W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Bioróżnorodność na obszarach miejskich

19.05.2023

Dziś blisko 60% mieszkańców Polski mieszka w miastach. W całym kraju mamy ich 979 i choć są nazywane „betonowymi pustyniami”, tuż pod nosem mieszkańców tętni dzikie życie. Obszary zurbanizowane stały się domem dla wielu roślin i zwierząt.

Widok na park skaryszewski i prage północ z drona w Warszawie,

Część z nich towarzyszy człowiekowi od wieków i wszyscy dobrze je znamy. To wróble, jeże, wiewiórki, czy mniej lubiane gołębie, szczury i karaluchy. Inne dopiero teraz adaptują się do życia w miejskim krajobrazie. To między innymi gniazdujące na wieżowcach sokoły wędrowne, pustułki i nietoperze, osiedlające w śródmiejskich parkach lisy i dziki, a nawet niezwykle rzadkie i stroniące dotąd od człowieka bociany czarne, które wprowadziły się do Poznania, Wrocławia i Warszawy. Do miast przybywają także obcy - szopy pracze czy papugi aleksandretty obrożne. To co ściąga do miast dzikie zwierzęta to przede wszystkim dostępność pokarmu. Wyrzucane przez ludzi odpadki czy niezabezpieczone śmietniki to pierwszorzędne stołówki. I choć dostępny w nich pokarm jest niskiej jakości, to dzięki niemu łatwiej przeżyć w mieście niż poza nim. Inne ciągną do miast dlatego, że łatwiej tu o bezpieczne kryjówki czy miejsca lęgowe. W naturze liczebność ptaków ogranicza nie tylko dostępność pokarmu, ale także ilość miejsc, gdzie można zbudować bezpieczne, ukryte przed drapieżnikami gniazdo. Wśród budynków, żywopłotów i rosnących na klombach krzewów znajdują ich pod dostatkiem. I choć nie brakuje też zagrożeń, takich jak ruch samochodowy czy wolnożyjące koty, w miastach ptaki żyją często w znacznie większych zagęszczeniach niż na terenach niezurbanizowanych. Choć zdarza się, że obecność zwierząt, zwłaszcza dużych, powoduje konflikty, jednak w większości przypadków jest dla nas ludzi korzystna. Jerzyki, jaskółki czy nietoperze zjadają miliony dokuczliwych much, komarów i meszek. Pozytywna może być nawet obecność gołębi, gatunku często w miastach nielubianego. Miejskie gołębie wyjadają zostawiane przez ludzi resztki, np. w pobliżu ogródków restauracyjnych. Gdyby gołębi nagle zabrakło, ich miejsce szybko zajęłyby szczury.

Lis

Stare parki, zielone podwórka, roślinność wzdłuż linii kolejowych, dolin rzek i strumieni, oczka wodne i tereny podmokłe, a także sady i ogrody działkowe, są nie tylko przestrzenią wypoczynku i rekreacji dla nas, ale również miejscem rozrodu, zdobywania pożywienia i swobodnej migracji dla wielu gatunków zwierząt. Swoje ostoje znajdują tam owady zapylające, jeże, nietoperze czy liczne gatunki ptaków. Aby w pełni rozwinąć potencjał miast w ochronie różnych form dzikiego życia, trzeba nie tylko zachować istniejące, ale i tworzyć nowe, zróżnicowane siedliska.  Dlatego w przestrzeni miejskiej coraz częściej pojawiają się nowe rozwiązania. Uzupełniają one luki w  istniejącej zielono-błękitnej infrastrukturze miast, dostarczają szeregu korzyści zarówno gospodarczych, jak i społecznych, a przy okazji wspierają lokalną różnorodność biologiczną.

Miejskie łąki kwietne, właściwie skomponowane, a potem pielęgnowane są nie tylko atrakcyjne wizualnie ale także tańsze w utrzymaniu od tradycyjnych trawników. Wymagają mniejszej ilości zabiegów pielęgnacyjnych, wody i nawozów. Przyspieszają za to oczyszczanie miejskiego powietrza z pyłów, poprawiają retencjonowanie wód opadowych, a także przyczyniają się do wzrost  bioróżnorodności. Zioła z jednorocznej lub wieloletniej łąki zapylane są głównie przez dzikie zapylacze, takie jak trzmiele, pszczoły samotne, motyle i bzygi. Co więcej na łące kwietnej jest mniej gatunków wiatropylnych, dzięki czemu mniej cierpią alergicy uczuleni na pyłki traw.

Łąka kwietna

Coraz większą popularność w polskich miastach zyskuje też zieleń utrzymywana na dachach i ścianach budynków. Są to co prawda rozwiązania znacznie droższe – założenie i utrzymanie zielonego dachu wymaga zmian w jego konstrukcji, a potem dodatkowych zabiegów przy ich pielęgnacji. Niemniej jednak  korzyści płynące z założenia zielonego dachu lub ściany z nawiązką rekompensują poniesione nakłady. Latem dają cień, chronią ściany przed nadmiernym nagrzewaniem, łagodzą efekt miejskiej wyspy ciepła i poprawiają mikroklimat. Z kolei zimą izolując ściany utrudniają odpływ ciepła z wnętrza budynku, obniżając koszt ogrzewania i zmniejszają związaną z tym emisję CO2. Podobnie jak miejskie łąki, zielone dachy pomagają retencjonować wodę i filtrują pyły z powietrza. Właściwy dobór gatunków i odmian wspiera dzikich mieszkańców miasta dostarczając pokarmu zapylaczom i ptakom.

