W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Zbiornik Racibórz może przechwycić falę z Powodzi Tysiąclecia

Zbiornik Racibórz Dolny to największy obiekt hydrotechniczny w Polsce. Ukończony w lecie 2020 roku, chroni 2,5 mln mieszkańców trzech nadodrzańskich województw: śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego. Jego pojemność to 185 mln m3, co pozwala na przechwycenie fali z Powodzi Tysiąclecia. Zbiornik umożliwia spłaszczenie fali powodziowej oraz opóźnia moment dojścia fali odrzańskiej do ujścia Nysy Kłodzkiej, zmniejszając tym samym prawdopodobieństwo nałożenia się dwóch kulminacji fal.

O powstaniu zbiornika i sposobie jego działania opowiada Wojciech Skowyrski, w latach 2018-2023 odpowiedzialny m.in. za działania na rzecz ochrony przed powodzią i suszą w PGW Wody Polskie.

Ponad 20 lat temu przez południową Polskę przetoczyła się Powódź Tysiąclecia, która w kulminacyjnym momencie zalała 60 proc. Raciborza. Czy teraz, po wybudowaniu zbiornika, mieszkańcy tych terenów mogą czuć się bezpiecznie?

Tak, bo wybudowaliśmy go po to, by móc zmniejszać wielkość przepływu w rzece podczas przejścia fali powodziowej. Zbiornik w Raciborzu to tzw. polder, czyli suchy zbiornik przeciwpowodziowy, którego zadaniem jest przyjęcie nadmiaru wody i złagodzenie fali powodziowej  do takiego poziomu, by nie stanowiła zagrożenia dla mieszkańców. Wiemy, że wały przeciwpowodziowe poniżej zbiornika są w stanie zapewnić ochronę przed wodą o przepływie ok 2300 m3/s. Będziemy jednak tak sterować odpływem, aby zmniejszyć przepływ poniżej zbiornika do 1210 m3/s, czyli do tzw. wody dwudziestoletniej. Najlepiej wytłumaczyć to na przykładzie: załóżmy, że dopływ wody z górnej Odry zaczyna się zwiększać. Dopóki utrzymuje się przy wspomnianej wartości 1210 m3/s, nic nie robimy, jeśli natomiast wzrasta, zaczynamy go redukować, czyli „dławić falę”. Opieramy się przy tym na prognozach przygotowywanych przez IMGW, które są aktualizowane co kilka godzin. Należy zaznaczyć, że w przypadku fali powodziowej ważna jest nie tylko jej wielkość, ale też objętość. Gdy dopływ do zbiornika przekroczy 2400 m3/s, np. do 3120 m3/s (właśnie tyle wynosił podczas powodzi w 1997 roku), będziemy coraz bardziej intensywnie dławić falę, aż odpływ ze zbiornika nie przekroczy 1600 m3/s, co jest wartością bezpieczną pod względem możliwości przepustowych doliny Odry poniżej.

Na czym polega dławienie fali powodziowej?

W zbiorniku, a dokładnie rzecz biorąc na budowli przelewowo-spustowej, znajdują się zasuwy oraz spusty denne. Tworzą one system, którym w automatyczny sposób możemy manewrować. Kiedy poziom wody podnosi się, zamykamy po kolei kolejne zasuwy – cała procedura jest określona w Instrukcji Gospodarowania Wodą. Po to, aby nie dopuścić do wypływu ze zbiornika większej ilości wody niż chcemy. Tak manewrujemy zasuwami i zamykamy je w takiej kolejności, aby uzyskać przepływ wody, który będzie bezpieczny. Jesteśmy w dobrej sytuacji, bo dokładnie zmierzyliśmy falę powodziową  z 1997 roku: wiemy, kiedy się zaczęła, ile trwała, jaką miała objętość i kiedy zaczęła się cofać. Dławienie fali to czysta matematyka: załóżmy, że fala powodziowa zaczyna się obniżać do 900 m3/s. My nadal możemy odprowadzać 1210 m3/s. Dzięki temu, że ok. 310 m3/s więcej wody odpływa niż przypływa – następuje powolne opróżnianie zbiornika.

Co się dzieje z opróżnianą wodą?

Spada do takiego poziomu, jak przed powodzią, czyli wraca do koryta rzecznego. Czasza zbiornika jest wyposażona w system rowów odwadniających, które umożliwiają odprowadzenie wody do koryta nawet z zastoisk, które mogłyby się wytworzyć poza głównym korytem.

Obecnie czasza zbiornika może przyjąć 185 mln m3 wody, ale ma zostać pogłębiona do 300 mln m3. Jak długo pogłębianie może potrwać?

