W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Wywiad Ambasadora RP Macieja Szymańskiego dla gazety "24 czasa"

08.11.2021

Polska jest i zostanie rzetelnym i zaangażowanym członkiem UE, a Polacy są jednymi z najbardziej prounijnych obywateli w całej wspólnocie. Z naszej perspektywy jednak UE powinna być silna siłą państw, które ją tworzą.

Maciej Szymański

-Wasza Ekscelencjo, zaczynam od gorącego pytania – czy dojdzie do polskiego Brexitu? Jak zwykli Polacy odnoszą się do UE? Czy popierają członkostwo swojego kraju?

 

Temat jest rzeczywiście gorący, chociaż z pewnością nie zasługuje na taką temperaturę. Polexitu nie będzie. Poparcie dla członkostwa Polski w UE wynosi około 88% i jeśliby jakakolwiek partia usiłowała wyprowadzić Polskę z Unii, skazywałaby się na polityczne samobójstwo. O Polexicie, jako o zagrożeniu, mówią politycy opozycyjni. Jest on zatem tylko chwytliwym hasłem. Ani rządzący, ani opozycja w Polsce nie dopuszczają takiej możliwości, ani jakichkolwiek innych działań w kierunku wyjścia z UE.

 

Proszę nam opowiedzieć, jak doszło do obserwowanej  obecnie niezgody między Warszawa a Brukselą? Czy oliwy do ognia nie dolało bezprecedensowe orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyższości prawa krajowego nad unijnym?

 

Praprzyczyną dzisiejszych, niełatwych stosunków pomiędzy Polską a Brukselą, jest odmienne postrzeganie kierunku rozwoju UE. Wydaje się to naturalne, że z perspektywy urzędników brukselskich federalizacja UE i zwiększenie ich kompetencji w Brukseli jako stolicy takiego „państwa” federalnego jest pożądane. Wydaje się jednak, że zapominają oni, że UE państwem nie jest, jest organizacją międzynarodową, której poszczególni członkowie zgodzili się na oddanie części swoich praw, dla własnego i wspólnego pożytku. Polska szanowała i szanuje obowiązujące normy prawa unijnego właśnie w tym zakresie, w jakim zostały one określone wprost i wyraźnie przekazane w traktatach unijnych. Potwierdza to nasza konstytucja. Nigdzie w prawie unijnym nie jest natomiast powiedziane, że to UE może dopuścić (albo nie) stosowanie konstytucji.

Cieszę się, że w Pani pytaniu znalazło się stwierdzenie o „bezprecedensowej decyzji” polskiego Trybunału Konstytucyjnego o wyższości prawa krajowego nad europejskim. W tym bowiem stwierdzeniu zawiera się podstawowe nieporozumienie. Sprawa nie jest wcale precedensowa – trybunały konstytucyjne (lub ich odpowiedniki) innych państw UE rozpatrywały już tę kwestię. Sądy te wielokrotnie stwierdzały, że niektóre przejawy działania instytucji UE, w szczególności Trybunału Sprawiedliwości, mają charakter ultra vires, tzn. przekraczają kompetencje przyznane tym instytucjom w traktatach. Orzeczenia takie zapadały we Francji, w Danii, we Włoszech, w Czechach, w Hiszpanii czy w Rumunii. Najbardziej ugruntowaną linię orzeczniczą w tym zakresie kontynuuje od lat 70. XX w. niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny. Podobny charakter ma wyrok polskiego Trybunału. Nie wpływa on na żadne obszary, w których UE posiada kompetencje wprost i literalnie przekazane w traktatach unijnych.

Polska jest i zostanie rzetelnym i zaangażowanym członkiem UE, a Polacy są jednymi z najbardziej prounijnych obywateli w całej wspólnocie. Z naszej perspektywy jednak UE powinna być silna siłą państw, które ją tworzą.

