,,Rozstrzelana wiosna" - drugi fragment książki Siergieja Kulidy
14.07.2022
Siergiej Kulida jest uznanym ukraińskim dziennikarzem. Przeżył dwa tygodnie w okupowanej przez Rosjan Buczy. Dzięki współpracy wojewody łódzkiego i burmistrza Tuszyna znalazł bezpieczne schronienie i pracę. Obecnie pisze książkę, w której opowie swoją historię.
24 lutego 2022 року, czwartek, godzina 7.30.
Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego, mieszkanie nr ...
Zapis z dziennika
Nie otrząsnąwszy się z szoku po otrzymaniu przytłaczającej wiadomości, zgodnie ze starym przyzwyczajeniem machinalnie wykonałem ustaloną poranną procedurę: nalałem wody do tygielka, wsypałem czubatą łyżkę kawy, gdy zaś aromatyczny napój osiągnął pożądany stan, napełniłem ulubioną czerwoną filiżankę z napisem Nescafe. Sięgnąłem po pudełko Winstonów i z papierosem wyszedłem na loggię, z której rozpościerał się widok na zasnutą spalinami „warszawkę”. Zdębiałem – międzynarodowa trasa była szczelnie zapełniona samochodami osobowymi, które powoli, w dwóch rzędach, z prawie że żółwią prędkością parły w kierunku zachodnim, w stronę odległej granicy ukraińsko-polskiej. Dopiero teraz, nadal zamroczony wieścią, w końcu zrozumiałem: od dzisiaj ja, moja rodzina, Ukraina, i w istocie cały świat, wszyscy znaleźliśmy się w nowej rzeczywistości. Od tego momentu nasze życie zmieni się kardynalnie... Jeżeli w ogóle nie zmieni się w żałosną wegetację... A czy w ogóle uda się ujść z życiem z nadciągającej okrutnej zawieruchy?.. Bo w to, że wojna będzie brutalna i krwawa, ani trochę nie wątpiłem…
Zapewne wszyscy Ukraińcy pod wpływem wiadomości o gromadzeniu się wojsk rosyjskich u naszych granic w jakiejś mierze oczekiwali na agresję naszej północnej sąsiadki. Szykowali podręczny bagaż – dokumenty, leki, jakąś odzież, ale mimo wszystko sądzili, że „imperium zła” skoncentruje się na działaniach wojskowych w obwodzie donieckim i ługańskim. Zatem niezbyt się tym wszystkim przejmowali. Przez ostatnie osiem lat powstała surrealistyczna sytuacja: na Wschodzie trwają walki, giną nasi żołnierze, zaś w Kijowie, Lwowie, Odessie czy Sumach – wiruje życie: odbywają się koncerty, premiery teatralne i filmowe, restauracje i bary wypełnione są gośćmi, ludzie podróżują, odwiedzają zagraniczne kurorty, kupują nieruchomości i samochody...
Jakoś tak przywykliśmy (a nawet przystosowaliśmy się, pogodziliśmy) do – zgodnie z określeniem amerykańskiej filozofki i twórczyni teorii totalitaryzmu Hannah Arendt – „banalności zła”, którego dopuszczała się w naszym kraju Federacja Rosyjska. I oto teraz, obserwując ten najnowszy exodus ostatecznie zrozumiałem, że złowieszcza trójka – zło, przerażenie, śmierć – bezczelnie wdarła się w nasze domowe pielesze.
A w głowie nadal, jak smutny refren natarczywie i uparcie pobrzmiewało: „...rowno w czietyrie czasa, Kijew bambili, nam abjawili, czto naczałasia wajna…”.
Większość w żaden sposób nie zareagowała na to, że przed trzema dniami, 21 lutego w czasie swego telewizyjnego wystąpienia, transmitowanego przez kanał „Rossija 24” prezydent RF Władimir Putin uśmiechając się zjadliwie złowieszczo obwieścił, że Ukraina rzekomo była stworzona przez bolszewicką Rosję. „Przy czym Lenin i jego towarzysze robili to w bardzo ordynarny sposób, poprzez oddzielanie obszarów – snuł swoje androny Putin. – Ludzi, którzy tam mieszkali nikt o nic nie pytał”. Przy tym z kpiną i oburzeniem zapytał: „Pragniecie dekomunizacji?”, po czym dorzucił z groźbą: „Nas to całkowicie urządza, ale nie trzeba zatrzymywać się w pół drogi. Jesteśmy gotowi pokazać, co dla Ukrainy oznacza prawdziwa dekomunizacja...”.
Tłumacz z ukraińskiego Jurij Hawryluk
Zdjęcie: Andrii Nesterenko