Tam, gdzie pośród gęstej zabudowy brakuje miejsca na rozległe parki i lasy miejskie, tworzy się ich „kieszonkowe” wersje. Od typowych, dobrze nam znanych, różnią się jedynie powierzchnią. Oprócz usług ekosystemowych - ograniczają zanieczyszczenie powietrza, tłumią hałas, retencjonują wody opadowe i łagodzą efekt miejskiej wyspy ciepła - przynoszą szereg innych korzyści mieszkającym wokół ludziom. Są miejscem integracji lokalnej społeczności oraz miejscem aktywnego wypoczynku. Stanowią też sztuczne, ale niezwykle potrzebne w mieście ostoje dla ptaków i owadów, a także rodzimych gatunków drzew. Planując i tworząc miniaturowe parki i lasy przykłada się bowiem dużą uwagę do właściwego doboru składu gatunkowego drzew, krzewów i bylin. W miejsce, często występujących w miastach obcych, a nawet inwazyjnych gatunków drzew i krzewów, jak na przykład dąb czerwony czy grochodrzew, pospolicie zwany akacją, sadzi się rodzime drzewa i krzewy. Do form kieszonkowych wprowadza się też tzw. hotele dla owadów, warkocze z opadłych liści i gałęzi, a także rzadziej kosi się trawę. Więcej uwagi zwraca się na prawidłowe działanie budek lęgowych dla ptaków i nietoperzy. Wszystko po to by stworzyć jak najlepsze warunki do życia owadom, ptakom i drobnym ssakom. 

Kieszonkowym parkom i lasom coraz częściej towarzyszą też niecki retencyjne lub ogrody deszczowe. Te niewielkie zbiorniki i tereny podmokłe stanowią w miejskim krajobrazie niezwykle cenne refugia dla wielu gatunków owadów, płazów i ptaków. Dla innych zwierząt są źródłem wody, która w miastach jest zwykle trudno dostępna, zwłaszcza w okresach suszy.  Wykorzystuje się w tym celu istniejące, najlepiej naturalne, zbiorniki wodne i zagłębienia terenu. Ogród deszczowy posiada głębszą część stawową, stale wypełnioną wodą, natomiast niecka retencyjna tylko czasami, po deszczach nawalnych wypełnia się wodą. Oba typy łączą w sobie zalety oczyszczalni ścieków i infrastruktury przeciwpowodziowej opartej o naturalny obieg wody w przyrodzie. Szatę roślinną tworzą gatunki wodnych i łąkowych roślin rodzimych dla Polski. Rośliny pełnią tu istotną rolę - oczyszczają wodę, wiążą w swoich tkankach dwutlenek węgla, związki azotu i fosforu, a także pochłaniają powszechne w miastach metale ciężkie czy skażenia ropopochodne.\

Wrona trzymająca orzech

Istotne dla dzikiego życia w mieście są też nieużytkowane, porośnięte dziką, niepielęgnowaną roślinnością grunty, które w niektórych aglomeracjach stanowią niemal 10% powierzchni. To często więcej niż wszystkie parki i zieleńce razem wzięte! Do niedawna  uważano je za zagrożenie dla zdrowia mieszkańców i dla naturalnych układów przyrodniczych. Przykładowo z warszawskich brzegów Wisły, okolic torów kolejowych i porzuconych placów budowy rozsiewały się obce gatunki inwazyjne, wnikające między innymi do Kampinoskiego Parku Narodowego i stołecznych rezerwatów przyrody, takich jak Las Bielański i Las Natoliński. Tymczasem ten nieujarzmiony składnik miejskiej przyrody świadczy przede wszystkim szereg cennych usług - tłumi hałas, oczyszcza powietrze i pochłania gazy cieplarniane, gromadzi wodę, a także dostarcza schronień ptakom, żabom i owadzim zapylaczom. Dlatego w dobie kryzysu klimatycznego i kryzysu różnorodności biologicznej miejskie nieużytki okazują się być miejscem, na które trzeba spojrzeć z innej perspektywy. To nie tylko niezwykle cenny zasób zieleni do wykorzystania rekreacyjnego, ale i pole do działań służących poprawie jakości powietrza i różnorodności biologicznej w miastach. Dlatego warto podejmować wysiłki, mające na celu z jednej strony wspieranie ich pożytecznych funkcji, a z drugiej ograniczające zagrożenia dla ludzi  i przyrody. Najczęstsze przykłady dobrych praktyk to wprowadzanie ścieżek rowerowych i pieszych, usuwanie alergizujących i obcych gatunków roślin, dosiewanie kwiatów i ziół typowych dla miejskich łąk, wprowadzanie hotelików dla owadów i pająków, eliminacja szkodliwych gryzoni przy jednoczesnej ochronie pożytecznych, drobnych ssaków, takich jak jeże, kuny i łasice. Ważna jest także wzmożona ochrona ptaków i nietoperzy - zakładanie budek lęgowych i pozostawianie starych zamarłych drzew dziuplastych. Można tu również zakładać siedliska zastępcze dla gatunków chronionych, które straciły swoje stanowiska podczas robót budowlanych.

Z tych wszystkich powodów należy uznać zieleń nieużytków za pełnoprawną formę zieleni miejskiej, która może i powinna, tymczasowo lub na stałe, pełnić podobne funkcje co urządzone parki i zieleńce.

Potok bielański

 

   

mkis

nfosigw

Zdjęcia (9)

{"register":{"columns":[]}}