Czy spodziewa się Pan wstrzymania środków, które UE przeznacza dla Polski, w tym z  Krajowego Planu Odbudowy, w kwestii którego proponuje się powiązanie pieniędzy z przestrzeganiem praworządności? Które państwa członkowskie UE nalegają na podobne sankcje, a które  bronią  Pana kraju?

 

Jesteśmy przekonani, że należne nam środki europejskie prędzej czy później zostaną wypłacone. Pamiętajmy, że to Polska była promotorem ambitnego Funduszu Odbudowy. Dzisiaj widzimy, że wypłata jest opóźniana. Uważamy przy tym, że działania Komisji Europejskiej dotyczące polskiego Krajowego Planu Odbudowy są niezrozumiałe i bezprawne, gdyż wypłata środków powinna nastąpić w ciągu dwóch miesięcy od przyjęcia KPO. Rozporządzenie dot. RRF dopuszcza przedłużenie oceny przez KE tylko w uzgodnieniu z państwem członkowskim. Kryteria oceny są jasne i nie można wiązać oceny Krajowego Planu Odbudowy z innymi faktami politycznymi.

 

Posłowie Parlamentu Europejskiego wezwali do zablokowania należnych Polsce środków poprzez mechanizm wiążący wypłaty z praworządnością. Większą roztropnością wykazała się Komisja Europejska, która zdecydowała się wstrzymać z pochopnymi decyzjami do czasu rozstrzygnięcia przez TSUE, czy sam mechanizm „pieniądze za praworządność” jest zgodny z prawem. Jeśli zaś chodzi o poszczególne państwa członkowskie, to tylko w Holandii parlament zażądał od rządu twardego stanowiska wobec Polski. Temat jest natomiast podejmowany również w Belgii, Luksemburgu, Szwecji, Danii, Finlandii oraz Francji i Niemczech, chociaż tam chodzi raczej o znalezienie kompromisowego rozwiązania. Nasze działania są popierane przez Węgry, ale nie brakuje nam sojuszników wśród innych państw i ich przedstawicieli.

 

Polska jest państwem wysoce  uzależnionym od węgla. Na jaką derogację  liczy  w kwestii ambicji klimatycznych UE ograniczenia o 55% szkodliwych emisji do 2030 r.?

 

Jak wskazuje Eurostat, w UE pozostały tylko dwa państwa wydobywające węgiel kamienny. To Polska i Czechy. Polska odpowiada za 96% wydobycia. Nieco inaczej sytuacja rysuje się w kwestii węgla brunatnego. Wydobywa się go w Niemczech, Polsce, Czechach, Bułgarii, Rumunii i Grecji. Za ok. 50% jego zużycia odpowiadają Niemcy.

Polska nie neguje potrzeby dokonania szerokiej transformacji energetycznej, nie tylko z uwagi na bieżące potrzeby, ale przez wzgląd na przyszłe pokolenia i losy naszej planety. Musimy tylko pamiętać, że transformacyjny punkt wyjścia w każdym z państw członkowskich UE jest inny. Zwłaszcza Bułgarów nie trzeba przekonywać, że od węgla nie da się odejść gwałtownie, a transformacja tego sektora niesie ze sobą poważne zmiany strukturalne.

Polityka klimatyczna UE powinna być sprawiedliwa i z odpowiednią wrażliwością podchodzić do kwestii socjalnych. Stworzenie odrębnej puli środków dla naszego regionu w ramach Funduszu Modernizacyjnego jest krokiem w dobrym kierunku, ale dalece niewystarczającym. Z drugiej strony, Polska sprzeciwia się inicjatywom takim jak np. propozycja rozszerzenia ETS na dwa nowe sektory, budownictwo i transport drogowy, w wyniku której znacznie wzrosną ceny energii. Ważne jest również, by wdrożenie nowych ambitnych celów klimatycznych nie osłabiło naszego bezpieczeństwa energetycznego.

