W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.

Kaczmarczyk o swojej funkcji: dwóch pełnomocników w jednej osobie

31.01.2016

Dwóch pełnomocników w jednej osobie – tak o swojej funkcji mówi Wojciech Kaczmarczyk – pełnomocnik rządu do spraw społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania. Będę rozmawiał z przedstawicielem każdego środowiska, które poczuje się pokrzywdzone i się do mnie zwróci – deklaruje.


PAP: Jak tłumaczyć zmianę nazwy urzędu, który pan pełni – z pełnomocnika ds. równego traktowania na pełnomocnika ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania? Zmieniają się priorytety?

Wojciech Kaczmarczyk: Nie ma zmiany nazwy. Jest dwóch pełnomocników w jednej osobie. Jest pełnomocnik rządu ds. równego traktowania – ta funkcja wynika ze zobowiązań ustawowych, z ustawy z 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów UE w zakresie równego traktowania. Natomiast druga funkcja – pełnomocnika rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego – została powołana rozporządzeniem Rady Ministrów i wiąże się z planami pewnej skoncentrowanej interwencji państwa w rozwój społeczeństwa obywatelskiego, czyli przyjęcia Narodowego Programu Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, którego celem jest wzmocnienie ważnych z punktu widzenia państwa i społeczeństwa instytucji obywatelskich.

Po pana powołaniu pojawiły się głosy, że „równe traktowanie” w nazwie pańskiego stanowiska jest tylko po to, żeby nikt nam nie zarzucił łamania unijnego prawa. Czy to uzasadnione obawy?

Wręcz przeciwnie. Wszystkie zadania, które będą wykonywać zarówno pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego, jak i pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, zostały opisane w odpowiednich aktach prawnych. I te zadania będą realizowane.

Jednak te dwie funkcje wolałbym traktować niezależnie. To są różne zobowiązania i różne perspektywy działania. Funkcja dotycząca społeczeństwa obywatelskiego dopiero powstaje, na tym etapie rozwoju pełnomocnik ma przede wszystkim – we współpracy z organizacjami pozarządowymi, co mocno podkreślam – przygotować dla rządu Narodowy Program Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, czyli cykl działań, które mają wzmocnić społeczeństwo obywatelskie. W tym momencie ta funkcja ma przede wszystkim charakter planistyczny. Natomiast funkcja związana z równym traktowaniem wpisuje się w już realizowany Krajowy Program Działań na Rzecz Równego Traktowania i jest wypełnieniem zobowiązań wynikających z traktatów międzynarodowych, ale również z naszych przepisów wewnętrznych.

Obydwie te funkcje łączy to, że bardzo bliska jest im zasada pomocniczości, która mówi, że instytucje państwowe, czyli stojące najwyżej w hierarchii organizacji społecznej, nie powinny zastępować innych instytucji społecznych. Tam, gdzie możliwe jest rozwiązanie problemów na poziomie obywatela, rodziny, organizacji obywatelskich, tam powinny być na tym poziomie rozwiązywane. Swoją funkcję pojmuję jako uzupełnienie tych działań, które z natury rzeczy wykonują instytucje obywatelskie. Ich jest więcej, mają więcej do powiedzenia, a poprzez swoją różnorodność, pluralizm i wielką liczebność mają możliwość, by wyrażać stanowisko trzeciego sektora w rozmaitych kwestiach – i dotyczących rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, i dotyczących dyskryminacji.

Która z grup społecznych jest w pana ocenie dziś w najtrudniejszej sytuacji, jeśli chodzi o równe traktowanie – czy to w działaniach, czy w obrazie społecznym?

Nie mam jeszcze pełnej wiedzy na ten temat. Myślę, że w dalszym ciągu dotyczy to obszaru niepełnosprawności, wykluczenia ekonomicznego, nierównego traktowania ze względu na wiek, nierównego dostępu do świadczeń w rodzinach – przy przyjęciu różnego modelu rodziny. Jest tu wiele do zrobienia.

Chcielibyśmy oprzeć się w swojej działalności na wszystkich formach nierównego traktowania różnych grup społecznych, ale szczególnie zaadresować działalność pełnomocnika do tych, którzy mają największy problem, by swoje prawa publicznie głosić.

A co z kwestiami tożsamości płciowej? Czy organizacje które się tym zajmują, mogą obawiać się dyskusji z pełnomocnikiem?