Około 10 lat. W czaszy zbiornika znajdują się olbrzymie pokłady bardzo dobrej jakości żwiru – szacuje się, że może to być nawet 100 mln m3 kruszywa. Biorąc pod uwagę cenę żwiru – w czaszy zbiornika są miliardy złotych do wydobycia. Obecnie pracuje tam kilka firm, które go wydobywają, jednocześnie pogłębiając czaszę zbiornika i zwiększając również jego tzw. rezerwę powodziową – czyli ilość wody, którą zbiornik może przyjąć i zatrzymać.

W czołowej zaporze zbiornika znajduje się budowla przelewowo-spustowa, którą projektanci nazywają jego „sercem”. Skąd takie porównanie?

Budowla przelewowo-spustowa to najważniejsza część zbiornika, właśnie ona decyduje o regulacji wielkości odpływu wody ze zbiornika. Podobnie jak serce w ludzkim organizmie – steruje wieloma procesami. Umiejscowiona w zaporze czołowej tak, jak zastawki w sercu steruje przepływem. Komory zaś stanowi czasza zbiornika. W czasie kiedy nie ma przypływu, właśnie ta część zbiornika dba o to, aby woda mogła swobodnie płynąć swobodnie korytem rzecznym, natomiast w momencie kiedy zwiększa się przepływ wody, w odpowiedni sposób steruje jej odpływem. Budowla została tak skonstruowana, że pozwala również na  przepuszczanie jednostek żeglugowych. Dzięki budowli przelewowo-spustowej będzie też możliwość zwiększenia przepływu w wody w Odrze miejskiej, gdyby zaistniała taka potrzeba. Od pracy tej budowli zależy skuteczne złapanie fali powodziowej. Bo nie chodzi tylko o to, żeby wodę złapać, ważne jest, by zrobić to w odpowiednim momencie i w sposób racjonalny.

Wokół zbiornika znajdują się również dwie pompownie Lubomia i Buków. Jakie jest ich zadanie?

Pompownie znajdują się przy bocznej prawej zaporze zbiornika. Są tam obecne cieki wodne, które doprowadzają wodę do Odry. W momencie, kiedy poziom wody w Odrze zacznie się podnosić, nie byłoby możliwości odprowadzenia wody grawitacyjnie, więc ta cofnęłaby się i spowodowała lokalne podtopienia. Ale właśnie wtedy do akcji wkroczą pompownie: włączy się je po to, by w sztuczny sposób podnieść poziom wody i wrzucić ją do głównego zbiornika. Pompownie nie pracują non stop – uruchamia się je tylko wtedy, gdy jest to konieczne. Jednak dzięki temu, że je wybudowano, mieszkańcy terenów przylegających do zbiornika są dodatkowo chronieni.

Z informacji źródłowych wynika, że założenia dotyczące powstania zbiornika w Raciborzu sięgają początków XX w. Mieszkańcy musieli więc trochę na niego poczekać. Co było tego powodem?

Rzeczywiście, budowę zbiornika planowano już ponad 100 lat temu, po przejściu powodzi w 1880 roku. Pierwsze plany powstały w latach 60. XX wieku, ale nie doczekały się realizacji z uwagi na wielkie koszty takiej inwestycji. Dopiero po Powodzi Tysiąclecia w 1997 r. wrócono do tematu. Pierwsze projekty polderu powstały już w 2004 roku, ale był problem z wywłaszczeniem gruntów. Wejście w życie w 2010 roku specustawy przeciwpowodziowej ułatwiło proces przygotowania inwestycji. Racibórz został włączony do Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Odry i stał się flagową inwestycją tego projektu. Środki na jego budowę udało się pozyskać z wielu źródeł, między innymi z Banku Światowego, Banku Rozwoju Rady Europy, Unii Europejskiej czy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Skoro mowa o mieszkańcach – wybudowanie zbiornika w tym miejscu wymagało przesiedlenia ponad 700 osób. To musiało wzbudzić wiele emocji...