 

Sytuacja wokół nielegalnych imigrantów na granicy polsko-białoruskiej się nie uspokaja, umieszczono na niej nietypowo wielu żołnierzy, ogłoszono stan wyjątkowy oraz plany wzniesienia ogrodzenia ochronnego. Czy Warszawa oczekuje pomocy dyplomatycznej w komunikacji z Mińskiem lub też wsparcia wojskowego do ochrony granicy?

 

Kryzys migracyjny na wschodniej granicy UE został wywołany przez Białoruś, która w otwarty sposób wykorzystuje uchodźców w charakterze broni hybrydowej. Białoruska operacja hybrydowa jest zaplanowanym i podsycanym kryzysem, w którym państwo posługuje się metodami i środkami do niedawna charakterystycznymi wyłącznie dla organizacji przestępczych. Działania te zostały wyraźnie zapowiedziane przez A. Łukaszenkę po nałożeniu na Białoruś kolejnej rundy sankcji pod koniec czerwca br. Otwarcie stwierdził on, że w ramach retorsji Białoruś zaprzestanie ochrony granicy z UE.

 

Aby stworzyć presję na UE, Białoruś zachęca migrantów do przyjazdu, obiecując im przedostanie się do krajów Europy Zachodniej. Wiemy, że Białoruś zabiega intensywnie o otwarcie nowych połączeń lotniczych do Mińska z krajów Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu i Azji. Tylko między majem a sierpniem br. na Białoruś sprowadzono ponad 10 tysięcy migrantów, głównie z Iraku. Po kilku dniach pobytu, służby bezpieczeństwa przerzucają ich na granicę z Polską; często po drodze są bici, rabowani i zmuszani do płacenia łapówek. Cena za zorganizowanie przerzutu waha się od 2 do nawet 12 tysięcy dolarów. Ludzie ci często nie mają świadomości, że nie będą mieli możliwości legalnego przekroczenia granicy z UE, a nawet jeśli przedostaną się przez białorusko-polską granicę, to nie wjadą do Niemiec ani Francji, lecz zostaną w Polsce do czasu zakończenia procedur niezbędnych dla otrzymania statusu uchodźcy. Istnieją oczywiście legalne sposoby składania wniosków o ochronę międzynarodową, jednak nie odnotowaliśmy takich przypadków na przejściach granicznych z Białorusią. Migranci opuszczają teoretycznie bezpieczną dla nich Białoruś, dokąd przyjechali jako turyści. Należy przypuszczać, że świadomie – wybierają nielegalny sposób przekroczenia polskiej granicy, aby ominąć rejestrację w polskich systemach imigracyjnych i ostatecznie wystąpić o status uchodźcy dopiero na bogatszym zachodzie Europy.

Polska nie jest osamotniona w kwestii kryzysu imigracyjnego. Otrzymujemy wsparcie polityczne zarówno na poziomie UE, jak i od poszczególnych państw członkowskich. Zwłaszcza od Niemiec, które są państwem docelowym dla migrantów. Również Zgromadzenie Ogólne ONZ potępiło eskalację naruszeń praw człowieka na Białorusi i wykorzystywanie imigrantów do celów politycznych. Kryzys wywołany przez A. Łukaszenkę jest wymierzony w całą UE.  Naszym zadaniem jest ochrona zewnętrznej granicy UE. Mimo zmasowanego naporu imigrantów z zadania tego staramy się wywiązywać własnymi siłami.

 

Jak skomentowałby Pan fakt, iż  kilka województw w Polsce bardzo szybko ogłosiło się strefami wolnymi od LGBT, a po dyrektywie UE równie szybko odstąpiło od swojej decyzji?

