[SPROSTOWANIE] Czy moralność profesora wpłynie na jego pensję? Nie.
27.07.2018
Tytuł profesora może być nadany, co do zasady, osobie, która jest doktorem habilitowanym i ma na swoim koncie wybitne osiągnięcia naukowe lub artystyczne, a także – co wprowadzi dopiero Konstytucja Dla Nauki – nie pracowała w organach bezpieczeństwa państwa w latach 1944-1990, ani nie współpracowała z nimi. Moralność, liczba rozwodów i nieślubnych dzieci nie ma tu nic do rzeczy – wbrew temu, co twierdzi autorka artykułu, który ukazał się w prasie codziennej. Ani nadanie tytułu profesora, ani też wysokość pensji nie jest uzależniona w żadnym stopniu od oceny, czy wybitni badacze czy badaczki charakteryzują się nienaganną postawą moralną.
Pytanie zawarte w tytule tego tekstu jest zaskakujące, podobnie jak cały artykuł red. Joanny Ćwiek z Rzeczpospolitej. Autorka twierdzi, że przy okazji wprowadzenia w życie Konstytucji dla Nauki, kandydaci na profesorów będą prześwietlani pod kątem prowadzenia się w życiu prywatnym. Spodziewających się sensacji, rozczarujemy – tryb nadawania tytułu profesora jest ściśle opisany w ustawie (w art. 227 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce) i nie ma tam mowy o kryteriach moralnych. Nie zależy od nich także wysokość pensji.
Płaca minimalna to nie to samo, co najwyższe uposażenie
Autorka artykułu przytacza następujące słowa: „W uzasadnieniu do rozporządzenia wydanego przez ministra nauki i szkolnictwa wyższego regulującego sprawę planowanych podwyżek dla kadry naukowej znalazło się wskazanie, że najwyższe uposażenie przysługuje osobie, która posiada <<cieszący się unikalnym prestiżem i poważaniem w społeczeństwie>> tytuł profesorski. <<Osoba pretendująca do otrzymania tytułu profesora musi się legitymować licznymi i wybitnymi osiągnięciami naukowymi lub artystycznymi, osiągnięciami w kierowaniu zespołami badawczymi oraz wykazywać się istotną aktywnością naukową realizowaną również w otoczeniu międzynarodowym. Niezmiennym elementem specyfikującym i wyróżniającym kadrę profesorską jest również nienaganna postawa moralna, obowiązująca zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym>> – wskazano w uzasadnieniu do wspomnianego rozporządzenia”.
W tym krótkim fragmencie, będącym meritum całego tekstu opublikowanego w „Rzeczpospolitej”, jest kilka bardzo istotnych nieścisłości.
Po pierwsze projektowane rozporządzenie reguluje wysokość pensji minimalnej, a więc zapewnia wszystkim profesorom pracującym w uczelniach publicznych osiągnięcie konkretnego dochodu na poziomie 6410 złotych. Nie ma mowy o czymś takim, jak „najwyższe uposażenie” – ani ustawa, ani rozporządzenie tego nie regulują.
Po drugie łączenie przyznawania „najwyższego uposażenia” z prestiżem, poważaniem i nienaganną postawą moralną w życiu zawodowym i prywatnym, jakimi powinien się odznaczać profesor, jest manipulacją. Wysokość pensji nie jest uzależniona w żadnym stopniu od oceny, czy wybitni badacze czy badaczki są lub nie są naganni moralnie.
Wszyscy profesorowie z pensją na poziomie co najmniej 6410 zł
Żeby się o tym przekonać, wystarczy przeczytać projekt rozporządzenia o pensji minimalnej. Zawiera tylko dwa paragrafy, dlatego zacytujemy je tu w całości, żeby nie było wątpliwości, co do tego, że resort nauki chce wprowadzić tylnymi drzwiami do polskiej nauki policję obyczajową:
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA NAUKI I SZKOLNICTWA WYŻSZEGO z dnia … 2018 r. w sprawie wysokości minimalnego miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego dla profesora w uczelni publicznej
§ 1. Wysokość minimalnego miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego dla profesora w uczelni publicznej wynosi 6410,00 zł.
§ 2. Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem 1 października 2018 r.
Uzasadnienie to nie przepis prawa, a więc… nie obowiązuje
Po trzecie wreszcie fragment uzasadnienia do projektowanego rozporządzenia, mówiący o nienagannej postawie moralnej, który autorka przytoczyła w artykule, został wyrwany z kontekstu. W uzasadnieniu pojawia się argumentacja przemawiająca za tym, że profesorom rzeczywiście należą się podwyżki.
Rządzący, zmieniając prawo, powinni przekonywać opinię publiczną do swoich racji, powinni uzasadniać podjęte działania. Właśnie to czynią w uzasadnieniu do rozporządzenia, które – warto przypomnieć – nie jest przepisem prawa.
A zatem – dlaczego profesorowie zasłużyli na podwyższenie pensji minimalnej? Ponieważ – według autorów ustawy i rozporządzenia do tej ustawy – są to osoby:
- legitymujące się licznymi i wybitnymi osiągnięciami naukowymi lub artystycznymi oraz osiągnięciami w kierowaniu zespołami badawczymi,
- cieszące się unikalnym prestiżem i poważaniem w społeczeństwie,
a także
- wyróżnia ich nienaganna postawa moralna, obowiązująca zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.
Ani nadanie tytułu profesora, ani też wysokość pensji nie jest uzależniona w żadnym stopniu od subiektywnej oceny, czy wybitni badacze czy badaczki odznaczają się nienaganną postawą moralną. Jest zupełnie odwrotnie – przez to, że profesorowie są grupą wyjątkową, o wybitnych osiągnięciach badawczych w kraju i zagranicą, mającą wpływ na kształcenie młodych ludzi, a także odznaczającą się nieposzlakowaną opinią powinni zarabiać więcej. Stosownie do roli, jaką odgrywają w społeczeństwie.