Ukrócimy patologie na rynku pracy, wywiad z ministrem Stanisławem Szwedem, Gazeta Polska, 27 stycznia 2016 r.
27.01.2016
Obecnie wprowadzamy rozwiązania prawne, aby ograniczyć zawieranie tzw. umów śmieciowych, wprowadzamy 12-złotową minimalną stawkę godzinową przy umowach zlecenia, likwidujemy tzw. syndrom pierwszej dniówki. Planujemy powołanie komisji złożonej z ekspertów, która stworzy nowy Kodeks pracy – zapowiada w wywiadzie minister Stanisław Szwed.
Czy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej planuje jakąś reformę urzędów pracy? Co mógłby Pan powiedzieć o ich obecnej skuteczności?
Jesteśmy zainteresowani tym, aby skuteczność działania urzędów pracy była jak najwyższa, aby jak największej liczbie osób pomogły w znalezieniu zatrudnienia. Jednak należy pamiętać, że poszczególne urzędy należy oceniać osobno. Nie możemy patrzeć na problem ich działania poprzez pryzmat statystyki. Moim zdaniem bardziej miarodajne jest to, jak urzędy radzą sobie z najtrudniejszą grupą bezrobotnych, czyli tymi, którzy nie znaleźli zatrudnienia przez 12 miesięcy i dłużej. Niestety, ta grupa to ponad 50 proc. bezrobotnych. Duża grupa rejestrujących się ponownie to osoby, które wcześniej przebywały na bezrobociu.
Oceniając funkcjonowanie urzędów pracy, trzeba brać pod uwagę zróżnicowaną stopę bezrobocia. Wiadomo, że o wiele trudniej pozyskać oferty pracy tam, gdzie bezrobocie jest wysokie. Z licznych spotkań wiemy, że wprowadzone w ostatnim czasie tzw. profilowanie musi ulec zmianie. Sztywne zasady działania utrudniają pomoc bezrobotnym. Nie może być tak, że osoba poszukująca pracy nie otrzymuje jej tylko dlatego, że nie pasuje do odpowiedniego „profilu”. Ten system musi być bardziej elastyczny.
Jednym z narzędzi, które mają pomóc w znalezieniu pracy, jest instytucja stażu. Niestety zdarza się, że stażysta zamiast nabywać nowe umiejętności, wykonuje proste, niewymagające kwalifikacji prace.
Staż jest korzystnym rozwiązaniem, jeśli stażystą jest młody człowiek, który nabywa pewne umiejętności, a później zostaje – choćby na krótki okres – zatrudniony. Wówczas zaczyna pracę, ma jakieś doświadczenia. Natomiast jeżeli stażysta, niezależnie od wieku, jest wykorzystywany tylko do wykonywania prostych czynności, nie uczy się niczego, a potem ponownie trafia do urzędu pracy, to taka sytuacja jest nie do zaakceptowania.
Kto powinien kontrolować, czy takie przypadki nie mają miejsca?
Powinien za to odpowiadać urząd pracy. Przecież pomiędzy pracodawcą a urzędem zawierana jest umowa wyszczególniająca, jakie czynności stażysta ma wykonywać. Tyle teoria. W praktyce jednak często wygląda to inaczej: po ukończeniu stażu osoba, która go odbywała, musi napisać sprawozdanie podpisywane przez pracodawcę. Więc jeśli pracodawca ponownie chce zatrudnić pracownika w ramach stażu, to nie napisze nic, co mogłoby budzić wątpliwości urzędu pracy. To są sprawy wymagające uregulowania. W najbliższym czasie planujemy dużą debatę poświęconą kwestiom rynku pracy. Wyobrażam to sobie tak jak konsultacje w sprawie programu „Rodzina 500 plus”: chcę spotkać się z dyrektorami poszczególnych urzędów pracy, lecz także z organizacjami pozarządowymi, związkami zawodowymi i pracodawcami. Oczywiście uwzględniając również samorządy terytorialne, ponieważ obecnie urzędy pracy podlegają pod samorząd.
Czy podleganie urzędów pracy właśnie pod samorządy to korzystne rozwiązanie?
Zdania na ten temat są podzielone. Urzędy pracy są podległe samorządom od 15 lat. Tę kwestię warto poddać pod dyskusję. Uważam, że powinniśmy mieć wpływ na to, by duże środki z Funduszu Pracy były skutecznie i efektywnie wydawane.