W przekazach medialnych pojawiło się sporo przekłamań, przez które sprawa ta zmieniła pierwotny rozmiar i kształt. Zacznijmy zatem od początku. Polskie społeczeństwo, podobnie jak i bułgarskie, jest dużej części  społeczeństwem o poglądach tradycyjnych i chrześcijańskich, co np. możemy przeczytać choćby w obu naszych konstytucjach, w których małżeństwo jest zdefiniowane jako związek kobiety i mężczyzny. Niezależnie od tego polska konstytucja, a także szczegółowe przepisy m.in. prawa pracy, karnego i cywilnego, stoją na straży zasady niedyskryminacji i przewidują surowe kary w przypadkach nierównego traktowania – w tym również osób o innej orientacji seksualnej. Polska jest też państwem, które ratyfikowało konwencję stambulską, zawierającą m.in. zapisy o płci społeczno-kulturowej. Osławione uchwały kilku samorządów nie wspominały o żadnych strefach wolnych od LGBT, lecz zapowiadały m.in. ochronę tradycyjnej rodziny i sprzeciw wobec propagowania ideologii LGBT, która nie zawsze daje się pogodzić z istniejącą tradycją i prawem.

 

Był pan związany z Bułgarią już przed  otrzymaniem nominacji na ambasadora  w Sofii. Proszę nam opowiedzieć, skąd  wzięły się te kontakty oraz Pana zainteresowanie językiem bułgarskim?

Jestem z wykształcenia slawistą i wprawdzie swoją zawodową karierę rozpocząłem jak bibliotekarz w Bibliotece Zakładu Narodowego Ossolińskich we Wrocławiu, jednak później udało mi się kontynuować moje zainteresowania slawistyczne w Instytucie Słowianoznawstwa Polskiej Akademii Nauk. Tam też właśnie wszedłem w skład zespołu pracującego nad Polsko-bułgarską gramatyką konfrontatywną. Była to okazja i do poznawania języka, i do kilku krótkich wizyt w Sofii.  Było to jednak trzydzieści lat temu i nawet nie przeszło mi wówczas przez myśl, że pewnego dnia zostanę polskim ambasadorem w Bułgarii. Nie wiedziałem wtedy nawet, gdzie mieści się polska ambasada.

 

Ma Pan za sobą kilka wystaw fotograficznych w Sofii i poza stolicą. Czy obserwuje Pan duże zainteresowanie? [wystawami]. Jak udaje się Panu połączyć  swoje obowiązki w dyplomacji ze sztuką fotografii?

Możliwość wykorzystywania w pracy dyplomaty hobby, którym w moim wypadku jest fotografia, odkryłem w czasie mojej poprzedniej misji, w Chorwacji. Szef Fotoklubu Zagrzeb zaproponował wystawienie fotografii ptaków, które są podstawowym obiektem moich zdjęć. Wystawa cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem (odwiedził ją nawet ówczesny prezydent Republiki Chorwacji) i przewędrowała później całą Chorwację, dając mi okazję do poznania bardzo wielu, bardzo ważnych i znaczących osób, co znakomicie ułatwiało mi później poruszanie się w wielu środowiskach opiniotwórczych.

W Sofii pierwszym wydarzeniem, dzięki któremu mogłem zaprezentować się po moim przyjeździe, była wystawa „Barwy mgieł” zaprezentowana przez Instytut Polski w Sofii na „Moście Zakochanych”. Odwiedziła ona potem Szumen, a dzisiaj można ją oglądać w nadmorskim parku w Burgas.

 

Łączenie pracy ambasadora z fotografią nie jest łatwe. Garnitur, będący moim ubraniem roboczym, nie jest najlepszym strojem maskującym, chociaż zdarzało mi się fotografować ptaki również w takim przebraniu. Zadania, które muszę wykonywać jako ambasador, nie mogą przegrywać z moim hobby i dlatego najczęściej fotografuję w czasie „ukradzionym” rodzinie. 

 

8 listopada  2021 r. na łamach bułgarskiego dziennika "24 czasa" ukazał się wywiad Ambasadora Macieja Szymańskiego. Zapraszamy do wersji bułgarskiej tutaj

 

 

 

 

{"register":{"columns":[]}}