Naprawdę nikt nie powinien się obawiać pełnomocnika; wszędzie tam, gdzie prawa człowieka czy prawa obywatelskie są nieprzestrzegane – i dotyczy to jakiejkolwiek przesłanki wynikającej z ustaw czy zobowiązań międzynarodowych – instytucje do tego powołane, czyli pełnomocnik i Rzecznik Praw Obywatelskich, powinny we właściwy sobie sposób reagować.

Będę rozmawiał z przedstawicielem każdego środowiska, które poczuje się pokrzywdzone i się do mnie zwróci. Chciałbym wzorem swoich poprzedników otworzyć drzwi dla organizacji, które mówią o tych sprawach i organizować dyskusje.

Jak pan definiuje społeczeństwo obywatelskie?

Dzisiaj społeczeństwo obywatelskie to społeczeństwo wolnych obywateli – takich, którzy są świadomi swoich praw i obowiązków w społeczeństwie, są gotowi, żeby się organizować po to, by realizować swoje cele, by uczestniczyć w sprawowaniu władzy i w kontrolowaniu władzy.

Jak pan ocenia nas, Polaków w tym kontekście? Czy jako społeczeństwo obywatelskie wciąż jesteśmy na początku drogi?

To jest droga, która się nigdy nie kończy. Minęło ponad 26 lat w historii rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w wolnej Polsce. Bardzo wiele zostało zrobione, powstało wiele organizacji sformalizowanych, powstaje również sporo różnego rodzaju ruchów nieformalnych, organizacji, które są zakładane, żeby zrealizować jakiś określony cel. Z tego, co się już wydarzyło, co się dzieje na poziomie lokalnym, możemy być dumni. Natomiast trzeba pamiętać o wyzwaniach, brakach i niedoskonałościach.

Prof. Piotr Gliński pisał parę lat temu, że społeczeństwo obywatelskie w Polsce jest enklawowe, czyli przejawia się w ograniczonych miejscach, w których działa bardzo prężnie, dynamicznie. Tymczasem potrzeba tego, żeby te enklawy się powiększały, tworzyły wspólnotę – coś, co ogarnie cały kraj; żeby te miejsca, w których brakuje tych zorganizowanych form społeczeństwa obywatelskiego, czy też działają one słabo, żeby te obszary się kurczyły. Więc myślę, że jest wiele do zrobienia.

Co będzie w programie, który pan zaproponuje?

Nasz program dotyczy ściśle określonych elementów, np. przekształcenia Rady Działalności Pożytku Publicznego w forum dialogu obywatelskiego, zmian w ustawie o działalności pożytku publicznego i wolontariacie zmierzających do odformalizowania wielu procedur i wprowadzenia czytelniejszych mechanizmów finansowego wsparcia organizacji pozarządowych. Planujemy zmiany w Funduszu Inicjatyw Obywatelskich i dwa nowe fundusze, które chcielibyśmy otworzyć. Planujemy też utworzenie programu Polskiego Korpusu Solidarności, otoczonego kilkoma propozycjami dodatkowymi, takimi jak media obywatelskie, edukacja obywatelska.

Nie chcemy zbawiać świata i proponować wszystkich możliwych zmian dla trzeciego sektora. Raczej chcielibyśmy, aby te zmiany – tam gdzie one mogą się dokonywać – miały charakter oddolny. Chcę się też wsłuchiwać w to, co będą mówiły organizacje pozarządowe. Jeśli będzie konsensus, możemy we współpracy podejmować te inicjatywy, które organizacje same wypracują.

Kiedy możemy spodziewać się konkretnych rozwiązań?

Na konferencji inaugurującej pracę pełnomocnika, w drugiej połowie marca. To będzie okazja do krytycznego spojrzenia na te propozycje; to będzie moment, kiedy z jednej strony chcemy zaproponować założenia naszego programu, a z drugiej – zmierzyć się z pierwszą oficjalną reakcją środowiska.
Myślę, że ten rok powinien być poświęcony na zaplanowanie i zoperacjonalizowanie tych wszystkich działań; być może – przy sprzyjających okolicznościach – uda się pierwsze pilotażowe działania wprowadzić w 2017 r. Sądzę, że jest szansa na to, by przy dobrej woli sektora i Rady Ministrów ruszyć z Narodowym Programem Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego do 2018 r.

Źródło: PAP


Rozmowa z Wojciechem Kaczmarczykiem z PAP na stronie www.parlamentarny.pl

{"register":{"columns":[]}}