Problemem Polski jest także wielka emigracja zarobkowa młodych, dobrze wykształconych Polaków. Jak ministerstwo chce zatrzymać te osoby w kraju?
Nie będę obiecywać tak jak Donald Tusk, że wszyscy młodzi Polacy będą wracać do kraju, bo wiemy, że była to mrzonka. Aby zachęcić młodych ludzi do pozostania w Polsce, musimy im zapewnić: pracę, godną płacę i rozwiązania wspierające zakładanie rodzin. Stąd m.in. „program 500 plus”, ograniczanie umów śmieciowych, program tanich mieszkań i pakt dla wynagrodzeń.
A sytuacja osób po 50. roku życia? Często nie są one w stanie konkurować na rynku pracy z młodymi.
To prawda. Oprócz ludzi młodych najbardziej zagrożoną grupą społeczną są osoby po 50. roku życia. Dlatego muszą być objęte dodatkowym wsparciem. Dzisiaj funkcjonują już rozwiązania, które mają pomóc tym osobom. Pytanie brzmi: czy te rozwiązania są skuteczne? Z naszej analizy wynika, że nie. Trudno bowiem oceniać pozytywnie np. szkolenia, z których nic nie wynika, bo ich uczestnicy i tak nie znajdują nowej pracy. W Narodowym Programie Zatrudnienia mamy propozycje, aby pracodawcom opłacało się zatrudnić takie osoby, przy wsparciu środków z Funduszu Pracy.
Stabilizacja dla wielu osób oznacza po prostu pracę na etacie. Tymczasem pracodawcy często sięgają po umowy zlecenia.
To niestety patologia na naszym rynku pracy. Wielu nieuczciwych przedsiębiorców zamiast zawierać umowę o pracę, zmusza pracowników do umów zleceń. Często tacy pracodawcy składają również propozycję nie do odrzucenia: tzw. umowy śmieciowe. Musimy z tym skończyć. Dlatego m.in. proponujemy 12-złotową stawkę godzinową przy umowach zleceniach. Wyposażamy Państwową Inspekcję Pracy w możliwość kontrolowania takich umów. Chcemy doprowadzić do tego, aby umowa zlecenie dotyczyła zlecenia, a nie była zastępstwem umowy o pracę. Osobną sprawą są zmiany w Kodeksie pracy dotyczące likwidacji tzw. syndromu pierwszej dniówki, tak aby można było skutecznie kontrolować formę zatrudnienia i czas rozpoczęcia pracy przez pracownika.
A co z umowami o dzieło? Jak tutaj wykluczyć nadużycia?
Jeśli chodzi o umowy o dzieło, to powinny one dotyczyć np. malarza, którego „dziełem” jest obraz, czy pisarza, który pisze książkę. Aby więc zachować charakter umowy o dzieło dla takich przypadków, a jednocześnie wyeliminować nadużycia, czyli np. sytuacje, w których „dziełem” jest np. wytwarzanie papieru dla jakiejś firmy, chcielibyśmy doprowadzić do sytuacji, w której to także będzie kontrolować PIP.
Czy przewiduje Pan jeszcze jakieś zmiany w Kodeksie pracy, poza tymi prowadzącymi do likwidacji syndromu pierwszej dniówki?
Planujemy także dokonać zmian w ustawie o zamówieniach publicznych; mają one zapobiec sytuacji, w której wygrywa firma oferująca najniższą cenę dlatego, że stawka godzinowa jest na poziomie około 4 zł. Jasne, że firma dająca pracownikom normalne etaty, nie ma szans z tą, która zatrudnia za grosze i dlatego może oferować w przetargu niższą cenę. W ustawie będzie zapis o tzw. klauzulach społecznych, które spowodują, że przy przetargach musi być uwzględniona przynajmniej minimalna stawka godzinowa 12 zł. Jednocześnie zwrócę się do Prezydium Rady Dialogu Społecznego z propozycją, aby powołać komisję kodyfikacyjną do opracowania nowego Kodeksu pracy.
Rozmawiała Magdalena Złotnicka
- Ostatnia modyfikacja:
- 05.11.2018 20:37 Biuro Promocji
- Pierwsza publikacja:
- 05.11.2018 20:37 Biuro Promocji