestety również Polskę, której władze do 2014 r. (wybuchu wojny na wschodzie Ukrainy) nie zauważyły potężnego zagrożenia ze strony Rosji. Radykalna zmiana w polityce Warszawy zaszła po wyborach w 2015 i dlatego Polska oparła się szantażowi energetycznemu. Większość państw Europy nie zdążyło. Nie oznacza to, że nic się nie da zrobić. Cywilizacja Zachodnia ma dosyć środków, by w krótkim czasie odejść od zaopatrzenia z Rosji. Warunkiem jest współdziałanie i pomoc tym, którzy znajdują się w najtrudniejszej sytuacji. Z Polski i innych krajów można poprowadzić np. na Węgry gazociągi i ropociągi.

Nie można jednak dać się wciągnąć w grę Moskwy na rozbicie jedności. Dyplomacja rosyjska przez ostatnie lata proponowała kilku krajom, również niektórym polskim politykom, podział Ukrainy co miało nie tylko legitymizować działania Kremla na Ukrainie ale pozbawić te kraje statusu państw przestrzegających prawo międzynarodowe czyli w przyszłości ułatwić Rosji agresję. Na szczęście nikt tej oferty nie przyjął. Jednak Rosja będzie szukała takich wyłomów i naszą odpowiedzialnością jest to żeby nie pozwolić jej tej gry prowadzić.

Europa a szczególnie nasz kontynent znalazł się kluczowym momencie najnowszej historii. Od nas zależy czy wyjdziemy z tego silniejsi. Dzisiaj Ukraina walczy o wolność swojego narodu i państwa, walczy o prawo do zachowania tożsamości. To idee, która zawsze łączyła Polaków i Węgrów. Na nich możemy budować wspólną Europę. Za wolność zapłaciliśmy zbyt wiele by ją nam mógł ktoś odebrać.

Tomasz Sakiewicz

Autor jest redaktorem naczelnym Gazety Polskiej, Gazety Polskiej Codziennie, Telewizji Republika i szefem największej grupy mediów konserwatywnych w Polsce.

https://mandiner.hu/cikk/20220705_budapestbol_is_lehet_bucsa_lengyel_konzervativ_mediavezer_uzenete_a_magyarokhoz

{"register":{"columns":[]}}