Opowiadamy Polskę Światu
14.12.2020
Polecamy Państwa uwadze artykuł francuskiego socjologa, prof. Michela Wieviorki "Wspólne przeżycia łączą kraje Europy Centralnej".
Potrzeba jeszcze wiele czasu, by różnice wynikające z „żelaznej kurtyny” się zatarły. W tym sensie możemy wciąż mówić, że Europa jest wciąż podzielona na dwa bloki.
Na początku lat 80. komunizm jako ideologia nie miał już żadnej władzy nad społeczeństwem, a jego niezdolność do rządzenia nie przestawała się pogłębiać. Widać to było zwłaszcza w gospodarce, gdzie demokracje ludowe ponosiły dotkliwe porażki. Kolejni przywódcy państw komunistycznych, niekiedy cieszących się pewną autonomią (jak Węgry Kádára w latach 60. i 70.), podlegali Moskwie, która nie tylko ich legitymizowała, ale również gwarantowała ich legalność. Ale mieszkańcy Europy Środkowej widzieli to inaczej i już w latach 80. coraz odważniej zaczęli tę podległość kwestionować.
W Polsce przywiązanie do wartości, w których przejawiały się idee narodu, patriotyzmu i chrześcijaństwa, od zawsze było ważnym źródłem oporu. Nie dziwi więc, że to właśnie Polacy jako pierwsi byli w stanie nie tylko stawić czoło władzy totalitarnej, ale również doprowadzić do jej upadku. Adam Michnik w książce Kościół, lewica, dialog z 1977 roku był jednym z pierwszych, którzy zauważyli, że tym, co może skutecznie obalić reżim komunistyczny, jest wspólne działanie Kościoła – postrzeganego często jako reakcyjny i bezkompromisowy wobec władzy – z lewicą, która do tamtego czasu była wobec niego wroga.
To nie przypadek, że ruch wolnościowy rozwinął się w Polsce tak mocno. System komunistyczny był tu bowiem najsłabiej zakorzeniony, a narodziny „Solidarności” w 1980 roku były efektem połączenia trzech sił: społecznej, a dokładniej rzecz biorąc robotniczej (strajki stoczniowców); narodowo-katolickiej, którą wzmocnił w 1978 roku wybór Karola Wojtyły na papieża; demokratycznej, dzięki zaangażowaniu wielu intelektualistów.
I choć w innych krajach komunizm był może bardziej odporny, a ich władze były bardziej skuteczne w kontrolowaniu procesów społeczno-politycznych, to jednak mimo różnic system ten w 1989 roku upadł we wszystkich krajach regionu niemal równocześnie. Stało się tak dlatego, że ZSRR nie był już w stanie kontrolować sytuacji w swojej strefie wpływów. Nie da się zrozumieć końca „realnego” komunizmu w Europie Środkowej i republikach nadbałtyckich bez uwzględnienia rozkładu władzy w samej moskiewskiej centrali.
Spektakularnym sygnałem utraty zdolności ZSRR do kontrolowania sytuacji i reagowania we właściwy sposób na kryzysy było zarządzanie katastrofą w elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 roku. Sowieci dali wtedy dowód niesamowitej nieskuteczności w panowaniu nad rzeczywistością, którą sami stworzyli. Katastrofa pokazywała również, że koniec systemu mógł wyjść z jego środka, a nie tylko lub przede wszystkim być spowodowany przez czynniki zewnętrzne. Choć te mogły oczywiście odegrać również swoją rolę. Skoro system nie był w stanie zapobiec takiej tragedii, a później stanąć wobec niej twarzą w twarz, oznaczało to, że władza utraciła już zdolność kontrolowania własnego społeczeństwa. Zrozumiał to dobrze Gorbaczow i stąd zrodził się pomysł na politykę „głasnosti”. Wydarzenia roku 1989 tylko to potwierdzały.
Transformacja nie wszędzie przebiegała w tym samym tempie. Nie objęła zresztą od razu wszystkich krajów. Upadek ZSRR w 1991 roku nie przyniósł procesów demokratycznych we wszystkich nowo powstałych państwach. Sytuacja Ukrainy, a zwłaszcza Białorusi wciąż jest niepokojąca. Ta ostatnia dopiero w tym roku po raz pierwszy próbuje wejść na drogę demokratyzacji. Inne kraje, takie jak Albania czy Jugosławia, były formalnie komunistyczne, ale droga ich przemian różniła się od tej, którą poszły kraje Europy Środkowej. A koniec Jugosławii był wyjątkowo burzliwy.
Różnice wynikały również z siły lokalnego komunizmu. Tam, gdzie system ten był postrzegany jako wrogi i narzucony z zewnątrz – w Polsce, Czechosłowacji, NRD, na Węgrzech – transformacja przebiegała bardzo szybko. Tożsamość narodowa, odrzucenie systemu przez społeczeństwo, dążenia demokratyczne były tam wystarczająco silne, aby zerwać tak szybko, jak pozwalały na to okoliczności, z dalszą podległością. Jugosławia i Albania obrały inny schemat. Za czasów ZSRR pierwsza z nich cieszyła się bowiem swoistą autonomią względem Moskwy. Druga zaś przyjęła ideologię i model rozwoju bliższy chińskiemu niż radzieckiemu. Różnice te okazały się kluczowe w chwili, gdy zaczęły się głębokie przemiany demokratyczne w tej części Europy.
Różnice między krajami Europy Środkowej i Zachodniej wciąż są widoczne. Te pierwsze nie muszą się na przykład zmagać z problemami wynikającymi z przeszłości kolonialnej. Ale dotyczy to również takich sfer jak gospodarka czy polityka, gdzie różnice aż nazbyt rzucają się w oczy. Kraje Europy Środkowej i Wschodniej przez niemal 50 powojennych lat rozwijały gospodarkę opartą na planowaniu scentralizowanym. Zmiana modelu ekonomicznego po 1989 roku musiała skończyć się poważnymi napięciami społecznymi i politycznymi, co w dalszym ciągu widoczne jest choćby w ukształtowaniu sceny politycznej tych krajów. Potrzeba jeszcze wiele czasu, by te różnice się zatarły. W tym sensie możemy wciąż mówić, że Europa jest wciąż podzielona na dwa bloki.
Tekst publikowany równocześnie z polskim miesięcznikiem opinii Wszystko Co Najważniejsze w ramach projektu realizowanego z Instytutem Pamięci Narodowej.