Wciąż szukamy nowych teorii, które pomogą zrozumieć wszechświat
23.07.2020
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego prof. Grzegorz Wrochna udzielił wywiadu portalowi Sztuczna inteligencja. „Wciąż szukamy nowych teorii zdolnych opisywać zjawiska coraz bardziej złożone, które pomogłyby nam zrozumieć ewolucję wszechświata, rządzące nim prawa” – mówi prof. Wrochna w rozmowie z Robertem Siewiorkiem.
Robert Siewiorek: Richard Feynman, noblista z fizyki, powiedział kiedyś: „Jeśli nie potrafisz opowiedzieć babci o tym, co robisz, tak, by to zrozumiała, to sam tego nie rozumiesz”. Wyobraźmy więc sobie, że jestem babcią, która pyta: Coś ty tam robił w tym CERN-ie?
Grzegorz Wrochna: Ten cytat to motto całej mojej pracy naukowej. Zawsze starałem się pisać artykuły naukowe i prowadzić wykłady tak, by mogły trafić nie tylko do babć, ale nawet do dzieci. Być może Feynman odrobinę przesadził, ale tylko odrobinę. Podczas audycji radiowej opowiadałem kiedyś, co robimy w CERN-ie. Kilka dni później spotkałem nauczycielkę fizyki, która przyszła ze swoją klasą na mój wykład. Wie pan – zagadnęła – zadzwoniła do mnie mama, która słuchała pańskiego wywiadu w radiu, i powiedziała: „No, wreszcie zrozumiałam, po co ty tam do tego CERN-u z dziećmi jedziesz”.
To teraz ja, a nie babcia: Gdyby potraktować literalnie ogólną teorię względności i mechanikę kwantową i wyobrazić sobie, jak powinien wyglądać wszechświat, to – jak ujął to Harry Cliff, fizyk pracujący przy Wielkim Zderzaczu Hadronów – ten wszechświat powinien być nudny, wrogi i bez życia. A jest odwrotnie: jest fascynujący, pełno w nim gwiazd i wiewiórek. Dlaczego jest coś, a nie nic?
Tu chyba wszyscy – i babcie, i naukowcy – mamy równe szanse na odpowiedź. Bo to pytanie filozoficzne, które tak głęboko wykracza poza fizykę i naukę w ogóle, że chyba wszyscy jesteśmy równie daleko od odpowiedzi. Teorie, które pan wymienił, to tylko modele opisujące tę część świata, którą poznaliśmy. I to tylko z pewnym przybliżeniem. Dlatego wciąż szukamy nowych teorii zdolnych opisywać zjawiska coraz bardziej złożone, które pomogłyby nam zrozumieć ewolucję wszechświata, rządzące nim prawa. Ale odpowiedzi na pańskie pytanie i tak nie uzyskamy.
Wróćmy więc do zerowego momentu w dziejach wszechświata: jest wielka pustka, w której rozlega się wielkie „bum!”. Po upływie jednej dziesięciomiliardowej części sekundy dzieje się coś, co powoduje, że nie kończy się na samym wybuchu – zaczyna coś istnieć. Pojawia się jakaś substancja, siła sprawcza, która daje początek materii. Co się dokładnie stało?
Zacznę od podstaw. Cała materia składa się z atomów, atomy składają się z jąder, które tworzą protony i neutrony, a wokół jąder krążą elektrony. Wszystko, co istnieje – przyroda nieożywiona i ożywiona, w tym my sami – zbudowane jest z tych cząstek, czyli cząstek elementarnych (są jeszcze fotony, które niosą światło i inne fale elektromagnetyczne). Te cząstki i prawa nimi rządzące są odpowiedzialne za całą komplikację wszechświata i całe jego piękno. My, fizycy, próbujemy to zrozumieć. Ponad sto lat temu pojawiło się pytanie, czy protony, neutrony i elektrony przypadkiem nie składają się z jeszcze mniejszych cząstek. Okazało się, że tak.