Takie sytuacje zawsze są trudne, bo trzeba pogodzić interesy wielu stron. Konsultacje społeczne trwały bardzo długo. Przedstawiciele samorządu rozumieli, jak ważne jest wybudowanie zbiornika właśnie w tym miejscu: od niego przecież zależy bezpieczeństwo nie tylko Raciborza, ale też Kędzierzyna Koźla, Opola i Wrocławia. W końcu mieszkańcy zgodzili się na wywłaszczenie i przeniesienie – tak powstała nowa miejscowość Nieboczowy, która została wybudowana od samego początku, na terenach, gdzie niegdyś były pola. Wieś ma nowoczesną infrastrukturę – boiska, parki, kościół. Przeniesiono nawet cmentarz! Mieszkańcy sami mogli decydować o tym, gdzie zostaną przeniesieni, w jaki sposób będą wyglądać ich domy i wybudowane dla nich osiedle. I choć pomysł na początku wydawał się karkołomny, udało się go zrealizować. Dziś do nowej wsi Nieboczowy (jej budowa rozpoczęła się w 2014 r., a zakończyła w 2019 roku) przyjeżdżają zagraniczne delegacje, aby na własne oczy przekonać się, jak pogodzić interesy państwowe, a jednocześnie zachować lokalne „małe ojczyzny”, nawet jeśli trzeba je przenieść w inne miejsce.

Wspomniał Pan o planowanym przekształceniu zbiornika w Raciborzu z suchego w mokry. Na ile realne są to plany?

Prognozy klimatyczne nie pozostawiają złudzeń: gwałtowne opady powodujące powodzie będą się przeplatać z długimi okresami suszy. Dlatego zjawiska te trzeba rozpatrywać razem – musimy łapać wodę, kiedy spada i oddawać ją w momencie, gdy zaczyna jej brakować. Jedynym wyjściem jest gromadzenie wody w zbiornikach retencyjnych, a zbiornik w Raciborzu będzie się świetnie do tego nadawał. Po pierwsze: możemy zgromadzić w nim wodę i zasilać nią Odrę w okresie suszy. Wpłynęłoby to pozytywnie nie tylko na rolnictwo, ale również i na gospodarkę, bo Racibórz jako zbiornik akumulacyjny poprawiłby żeglowność rzeki (obecnie niski poziom wody często utrudnia żeglugę). Po drugie: zgromadzona w zbiorniku woda mogłaby być wykorzystywana do celów energetycznych (elektrownia wodna). Do tego wszystkiego potrzeba jednak czasu. Przez najbliższe pięć lat i tak nie możemy zająć się przekształcaniem zbiornika, gdyż, obowiązuje nas tzw. okres trwałości projektu, kiedy nie wolno przeprowadzać żadnych zmian. Do tego, żeby ze zbiornika suchego zrobić mokry, potrzeba sporo pracy. Musimy m.in. zrobić śluzę, bo w planach jest wykonanie Drogi Wodnej Odra-Dunaj, wzmocnić ubezpieczenia skarp odwodnych wokół zbiornika, wykonać przepławki dla ryb, itp. Przekształcenie zbiornika to skomplikowany proces, który może potrwać nawet ok. 10 lat.

Przeciwnicy tej inwestycji twierdzą, że przekształcenie Raciborza ze zbiornika suchego w mokry zmniejszy jego zdolności przeciwpowodziowe. Pojawiają się też zarzuty, że podczas budowy zbiornika zmieniono bieg Odry.

Zmiana biegu Odry dotyczyła odcinka zaledwie kilkuset metrów i była to zmiana minimalna, która w żaden sposób nie zakłóciła życia biologicznego w rzece i wokół niej. Kiedy Racibórz stanie się już zbiornikiem mokrym, poprzez przyjęcie właściwego Normalnego Poziomu Piętrzenia (NPP), zachowamy jego zdolności retencji przeciwpowodziowej. Jednocześnie zyskamy możliwości łagodzenia skutków ewentualnej suszy hydrologicznej, co jest również bardzo potrzebne.

Zbiornik przeciwpowodziowy Racibórz Dolny

Koszt inwestycji: ok. 2 mld złotych

Źródła finansowania: Bank Światowy, Bank Rozwoju Rady Europy, Unia Europejska, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, środki z budżetu państwa

Wykonawcy: konsorcjum firm Budimex S.A. (lider) i Ferrovial Agroman S.A.

Pojemność obiektu: 185 mln m3

Powierzchnia polderu: ponad 26 km2

Długość zapór wokół zbiornika: 22 km

Obszar ochrony przeciwpowodziowej: 600 km2

Cel: ochrona przed powodzią 2,5 mln mieszkańców trzech województw: śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego.

Działanie: polder umożliwia spłaszczenie fali powodziowej oraz opóźnia moment dojścia fali odrzańskiej do ujścia Nysy Kłodzkiej, zmniejszając tym samym prawdopodobieństwo nałożenia się dwóch kulminacji fal (co miało miejsce podczas Powodzi Tysiąclecia w 1997 roku).

Wideo

Zdjęcia (3)

{"register":{"columns":[]}}